
Niedawno zostałaś Mamą. Patrzysz na to zdjęcie i wiesz, że tak uporządkowanej szafki nocnej nie widziałaś od miesięcy. Nie wspominając o żywych kwiatach, bo przecież szkoda byłoby Ci czasu na takie głupoty, skoro można nadrobić zaległości w spaniu albo na Instagramie. Z resztą nie pamiętasz kiedy ostatnio byłaś na zakupach. I nie chodzi mi o zakupy spożywcze i sprint po Biedronce. Ani o te, gdy wyszłaś po coś dla siebie i wróciłaś z siatką (często zbędnych) rzeczy dla dziecka.
Bardzo dobrze pamiętam, jak kilka tygodni po porodzie doszłam do wniosku, że ja już w życiu nic nie osiągnę. Postanowiłam się nie załamywać i być wdzięczną za to, że spełniam swoje największe marzenie o macierzyństwie, a także za to co udało mi się zdziałać przed narodzinami dziecka, godząc się z tym, że na tym już koniec moich zawodowych osiągnięć.
Pamiętam, że przerosła mnie wtedy opieka nad tym Małym Człowiekiem i domem. Ten pakiet 2 w 1 był dla mnie nie do ogarnięcia. Wszystkie narzędzia, które do Dnia Narodzin z dużym powodzeniem stosowałam -zarówno w życiu zawodowym, jak i prywatnym – okazały się całkowicie bezużyteczne. Misternie zaplanowane pory dnia czy nawet pojedyncze wyjścia na spacer z sąsiadką okazywały się dla naszego duetu często nieosiągalne. Nieprzewidziane płacze, zmiany pieluszki czy pory karmienia, kolki, nietolerancje i ulewanie sprawiły, że z osoby, która ma podporządkowany sobie swój cały mikroświat – stałam się podporządkowaną „sile wyższej”, przestraszoną Mamą, z ogromnym, wszechogarniającym poczuciem winy.
Poczucie winy towarzyszyło mi w większości dziedzin życia: począwszy od wyszykowania się za późno, przez długi płacz Dziecka, odparzoną pupę, za mało mleka, za duże zmęczenie, na bałaganie w domu wcale nie kończąc.
Przedwczoraj mój Synek skończył 2 latka, a ja już wiem, że pomimo początkowego szoku związanego z wywróceniem się życia do góry nogami, z każdym kolejnym dniem było coraz lepiej. Niezauważalnie, bo to absolutnie powolny proces adaptacji do nowego stylu życia, które już nigdy nie będzie tak beztroskie jak wcześniej, ale zdecydowanie piękniejsze i pełniejsze, pełne miłości i w końcu ukojenia.
Moim ulubionym sposobem na radzenie sobie z jakże za często pojawiającą się w życiu Młodej Matki frustracją było czytanie, a właściwie pochłanianie książek, które podczas karmienia pozwalały mi zyskać ukojenie. Jeśli czujesz, że i Ty go potrzebujesz, na listę swoich zakupów wpisz koniecznie te pozycje:
„Macierzyństwo Non-Fiction” Joanny Woźniczko-Czeczott
Joanna w prześmiewczy sposób opisuje pierwszy rok nowo narodzonej… Matki. Dowiesz się od niej o tym, że kobieta w ciąży jest wszystkim, a matka w połogu jest nikim. Że dla większej części świata stajesz się Matką swojego Dziecka, a nie oddzielnym bytem. Zobaczysz jak bardzo utożsamiasz się ze swoim dzieckiem. Rozłożysz na części pierwsze dzieciatych i niedzieciatych, przyglądając się stosunkom z tymi pierwszymi i z drugimi. Zobaczysz, jak w naszym życiu zamieszkuje i rozpycha się pryckość* i fizjologia. Przeczytasz o niedosycie, o zdziecinnieniu, o braku snu tak ogromnym, że wszystko inne się wali, a nasze pokłady kreatywności i cierpliwości topniejąc jak lód w za gorącej zupie pomidorowej. W telegraficznym skrócie poznasz metody wychowawcze i motyw wyścigów o zabarwieniu porównawczym. A przede wszystkim przeczytasz o „zmowie milczenia” i wszechobecnym przelukrowanym obrazie macierzyństwa. Choć książka jest przepełniona frustracją w formie dzienniczka autoterapeutycznego, uśmiech nie będzie schodził Ci z twarzy, a po odłożeniu jej na półkę nabierzesz DYSTANSU do świata i gwarantuję – zrobi Ci się lepiej. Masz problem z „młodymi mamami, które deklarują, że nie denerwują się, nie miewają dość i nie tracą cierpliwości? Tymi szczęśliwymi, spełnionymi w macierzyństwie kobietami, które na wieść o moich dylematach kiwają współczująco głowami. Dają rady, w których czai się poczucie wyższości” to idealna pozycja dla Ciebie.
*stan, w którym Rodzic jest całkowicie skupiony na swoim dziecku
„Nieperfekcyjna mama” Anny Dydzik
Zostałaś Mamą po raz pierwszy? Nie zawsze panujesz nad emocjami? Często czujesz się gorsza, beznadziejna czy po prostu do kitu? Czujesz, że zawodzisz jako mama i żona czy partnerka? Zatracasz się w poczuciu bezsilności i beznadziei? Ania Dydzik, autorka Bloga „Nieperfekcyjna Mama” wyciąga do Ciebie pomocną dłoń. Ania wie, że robisz całą masę pozytywnych rzeczy, a dla swojego dziecka jesteś idealna! Nie wierzysz? Przekonaj się sama!
Tym bardziej, że mam dla Was 5 książek Ani Dydzik „Nieperfekcyjna Mama”, a tego jak otrzymać swój egzemplarz dowiecie się jeszcze dziś na moim Facebooku (w najlepszej cenie możecie ją także kupić tutaj). W książce tej, w bardzo luźnej formie, porozmawia z Tobą sama Autorka, mama trzech córek, w tym bliźniaczek, która bez wywyższania się, z poziomu najlepszej koleżanki pomoże Ci odzyskać wiarę w siebie i we własne siły oraz uwierzyć w to, że jesteś najlepszą wersją siebie, a także podpowie Ci jak to osiągnąć na podstawie swoich historii. Jednak, co najważniejsze – choć na pewno zdarzy się, że będziecie miały różne opinie, Ania zawsze zostawia w swoich historiach miejsce na Twój własny wybór, nie oceniając i nie narzucając Ci własnego zdania.
Po powyższej lekturze i dwóch latach macierzyństwa nie mogła nie dotknąć mnie refleksja, jak często w swoich macierzyńskich dylematach same jesteśmy sobie winne. Nie tylko jako jednostka, ale przede wszystkim jako grupa. Pamiętam, jak potrafiłam odwołać spotkanie gdy nie zdążyłam wysprzątać mieszkania, jak zaczęłam unikać moich idealnych koleżanek, bo wstydziłam się pokazać przed nimi swoje słabości. Zapewne też dlatego, że one nie pokazywały mi swoich, przez co ja myślałam, że w ogóle ich nie mają. Potęgowało to moje uczucie osamotnienia i poczucie beznadziei. To z kolei napędzało nas wzajemnie w perfekcyjnej gonitwie za czyś, czego nie ma, tworząc błędne koło własnych niespełnionych oczekiwań.
Dlatego jeśli wpadniesz do mnie na kawę, a ja otworzę Ci drzwi bez makijażu, do kuchni będzie prowadził Cię slalom zabawek, a ja zapomnę zapytać Ciebie, czy czegoś się napijesz – doceń moją wyrażoną w ten sposób szczerość i gdy kolejny raz zaprosisz mnie do siebie nie rzucaj się w wir sprzątania – zrobisz mi tym ogromną przyjemność i poczuję się swojsko, jak nigdy dotąd.
Co Ty na to?
PS O trudnych sprawach nie powinnyśmy milczeć. Ale powyższe książki polecam dopiero po porodzie
PS 2 A jeśli podoba Ci się u mnie koniecznie sprawdź co się dzieje na Facebook’u i Instagram’ie.
Artykuł Pomocy! Jestem Mamą! pochodzi z serwisu Blog SPOD KOCYKA - Blog lifestylowy i parentingowy.