
Zdecydowałam się! Do końca roku planuję „odgracić” swoją przestrzeń i… zacząć oszczędzać.
Co jest moją główną motywacją do skierowania swoich myśli na tory minimalizmu? Przeglądając wyciąg z banku doszłam do wniosku, że za ciężko pracuję, aby tyle wydawać. Po przejrzeniu listy płatności zaczęłam się zastanawiać co kupiłam i czy ja aby na pewno tego wszystkiego potrzebuję?
Dałam sobie miesiąc na analizę sytuacji. Od 1go do 1go. Od wypłaty do wypłaty – choć prowadzimy działalność, to sami sobie robimy stałą wypłatę. Obserwowałam procesy i decyzje zakupowe. Oprócz kupowania z potrzeby, nad którym nie będę się dziś rozwodzić, udało mi się wyróżnić 7 niepokojących sytuacji, w których kupujemy.
1. Zakupy pod wpływem impulsu
Zastanawiałaś się nad tym, czy zbyt często nie kupujesz pod wpływem impulsu? Piękne zdjęcie na Instagramie z odnośnikiem do sklepu, a Ty już czujesz, że bez tego lakieru do paznokci nie możesz żyć. Albo nic nie czujesz, działasz odruchowo, wchodzisz, pakujesz do koszyka, płacisz. Za chwilę nie pamiętasz co kupiłaś, a przypomina Ci o tym dopiero wizyta kuriera. Brzmi znajomo? A na koncie minus 45 zł za lakier i koszty przesyłki.
2. Zakupy po otrzymaniu Newslettera
Dziś darmowa wysyłka. Żal nie skorzystać, wchodzisz popatrzeć co mają ciekawego. Żal nic nie kupić. A jak kupisz dwie rzeczy – trzecia będzie gratis. Tyle zyskujesz! Minus 150 zł na koncie.
3. Zakupy przy okazji
Kupujesz spodnie, ale przy okazji jeszcze dorzucasz dwie bluzki i sukienkę. Bo razem taniej. Bo skoro już tu jesteś. Przyszłaś po tusz, ale ten błyszczyk tak pięknie się mieni. I ta promocja.
4. Zakupy z uwagi na prawo zwrotu
Kupisz, najwyżej oddasz.
5. Zakupy do przymierzenia w domu
Kupujesz, choć nie jesteś pewna, czy warto. Płacisz, bierzesz do domu, pokazujesz mamie, partnerowi, koleżance. Jak często oddajesz?
6. Zakupy w promocji
Kupisz dwie rzeczy otrzymasz rabat 20%, dobierzesz trzecią rabat 30%. Tyle dobra. To nic, że lato już się kończy, na za rok będzie jak znalazł.
7. Zakupy spacerowe
Na niedzielny spacer udajesz się do galerii, przecież pada, a fajnie aby dziecko pojeździło na rowerku biegowym. A w Twojej głowie cały czas kreują się coraz to nowe potrzeby, walczą o Ciebie okazyjne oferty. Nigdy nie wychodzisz z pustymi rękami. Podobne spacery urządzasz sobie po… sklepach internetowych.
Po analizie moich decyzji zakupowych doszłam do wniosku, że bardzo często cały proces zakupowy jest u mnie postawiony na głowie. Że to nie potrzeby prowadzą do zakupów, a zakupy kreują potrzeby, nie zawsze prawdziwe.
Postanowiłam więc zaplanować zmiany i wdrożyć je w życie:
1. Wypisać się ze wszystkich sklepowych newsletterów – no, prawie ze wszystkich, gdyż na przykład zakupy w Sephorze robię tylko, gdy jest promocja -20%.
2. Odgruzować dom czyli przejrzeć każde pomieszczenie w domu i wyeliminować te rzeczy, których z różnych powodów nie używam, nie potrzebuję, a nie mają one zbyt dużej wartości sentymentalnej czy dekoratorskiej.
3. Naprawić mechanizm kupowania, aby był inicjowany przez prawdziwe potrzeby, a nie przez sytuacje. Zrobić spis rzeczy, których naprawdę potrzebuję i nie kupować nic, czego nie ma na tej liście.
A to wszystko po to, aby mniej kupować, więcej oszczędzać i mniej pracować.
Spokojnie, nie mam zamiaru wyrzucać wszystkich pamiątek i dokumentów, pozostawiając sobie tylko ich zdjęcia (albo i nie), ani zmieścić się ze wszystkim na powierzchni 10 metrów kwadratowych. Ale chcę kupować mniej i mądrzej, postawić na jakość, a nie na ilość, świadomie odczytywać własne potrzeby i je zaspokajać (lub nie).
W kolejnym poście pokażę Ci jak rozprawiłam się z moją toaletką i wszystkimi zgromadzonymi w niej kosmetykami. Koniecznie daj znać czy nowa seria postów Ci się podoba. A może masz ochotę się do mnie przyłączyć do mojego wyzwania?
PS Jeśli podoba Ci się u mnie, koniecznie dołącz na mnie na Fb, Instagramie. Możesz także zapisać się na mój newsletter.
Artykuł Minimalizm na co dzień pochodzi z serwisu Blog SPOD KOCYKA - Blog lifestylowy i parentingowy.