
Gdy zaszłam w ciążę, te przepisy jeszcze nie obowiązywały. Później nikt mi o tych zmianach nie powiedział. Nieznajomość swoich praw kosztowała mnie ogrom stresów i pieniędzy, dlatego Ty koniecznie je poznaj.
Moja historia
Fatalne wyniki mojej trombofilii w pierwszych tygodniach ciąży sprawiły, że niemal od samego początku ciąży powinnam być pod opieką hematologa. Gdy zadzwoniłam do przychodni, okazało się, że zapisów na ten rok nie ma już wcale, a na 2018 zaczną się pod koniec roku, czyli długo po moim rozwiązaniu. Postanowiłam więc udać się do hematologa prywatnie. Sprawdziłam kilka znanych nazwisk, do których rejestracji dzwoniąc, okazało się, że przyjmowanie nowych pacjentów jest wstrzymane… do odwołania! Wtedy zaczęłam szukać jakiegokolwiek hematologa, który mnie skonsultuje i upewni, że ciążę donosimy, a leczenie jest słuszne. Nie znalazłam. Na szczęście znalazłam immunologa – też prywatnie, ale pani doktor z tytułem profesora świetnie poradziła sobie z konsultacją leczenia mojej ciąży z trombofilią.
Prywatne wizyty u specjalisty
Wizyty u immunologa miałam średnio raz w miesiącu, czasami częściej. Koszt takiej jednorazowej wizyty to ponad 200 zł, do tego dochodzi komplet badań stwierdzający, czy otrzymywane leczenie jest wystarczające i sprawia, że markery choroby są na odpowiednim poziomie, który nie zagraża zdrowiu ani życiu nie tylko Dziecka, ale także mojemu. Do tego dochodziły koszty badań wysokości komórek NK. Cena jednorazowego kompletu badań wynosiła więc średnio od 400 do 600 zł. Oczywiście, życie Dziecka ani moje nie ma swojej ceny, więc co miesiąc pokrywałam takie koszty samodzielnie. Miałam szczęście, że stać mnie było na takie wydatki, wiele polskich rodzin taki koszt mógłby przerosnąć.
To był grudzień 2016. Czy wiesz, że od stycznia 2017 ta historia powinna wyglądać zupełnie inaczej?
Pewnego dnia, szukając informacji na zupełnie inny temat, natknęłam się na nowe przepisy, które mówią o tym, że:
Od stycznia 2017 kobiety w ciąży
są przyjmowane do lekarza specjalisty i apteki
bez kolejki!
Zwykle jednak dopiero pod warunkiem, że o tym wiedzą.
Kobieta ze skierowaniem, np. do endokrynologa, hematologa czy immunologa, nie jest wpisywana na listę oczekujących, tylko jest przyjmowana tego samego dnia bądź maksymalnie w ciągu 7 dni roboczych od zgłoszenia się.
Zmianę wprowadza przyjęta ustawa „Za życiem”, której art. 47c ust. 1 brzmi:
„1. Kobiety w ciąży, świadczeniobiorcy do 18 roku życia, posiadający zaświadczenie, o którym mowa w art. 47 ust. 1a, osoby, o których mowa w art. 43 ust. 1, inwalidzi wojenni i wojskowi oraz kombatanci mają prawo do korzystania poza kolejnością ze świadczeń opieki zdrowotnej oraz z usług farmaceutycznych udzielanych w aptekach. Bez kolejki będą przyjmowane u specjalistów i w aptece również dzieci, u których stwierdzono ciężkie i nieodwracalne upośledzenie lub nieuleczalną chorobę.
– Jeżeli udzielenie świadczenia w dniu zgłoszenia nie będzie możliwe, powinno ono zostać zrealizowane w innym terminie, poza kolejnością wynikającą z prowadzonej listy oczekujących. Jednak w przypadku świadczeń ambulatoryjnej opieki zdrowotnej świadczenie powinno zostać udzielone nie później niż w ciągu siedmiu dni roboczych od dnia zgłoszenia – czytamy w ustawie.
Aby nie czekać na wizytę miesiącami, kobieta powinna mieć:
- zaświadczenie potwierdzające ciążę wystawione przez lekarza podstawowej opieki zdrowotnej, lekarza ubezpieczenia zdrowotnego ze specjalizacją II stopnia lub specjalistę położnictwa i ginekologii,
- skierowanie do lekarza specjalisty.
Co się zmieniło w praktyce?
To był koniec kwietnia 2017. Na kolejnej prywatnej wizycie poprosiłam mojego lekarza prowadzącego ciążę o zaświadczenie o tym, że jestem w ciąży oraz skierowanie do immunologa. Zadzwoniłam do Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku, aby umówić się na wizytę. Otrzymałam informację, że w sytuacji skróconego terminu rejestracji wizyty, w celu rejestracji muszę stawić się osobiście z oryginalnym zaświadczeniem i skierowaniem. Pojechałam tam na drugi dzień z zaświadczeniem o tym, że jestem w ciąży oraz ze skierowaniem otrzymanym od lekarza z prywatnego gabinetu.
Do rejestracji w UCK zostałam przyjęta bez kolejki i zaproponowano mi przyjęcie do specjalisty w ciągu 5 dni (trafiłam akurat na długi weekend majowy).
Zostałam umówiona na konkrety dzień i konkretną godzinę. Jedyny problem napotkałam przy okazaniu skierowania – powiadomiono mnie, że na potrzeby rejestracji ono wystarczy, lecz w dniu wizyty mam stawić się ze skierowaniem z przychodni, która ma umowę z NFZ, a nie ze skierowaniem z prywatnego gabinetu.
Udałam się więc do mojego lekarza rodzinnego w ramach opieki świadczonej przez moją przychodnię, otrzymałam niezbędne skierowanie, z którym stawiłam się w dniu wizyty w rejestracji.
Wizyta odbyła się w ramach mojego ubezpieczenia w ZUS – bezpłatnie, otrzymałam też skierowanie na komplet badań, za które również nie musiałam płacić. Nie bez znaczenia jest też fakt, że wizyta odbyła się u tej samej pani doktor, która do tej pory przyjmowała mnie w prywatnej przychodni.
Można? Można, zwykle pod warunkiem, że zna się przepisy.
Gdybyście napotkały na problemy i ośrodki zdrowia, które zasłaniałyby się nieznajomością tych przepisów, przygotowałam dla Was do druku ustawę – stosowne fragmenty są zaznaczone na żółto >> klik. Teraz nikt nie będzie mógł odmówić Wam w ciąży bezpłatnych wizyt u specjalistów dosłownie “od ręki”.
Kochani, polubcie i udostępnijcie – niech jak najwięcej kobiet w ciąży cieszy się w Polsce darmową, najlepszą opieką specjalistyczną. Nasze ciąże to cud największy, ale czasami także najtrudniejszy. Sama bez wsparcia najlepszych specjalistów, codziennych zastrzyków i leków nie byłam w stanie donosić żadnej ciąży.
Artykuł Jesteś w ciąży? Do specjalisty pójdziesz bez kolejki i za darmo pochodzi z serwisu Agnieszka Kudela - Parentingowy blog lifestylowy.