Quantcast
Channel: Agnieszka, Autor o AgnieszkaKudela.pl
Viewing all 269 articles
Browse latest View live

Koszulka z moim bazgrołem wspiera akcję WSPÓLNY MIANOWNIK

$
0
0
notjustshop wspólny mianownik kieszonka spod kocyka Agnieszka

Z ogromną przyjemnością przyjęłam zaproszenie na Akcję Wspólny Mianownik, która w ostatnią sobotę przyjechała do Gdyni. Od razu zapowiedziałam, że wpadniemy całą rodziną po to, aby narysować kieszonkę, która znajdzie się na koszulce i którą będą mogły kupić… miliony! A to wszystko po to, aby wesprzeć dzieci z małopolskiego hospicjum.

W sobotę koło 15 zjawiliśmy się więc w Gdyńskim InfoBox’ie w pełnym składzie czyli Mikołaj, Wojtek i ja. Od razu wyparzył nas przesympatyczny Łukasz ze Wspólnego Mianownika, pokazał inne projekty i piękne wydruki na tkaninach.


notjust shop kieszonka wspólny mianownik gdynia Łukasz Agnieszka
notjust shop kieszonka wspólny mianownik gdynia

akcja wspólny mianownik wydruk na tkaninie

Nie zniechęciło nas nawet to, że absolutnie nie potrafimy rysować. Trudno, trzeba coś z siebie dać, pokonać wstyd i rysować! Z naszej Trójki to ja zostałam wytypowana do wykrzesania z siebie, kartki papieru i kredek tego… co możliwe.

wspólny mianownik NOTJUSTSHOP spodkocyka kieszonka
notjust shop kieszonka wspólny mianownik gdynia
notjustshop wspólny mianownik kieszonka spod kocyka Agnieszka

Co to dużo mówić – innym szło dużo lepiej niż mi, zobaczcie jakie cudo wyczarował Łukasz!

notjust shop kieszonka wspólny mianownik gdynia

Pozostali uczestnicy Akcji Wspólny Mianownik nie pozostawali za nim w tyle!

akcja wspólny mianownik rysowanie kieszonek

A oto moje osobiste dzieło sztuki, wyżyny moich rysunkowych umiejętności!

kieszonka notjustshop  wspólny mianownik spodkocyka
notjustshop wspólny mianownik kieszonka spod kocyka Agnieszka

Tak… to właśnie z taką oryginalną kiszonką będziecie mogli zamówić sobie super koszulki w sklepie NOTJUSTSHOP – są na prawdę cudownej jakości, jest wiele modeli i rozmiarów do wyboru, każdy znajdzie coś dla siebie. A to wszystko po to by lansować się w tej koszulce na mieście, Facebooku i Instagramie, wspierając jednocześnie potrzebujące dzieciaki, między innymi te z małopolskiego hospicjum. Wiecie jak będzie im fajnie, że chodzicie po mieście z takim bazgrołem jak mój, a to wszystko dla nich?

Więcej o kulisach akcji możecie zobaczyć w krótkim filmowym zaproszeniu, które otrzymałam:

Wiolu, Łukaszu – robicie świetną robotę! Pękam z dumy, że mogliśmy przyjść i wziąć udział w Waszym projekcie! Raz jeszcze dziękujemy za zaproszenie i nie możemy się doczekać, aż będziemy mogli zamówić nasze koszulki!

Jak tylko koszulki będą do kupienia od razu Was poinformuję! Bylibyście chętni?

Artykuł Koszulka z moim bazgrołem wspiera akcję WSPÓLNY MIANOWNIK pochodzi z serwisu Blog lifestylowy, parentingowy i wnętrzarski czyli rodzina, dziecko i dom.


Chusta tkana, elastyczna, mei-tai czy nosidło ergonomiczne? Nasza historia i recenzja

$
0
0
nosidło miękkie mei-tai

Choć jesteśmy absolutnymi fanami wózków jako środków transportu na spacerach, zawsze chcieliśmy spróbować chustowania, a kolki, nieprzespane dni i noce oraz bardzo płaczące wieczory sprawiły, że jak Mikołaj miał niespełna miesiąc postanowiliśmy umówić się z doradcą chustowym.

Najbliższy wolny termin był za jakieś 2 tygodnie, ale w międzyczasie zadzwoniła do nas nasza położna środowiskowa z zaproszeniem do swojej szkoły rodzenia, gdzie w ramach zajęć doradca uczył przyszłe Mamy chustowania, a my mogliśmy dołączyć i skorzystać.

Na zajęciach w pierwszej kolejności obaliliśmy wszystkie mity dotyczące noszenia dziecka, zarówno te dotyczące złych nawyków (słynne „nie noś bo się przyzwyczai”) czy niebezpieczeństwa samego noszenia (kręgosłup, bioderka, wysunięcie się z chusty). Następnie po przeglądzie wszystkich możliwych cudów do noszenia dzieci – począwszy od wisiadeł, w których dzieci absolutnie nie nosimy, przez chusty tkane, elastyczne, chusto-mei-taie, miękkie nosidełka mei-tai, po miękkie nosidła ergonomiczne i różne dziwne hybrydy.

Od razu zakochałam się w mei-tai, ale oczywiście Mikołaj był na nie za mały, więc naukę chustowania rozpoczęliśmy od chusty tkanej, oczywiście pod okiem instruktora. Na koniec wypożyczyliśmy chustę do domu i tak rozpoczęła się nasza przygoda z noszeniem, która trwa do dziś.

chusta tkana blog

Chusta tkana bardzo przypadła do gustu Wojtkowi, który pod moim okiem bacznie wiązał Mikołajka kilka razy dziennie. Szczególnie na początku przygody z chustowaniem ważne jest, aby wzajemnie się kontrolować i weryfikować wyniki wiązania, bo bywają różne.

Natomiast ja z chustą tkaną nie mogłam się dogadać. Nie miałam problemów z wiązaniem, ale zwyczajnie na jej widok odechciewało mi zmagać, wiązać i dociągać 5 metrowy „kawałek” materiału… a więc wiązał głównie Wojtek.

Po 2 tygodniach zdecydowałam się więc oddać chustę tkaną i wypożyczyć chustę kółkową. Wydawała mi się niezwykle łatwa w wiązaniu i w noszeniu, ale bardziej mylić się nie mogłam! Wiązanie nie  było ani łatwe ani… wygodne. Użyłam jej raptem kilka razy i szukałam dalej.

Wracając myślami do zajęć z chustowania przypomniało mi się wiązanie chusty elastycznej, które choć chusta długa jak tkana, charakteryzowało się tym, że było łatwiejsze i przede wszystkim szybsze, a także dziecko wkładało się do już gotowego wiązania. Po obejrzeniu filmików instruktażowych wiedziałam, że się pokochamy i zdecydowałam się na zakup własnej chusty elastycznej. Mój szybki wybór bez większej analizy rynku padł na firmę Tula i już za moment czekałam na nią jak na szpilkach, gdyż Mikołaj przeżywał właśnie apogeum problemów brzuszkowych, Wojtek pierwszy raz po narodzinach wyjechał na kilka dni w delegację, a mi ręce usychały od noszenia, kręgosłup odmawiał posłuszeństwa, a Mikołaj jak płakał tak płakał. Kuriera wypatrywaliśmy więc oboje.

Przyszła. Rachu ciachu instrukcja i wiązanie. Nie minęło kilka minut, a Mikołaj usnął. W mig opanowałam odkładanie go do łóżeczka bez budzenia. Nawet jeśli nie spał długo to ja czułam się bezpiecznie wiedząc, że nasza bliskość jest w stanie go ukoić. Moje ręce znów stały się wolne, a kręgosłup szybko podziękował za tę zmianę.

chusta elastyczna tula czarna
chusta elastyczna tula czarna

Jak Mikołaj zaczął ważyć około 7-8 kilogramów, chusta elastyczna przestała być już dla nas taka wygodna, o ile w domu sprawdzała się dalej, na spacerach odczuwalnie sprężynowała. Pożyczyłam więc od koleżanki na próbę nosidło ergonomiczne, które było dla nas wygodniejsze w zakładaniu, nie wspominając o odkładaniu dziecka po zaśnięciu. Jak tylko Mikołaj zaczynał siedzieć zdecydowałam się na zakup dwustronnego mei-tai, które było zbudowane dokładnie tak, jak pożyczone nosidło ergonomiczne, tylko zamiast krótkich pasów zapinanych na sprzączki miało długie pasy do wiązania. Zdecydowaliśmy się na takie rozwiązanie z uwagi na to, że nosimy we dwoje, a występuje spora różnica rozmiarów między nami – w celu uniknięcia każdorazowego dostosowywania wszystkich klamer do noszącego. Mei-tai zostało uszyte dla nas na zamówienie, a panel wykonany z naszego kawałka materiału, który nawiązuje do pokoiku Mikołajka.

nosidło miękkie mei-tai pathi

Noszenie pozwoliło nam nie tylko ukoić ból, ale pewnie i lęk Dziecka, a także pozwoliło być absolutnie blisko. Okazało się ogromną przyjemnością dla całej naszej rodziny. Zamotani, przytuleni, odczuwaliśmy ulgę. Wszyscy. Gdy Mikołaj podrósł i zaczęliśmy korzystać z mei-tai, nosiła tak także Babcia. Cudowny widok, jak osoba starszej daty (przepraszam Mamo) wierzy w Twoją intuicję, rezygnuje ze swoich przyzwyczajeń, przełamuje się i próbuje nowego, dla dobra Twojego dziecka.

Dziś Mikołaj ma 9 miesięcy, nosidełko dalej pomaga nam czasami rozładować emocje po całym dniu. Zazwyczaj zasypia wtedy dosłownie w minutę, czasami nawet zanim zawiążemy pasy, a czasami nosimy Mikołaja po pokoju, a on po kilku minutach sam daje nam znać, że już się „naprzytulał”, że jest gotowy iść do swojego łóżeczka gdzie sam zasypia. Gdy cierpi na bolesne ząbkowanie, wtulenie się w jednego z nas pozwala mu znaleźć ukojenie. Gdy na długim spacerze okazuje się mieć za dużo wrażeń, zdarza mi się wyciągać nosidełko z kosza na zakupy i nosić. Nosidło pomogło nam także wyrobić sobie rytm dnia. Ale o tym napiszę Wam kiedy indziej.

U nas bycie razem poprzez noszeniem wydaje się być lekiem na całe zło. A jak to jest u Was? Nosicie? Nosiliście? A może dopiero chcecie spróbować?

Artykuł Chusta tkana, elastyczna, mei-tai czy nosidło ergonomiczne? Nasza historia i recenzja pochodzi z serwisu Blog lifestylowy, parentingowy i wnętrzarski czyli rodzina, dziecko i dom.

Mama o kulach, a może na kółkach?

$
0
0
mama złamana noga

Gdy ponad 2 lata temu złamałam nogę, płakałam przez tydzień i to raczej nie z bólu. Wydawało mi się, że to koniec świata, a mojego samopoczucia nie polepszał fakt, że zawodowo właśnie dopinałam 3 dniowe, wyjazdowe międzynarodowe wesele, które oczywiście osobiście koordynowałam (pozdrawiam Was kochani bo wiem, że czasami to do mnie zaglądacie!). Dodatkowo ruszyła sprzedaż najnowszych kolekcji sukien ślubnych i moje Klientki czekały na to, aby udać się ze mną na wycieczki po sklepach!

Gdy w ostatnią środę spadłam ze schodów wiedziałam, że ból jest ogromny i że nie stało się nic dobrego. Zamiast rozpaczać jeszcze leżąc na podłodze cieszyłam się, że nie miałam na rękach Mikołaja! Że akurat bawił się na macie i był bezpieczny do przyjazdu Wojtka. Że telefon szczęśliwie był niemal na wyciągnięcie ręki i że mogłam zadzwonić po pomoc. I odwołać spotkanie z Klientką.

Sytuacja, w jakiej się znalazłam jest pozornie jeszcze trudniejsza niż ta 2 lata temu, gdyż nie dość, że w najbliższy piątek koordynuję ślub, to dodatkowo jestem Mamą 9 miesięcznego Synka, którym codziennie sama się opiekuję, gdy Wojtek pracuje. Ale tym razem nie dopadły mnie żadne depresyjne nastroje ani pesymistyczne myśli. Nie obwiniam siebie ani świata. Sytuacja jest taka sama, ale ja jestem inna.

Mija szósty dzień od kiedy złamałam nogę. Obiecałam sobie, że zamiast marudzić wykorzystam ten czas najlepiej jak się da. Za mną pierwsze dni i pierwsze ograniczenia. Nie mogę zabrać Mikołaja na spacer choć pogoda jest cudowna, w najlepsze trwają nasze pierwsze wakacje, na które chyba całe życie czekałam! Nie mogę Mikołaja nosić, pielęgnować, nawet wyjąć z łóżeczka i zabrać na matę czy do kuchni i ugotować mu obiad, bo w rękach ciągle mam kule. Więc co? Może sprawię sobie kółka? Dzięki wózkowi mogłabym być dużo bardziej niezależna. Usiąść, wziąć Mikołaja na ręce, posadzić na kolanach i razem pojechać nawet na spacer! Jedyne czego się obawiam na myśl o wózku to reakcja innych ludzi. Ale dam radę! Spędzimy razem cudowne lato, nie tylko na kanapie!

I na SeeBloggers też pójdę!

Historia zatoczyła koło, ale ja poradziłam sobie z nią zupełnie inaczej. Za mój uśmiech i pozytywne nastawienie los szybko mi się odpłacił, dla Mikołaja udało mi się zorganizować najlepszą opiekę, a przy ślubie jak zawsze mogę liczyć na mój zgrany zespół.

Widzę, jak bardzo zmieniłam się przez ostatnie 2 lata, jak pomimo tragedii, które nas spotkały, dziś potrafię iść przez życie z uśmiechem, nadzieją i podniesioną, choć pełną refleksji i tęsknoty głową. Zajęło mi to na pewno sporo czasu, dla niektórych za długo, ale dla mnie w sam raz. Jestem szczęśliwa i powoli przestaję się bać wypowiadać te słowa!

Z tej okazji mam dla Was w planie kilka motywacyjnych tekstów, w których pokażę Wam z jakich narzędzi korzystałam w pracy na sobą, aby znaleźć się tu, gdzie jestem i z coraz większą odwagą znów sięgam po swoje marzenia.

A jak zobaczycie mnie gdzieś pomykającą na wózeczku z Mikim w chuście to nie odwracajcie głowy w drugą stronę tylko koniecznie się do mnie uśmiechnijcie. Nie ma nic gorszego niż litościwy wzrok, albo udawanie, że się nie widzi. Niepełnosprawnych, innych… Wasz uśmiech na pewno doda mi odwagi!

Artykuł Mama o kulach, a może na kółkach? pochodzi z serwisu Blog lifestylowy, parentingowy i wnętrzarski czyli rodzina, dziecko i dom.

Nosidełko ergonomiczne Tula czy mei-tai od Pathi?

$
0
0
Tula mei-tai Pathi porówenanie

Ostatnio opowiedziałam Wam naszą historię chustowania, noszenia i wiązania. Dostałam od Was sporo wiadomości, że fajnie, że nareszcie na blogach i Instagramie pojawiło się coś innego niż wszędobylska Tula oraz pytania na temat tego, jak nasz mei-tai sprawdza się w porównaniu z Tulą, która pojawiła się na naszych ostatnich zdjęciach. Oto nasza recenzja i porównanie obu produktów.

Oba nosidła przeznaczone są dla dzieci, które już samodzielnie siedzą (wcześniej z ręką na sercu mogę polecić Wam tylko chustę – tkaną lub łatwiejszą w początkowej obsłudze elastyczną) oraz:

  • mają szeroki panel pomiędzy nóżkami, od kolanka do kolanka dziecka i tym właśnie różnią się od wciąż bardzo popularnych „wisiadeł”, w których dziecko bez odpowiedniego wsparcia dla kręgosłupa dosłownie wisi na kroczu na około 10-14cm szerokości panelu, który absolutnie nie zapewnia zdrowego noszenia dziecka,
  • dzieci noszone są w nich przodem do rodzica (z przodu lub na plecach), gdyż tylko w taki sposób zapewniamy dziecku zdrową i bezpieczną pozycję,
  • są miękkie – pomiędzy nóżkami i na całych pleckach, dzięki czemu kręgosłup dziecka ma najlepsze wsparcie i może zachować prawidłową dla siedzącego dziecka krzywiznę,
  • występują w wielu wersjach kolorystycznych, z jednej strony mei-tai od Pathi może zostać uszyte wg naszego pomysłu i to nawet z nadesłanych przez nas tkanin, to za to nosidło Tula występuje w tylu fantastycznych kolorach, że na pewno każdy znajdzie coś dla siebie.

Jakie są więc różnice?

Zagłówek

  • mei-tai od Pathi posiada wszyty na stałe delikatnie usztywniany zagłówek, który zapobiega nadmiernemu odchylaniu się główki dziecka do tyłu, istnieje możliwość domówienia dopinanego kapturka, który szczególnie przydaje się przy noszeniu dziecka na plecach,
  • nosidło Tula nie posiada zagłówka, w zestawie natomiast jest kapturek.

Pas biodrowy

  • mei-tai od Pathi pas biodrowy na brzuchu jest tej samej szerokości co na całej długości
  • w nosidle ergonomicznym Tula pas biodrowy jest znacznie masywniejszy, przez co wygodniejszy i oboje mieliśmy wrażenie, że dzięki niemu odczuwaliśmy odrobinę mniejszy ciężar dziecka.

Wiązanie-zapinanie czyli najważniejsza różnica

  • mei-tai od Pathi nie posiada klamer i sprzączek tylko długie pasy, które wiąże się wokół noszącego; nasze ulubione wiązanie dziecka z przodu:
    • dwa pasy biodrowe zawiązujemy wokół pasa
    • sadzamy dziecko na pasie
    • zakładamy panel nosidełka na plecki dziecka, cały czas przytrzymując dziecko pasy naramienne przerzucamy na krzyż na plecy, następnie przekładamy do przodu pod kolankami dziecka, gdzie krzyżujemy pod pupką i na koniec wiążemy z tyłu na supeł,
  • nosidło Tula posiada krótsze pasy z klamrami (z bardzo pomysłowymi gumeczkami, które za długie pasy pozwalają utrzymać zwinięte w ruloniki – rewelacja!); nasze ulubione zakładanie nosidła na dziecko z przodu:
    • zapinamy pas biodrowy na klamry (ewentualna regulacja)
    • sadzamy dziecko na pasie
    • zakładamy panel nosidełka na plecki dziecka, cały czas przytrzymując dziecko zakładamy szelki nosidła na ramiona – jak byśmy zakładali plecak z przodu zamiast na plecach
    • zapinamy na karku klamrę łączącą dwa ramiona nosidła, aby nie spadały nam z ramion podczas noszenia – niestety oboje z Wojtkiem mamy problem z zapięciem tego zapięcia samemu na tyle nisko, aby nie wbijało nam się w kark i o ile mi się to udaje, Wojtek niestety zawsze potrzebuje pomocy drugiej osoby
    • na koniec możemy dociągnąć pasy naramienne jeśli potrzebujemy (Wojtek często miał problem, że pasy były za krótkie jeśli to ja wcześniej nosiłam Mikołaja).

Cena – niestety również nie jest bez znaczenia

 

Podsumowanie

Gdybym miała wybrać tylko jedno nosidło i tylko dla siebie, miałabym trudny wybór.

Tula piękna i modna, z dopasowanymi idealnie do mnie klamrami pewnie nieco szybciej by się zakładała, a ja uwielbiam wszelkie usprawnienia, ale u nas jednak Mikołaja nosimy oboje, a każdorazowe dostosowywanie długości pasków i przeciąganie klamer odpowiednio do noszącego okazało się dość czasochłonne i wymagało zazwyczaj kilku poprawek w trakcie noszenia. Tym sposobem po oddaniu pożyczonej Tuli i pozostaliśmy przy naszym równie ładnym mei-tai, które uszyliśmy w motywie przewodnim pokoju Mikołaja. Gdyby jednak przyszło mi zamawiać mei-tai raz jeszcze, rozważyłabym zamówienie go z masywniejszym pasem biodrowym.

Pathi szyje także miękkie nosidła ergonomiczne zapinane na klamry w cenie od 250 zł, ale niestety nie miałam jeszcze okazji ich wypróbować, więc polecić nie mogę, ale myślę, że warto tę opcję rozważyć.

A jakie są Wasze doświadczenia i przemyślenia odnośnie nosideł?

Artykuł Nosidełko ergonomiczne Tula czy mei-tai od Pathi? pochodzi z serwisu Blog lifestylowy, parentingowy i wnętrzarski czyli rodzina, dziecko i dom.

Zabawa w homestaging czyli metamorfoza nadmorskiego mieszkania

$
0
0
homestaging mieszkania metamorfoza mieszkanie przed i po

Od zawsze uwielbiałam brytyjskie programy o wnętrzach. Szczególnie te, w których szykowano mieszkania na sprzedaż lub wynajem tak, aby wyeksponować ich walory oraz w prosty i niedrogi sposób zwiększyć ich atrakcyjność, a praca w takiej firmie zajmującej się właśnie homestagingiem była zawsze moim marzeniem. Nasza przeprowadzka była więc idealną okazją do zabawy w homestaging.Okazało się bowiem, że po zabraniu z mieszkania, które zajmowaliśmy przez kilka lat wszystkich dekoracji i drobnych elementów wyposażenia stało się ono „puste i zimne”, przez co o wiele mniej atrakcyjne. Kolejne osoby odwiedzające je mówiły, że niestety nie jest przytulne. Nie pomagały argumenty, że jest urządzone w trzech neutralnych kolorach: biel, czerń i szary, do których nowi lokatorzy mogą dołożyć swoje ulubione kolory i stworzyć dowolny klimat. Od razu wiedziałam, że jest do dla mnie świetna okazja, aby nareszcie spróbować swoich sił i dokonać metamorfozy mieszkania, wspomóc wyobraźnię potencjalnych lokatorów i samej wystylizować mieszkanie.

Na całe zadanie mieliśmy tylko jeden dzień i budżet 800 zł.

Czasu było tak niewiele, że na zakupy udaliśmy się tylko do dwóch sklepów: Home&You i oczywiście do Ikei.

Postanowiliśmy wybrać kolor przewodni dla urządzania mieszkania i tutaj byliśmy zgodni – mieszkanie było nad morzem, więc postawiliśmy na morski, świeży turkus.

 

Homestaging w salonie czyli metamorfoza salonu

homestaging salon metamorfoza salonu mieszkania ikea przed i po

homestaging salon metamorfoza salonu mieszkania ikea przed i po

homestaging salon metamorfoza salonu mieszkania ikea

homestaging salon metamorfoza salonu mieszkania ikea

homestaging salon metamorfoza salonu mieszkania ikea na wynajem sprzedaż

Dla ocieplenia salonu zdecydowaliśmy się na poduszki w miękkich tkaninach w kolorach świeżego turkusu i ciepłego beżu. nie mogło zabraknąć także ciepłego, kremowego kocyka, pod którym można zaszyć się z laptopem i pisać bloga. Dołożyliśmy także zastawę stołową, aby potencjalni lokatorzy mogli od razy wyobrazić sobie pyszną, domową kolację po ciężkim dniu pracy. Mieszkanie z naczyniami łatwiej jest także wynająć.

Lista zakupów:

  • poszewka na poduszkę IKEA, OTTIL: beżowy, wielobarwny, 39,99 PLN
  • poszewka na poduszkę  IKEA, SANELA, jasnoturkusowy, 25,99 PLN
  • wkład do poduszki IKEA INNER, 2x 9,99 PLN
  • pled IKEA POLARVIDE, biały, 15,99 PLN
  • bieżniki IKEA MÄRIT, turkusowy, 2x 12,99 PLN
  • serwis IKEA FÄRGRIK, 18 szt., biały, ceramika, 79,99 PLN
  • miska IKEA SKOJA, turkusowy, 4×3,99 PLN
  • kieliszek do wina czerwonego, IKEA, HEDERLIG, szkło bezbarwne, 4,99 PLN
  • wazon IKEA SNÄRTIG, szkło bezbarwne, 1,99 PLN
  • sztuczny kwiat SMYCKA, chryzantema, różne kolory, 1,99 PLN
  • 3 świeczki zapachowe w szkle IKEA BRÄCKA, turkusowy, 9,99 PLN / 3 szt.
  • świecznik kula IKEA NÄSSJÖ, 29,99 PLN
  • podkładka na stolik kawowy IKEA PANNÅ, 7,99 PLN
  • świeczniki, serwetki i beżowa poduszka – zasoby własne
  • suma: 272,84 zł

 

Homestaging w kuchni czyli metamorfoza kuchni

Homestaging w kuchni metamorfoza kuchni na sprzedaż wynajem mieszkanie przed i po na sprzedaż wynajem

Homestaging w kuchni metamorfoza kuchni na sprzedaż wynajem mieszkanie

Homestaging w kuchni metamorfoza kuchni na sprzedaż wynajem mieszkanie

Homestaging w kuchni metamorfoza kuchni na sprzedaż wynajem mieszkanie

Homestaging w kuchni metamorfoza kuchni na sprzedaż wynajem mieszkanie

W kuchni chciałam stworzyć klimat porannego śniadania we dwoje. Czy można lepiej zacząć dzień?

Lista zakupów:

  • serwis – ten sam co kupiony do salonu
  • sztuczny kwiat SMYCKA, chryzantema, różne kolory, 1,99 PLN
  • uchwyt na 50 serwetek, IKEA FANTASTISK, przezroczysty, 7,99 PLN
  • uchwyt na serwetki KNYCK czarny, 19,99 PLN
  • serwetki zielone IKEA FANTASTISK, 4,99 PLN / 50 szt.
  • filiżanki do kawy IKEA VÄRDERA, 2x 9,99 PLN
  • świecznik kula IKEA NÄSSJÖ, 29,99 PLN
  • talerzyk zielony ÖVERENS, 2x 12,99 PLN
  • wazon, podkładki, kot- zasoby własne
  • suma: 110,91 zł

 

Homestaging w sypialni czyli metamorfoza sypialni

metamorfoza sypialni homestaging sypialnia

metamorfoza sypialni homestaging sypialnia

metamorfoza sypialni homestaging sypialnia na wynajem sprzedaż mieszkanie

metamorfoza sypialni homestaging sypialnia na wynajem sprzedaż mieszkanie

W każdej sypialni głównym i najważniejszym meblem jest oczywiście łóżko, stąd obowiązkowym zakupem była pasująca do turkusowego salonu i nawiązująca do zielonej kuchni kolorowa pościel. Nad łóżkiem ułożyłam ramki, które nie przydały mi się po przeprowadzce, a w środku uzupełniłam je kolorowymi wycinkami z gazet. Przestawiłam komodę, aby ładnie prezentowała się na wejściu. Na oknie zawisła zasłonka, która pozwoli się lepiej zdrzemnąć.

Lista zakupów:

  • komplet pościeli 200×200 IKEA MALIN RUND, 79,99 PLN
  • poszewka turkusowa 50x60 DVALA, 19,99 PLN / 2 szt.
  • kołdra letnia IKEA MYSKGRÄS, 20 PLN
  • poduszka wysoka 50x60cm IKEA AXAG, 3x 15,99 PLN
  • osłonka na doniczkę IKEA SKURAR, 5,99 PLN
  • Sztuczna roślina w doniczce IKEA FEJKA, 19,99 PLN
  • kapa, ramki, świecznik i zasłonka – zasoby własne
  • obrazki do ramek – wycinki z gazet
  • suma: 193,93 zł

 

Homestaging łazienki czyli metamorfoza łazienki

metamorfoza łazienki homestaging łazienki przed i po na sprzedaż wynajem

Łazienka praktycznie nie wymagała zmian, dodałam komplet świec, gdyż kojarzą mi się z gorącą kąpielą i z chwilą tylko dla siebie, idealną po całym dniu. Zawiesiłam także ręcznik do rąk.

Lista zakupów:

  • świece IKEA FENOMEN, 5 szt., kolor naturalny, 19,99 PLN
  • ręcznik Home&You ALICANTE 15,00 zł
  • żyrafa – zbiory w własne
  • suma: 34,99 zł

 

Łączna kwota wydatków na metamorfozę salonu, kuchni, łazienki i sypialni wyniosła 612,67 zł. Udało nam się więc spokojnie zmieścić w budżecie, jaki planowaliśmy na początku czyli w 800 zł. Za 100 zł zleciliśmy także sprzątanie mieszkania – nic tak nie poprawia jakości wnętrz jak czystość i piękny, świeży zapach.

Najlepszym dowodem na to, że metamorfoza mieszkania się udała było ogromne zainteresowanie nim, a także miny oglądających oraz to, że w ciągu 2 tygodni znalazło nowych lokatorów.

A jak Wam się podoba? Jakie są Wasze doświadczenia na rynku sprzedaży lub wynajmu mieszkań? Czy uważacie, że homestaging wart jest zachodu?

Artykuł Zabawa w homestaging czyli metamorfoza nadmorskiego mieszkania pochodzi z serwisu Blog lifestylowy, parentingowy i wnętrzarski czyli rodzina, dziecko i dom.

Jak uszyć zasłony? DIY czyli zrób to sam

$
0
0
pokoik dla dziecka żółte zasłonki chevron

Nie wierzę w zapeszanie, dlatego w ciąży ogromną radość sprawiało mi szykowanie pokoiku dla Dziecka. Szczególnie rzeczy, które mogłam przygotować własnoręcznie. Na ich liście znalazły się zasłony do dziecięcego pokoiku, które postanowiłam uszyć sama.

Nie znam żadnych krawieckich sztuczek, a jak się szyje na maszynie pokazał mi Wojtek (tak!!!), któremu jakieś 15 lat temu pokazała jego Babcia. Nasze umiejętności ograniczają się więc do założenia nitek i szycia, najlepiej prostego. Ale to wystarczy, aby uszyć zasłony, tak na prawdę, można się obejść nawet bez niej, ale o tym na koniec.

 

Lista zakupów:

  • tkanina na zasłony: wybrałam tę o szerokości 1,60m idealną na pojedynczą zasłonkę, potrzebowałam 2 zasłonki, karnisz wisi na wysokości 2,5m więc zamówiłam 6m bieżących (5,20m na zasłony, a z pozostałości uszyłam poszewki na poduszki do kompletu)
    Sklep: Drecotton.pl, Cotton 100% yellow chevron zigzag, cena: 18zł za 1mb – 10% rabatu za duże zamówienie co dało 81 zł

tkanina chevron zygzak żółty żółta

  • taśma do zawieszenia i zmarszczenia zasłon: jej długość to 310 cm więc idealnie starczyła na dwie zasłonki po 160 cm każda
    Sklep: Ikea, taśma: KRONILL, cena: 7,99 zł za 310 cm

taśma do zawieszania i marszczenia zasłon IKEA

  • pasek do obręniania do podszycia (podklejenia) zasłony, pakowany po 10m, na dwie zasłonki potrzebowałam 5,6m, gdyż każdą podkładałam dwa razy
    Sklep: IKEA, Pasek do obrębiania SY, cena: 9,99 zł za 10m

pasek do obrębiania na ciepło IKEA

  • Suma wydatków: 98,98 zł

 

Akcesoria potrzebne do szycia:

  • szpilki
  • nożyczki
  • biała nitka
  • maszyna do szycia
  • żelazko

 

DIY czyli zasłony do dziecięcego pokoju krok po kroku:

1. Zapytałam producenta o kurczliwość tkaniny, była na poziomie kilku % więc zanim przystąpiłam do szycia zasłon wyprałam je i wyprasowałam

2. Odmierzyłam i odcięłam pożądaną długość materiału czyli długość zasłon + 2 cm do podszycia z góry + 10 cm do podszycia z dołu

2. Założyłam wzdłuż boku i góry zasłony 1 cm margines materiału, przyczepiłam szpileczkami i zaprasowałam, wyjęłam szpileczki, założyłam znów 1 cm i zaprasowałam raz jeszcze, dzięki czemu pozbyłam się poszarpanego boku tkaniny i nierówno odciętej góry

zasłony do pokoju dziecięcego DIY

3. Zaprasowane boki i góry zasłon przeszyłam na maszynie do szycia

jak uszyć zasłony

4. Do góry zasłony przyszyłam na prosto taśmę do zawieszenia i marszczenia zasłon

instrukcja szycia zasłon

5. Powiesiłam zasłony na drążkach i odmierzyłam ich wysokość

6. Nadmiar materiału na spodzie zasłony podzieliłam na dwie części i założyłam na dwa razy, tutaj jednak zrezygnowałam z szycia i wykorzystałam pasek do obrębiania na gorąco. Poszło dużo szybciej, wygląda bardzo estetycznie, a i w praniu również nic się z nim nie dzieje.

taśma do obrębiania ikea skracanie zasłon

7. Zasłony gotowe!

zasłony chevron zygzak diy

Tak na prawdę boki i górę zasłon można również zaprasować na gorąco przy użyciu paska do obrębiania, a taśmę do marszczenia przyszyć ręcznie, dlatego jestem pewna, że takie zasłony są osiągalne także dla osób, które maszyny do szycia nie posiadają.

pokoik dla dziecka żółte zasłonki chevron

 

Jak Wam się podoba efekt końcowy? Macie już ochotę coś sobie uszyć?

Artykuł Jak uszyć zasłony? DIY czyli zrób to sam pochodzi z serwisu Blog lifestylowy, parentingowy i wnętrzarski czyli rodzina, dziecko i dom.

Czy i ja mogę mieć zdrowe i piękne włosy?

$
0
0
pielęgnacja włosy cienkie delikatne elektryzujące się

Od kiedy tylko pamiętam  to na moje włosy tylko narzekałam. Bo za cienkie, bo końcówki przesuszone, bo końcówki rozdwojone, bo wiecznie mi klapią, bo się plączą i zmora ostatnich miesięcy – elektryzują. Wiecznie je zapuszczam i niezadowolona z efektu „topielicy” (tak mówiła moja Babcia) czyli długich, splątanych strąków obcinam. Im krócej tym lepiej.

A co ja tak na prawdę zrobiłam dobrego dla moich włosów? Przez ostatni rok? Dwa? Przez całe życie?

Wieczne farbowanie. Tak, przez wiele lat metamorfoza do było moje drugie imię. Raz blond, raz czarne, raz rude. Farbowane w domu i u fryzjera, za często i zbyt gwałtownie. Prostowane prostownicą lub skręcanie gorącymi wałkami, a nawet trwałą ondulacją. Serio!!!

Odżywianie? Nieeee, przecież po odżywce to już mi zupełnie „klapią”, tak mocno są obciążone. Więc odżywka tylko od święta, a na co dzień tylko szampon, szarpanie się z grzebieniem, szczotką i suszarką. Najlepiej taką w kształcie okrągłej szczotki, aby włosy nawinąć, zaparzyć i zagotować. Wszystko po to, aby je odbić, aby nie klapały i aby wydawało się, że mam ich trochę więcej, chociaż przez chwilę. I na to wszystko lakier. Dużo.

Zachwycona pięknymi włosami, które ostatnio namiętnie podziwiam w Internecie i na Instagramie postanowiłam przestać marudzić na moje i wreszcie o nie zadbać!

To idealny moment, gdyż jeszcze przed ciążą zupełnie przestałam je farbować, mam więc już w pełni naturalny kolor, a włosy nie są zniszczone farbami.

Pielęgnację zaczęłam od edukacji. Czytałyście skład standardowego szamponu do włosów? Takiego z drogerii, a nawet z apteki? Takiego za 5 i za 35 złotych? W 99% przypadków prym wiedzie Sodium Laureth Sulfate. Czyli syntetyczne detergenty, stosowane od dawna w przemyśle do… mycia i odtłuszczania podłóg i maszyn. Mniam! Dzięki nim szampon lepiej się pieni. A co z tego, że skóra po nim jest podrażniona i przesuszona? Że są szkodliwe? Że zaburzają całą równowagę hydrolipidową? Że kumulują się w organizmie osiągając niebotyczne stężenia?

A odżywki składające się przede wszystkim z silikonów, które zamiast odżywić włosy tylko oblepiają włosy, uniemożliwiając wnikanie w nie substancji odżywczych, kamuflując ich niedoskonałości?

Tak… te wszystkie kosmetyki mogłyście znaleźć na mojej półce. Nawet te z apteki jak KLORANE na bazie hininy czy  Dermena… niestety wszędzie SLSy i szkodliwe substancje.

Postanowiłam więc czegoś więcej dowiedzieć się o pielęgnacji włosów. Tu z pomocą przyszedł mi blog Ani ANWEN Jak dbać o włosy. Przez ostatnich kilka tygodni poświęcam mu sporo czasu. To dzięki niemu na mojej półce z kosmetykami zagościł już Olejek stymulujący wzrost włosów – Khadi, wyprodukowany prawie z samych ziołowych. naturalnych składników, a już prosto z Japonii leci do mnie wcierka do włosów KAMINOMOTO. Włosy olejuję średnio 2 razy w tygodniu, każdorazowo wykonując masaż głowy, do którego używam wodoodporną edycję mojej ulubionej szczotki Tangle Teezer (na zdjęciu powyżej). Na co dzień używam wersji standardowej szczotki Tangle Teezer, gdyż nic tak cudownie i delikatnienie rozczesuje moich delikatnych, plączących się włosów. Taki masaż pobudza krążenie w skórze głowy, a co najważniejsze jest taki przyjemny! Wojtek też ją lubi i czasami mi podkrada! Nie wiem co ten kawałek plastiku ma w sobie takiego magicznego, ale my go uwielbiamy! Sprezentowałam go więc już Mamie i Siostrze – to mój niezawodny sposób na sprawdzony drobiazg.

Najtrudniej było mi jednak wybrać naturalny szampon, taki bez SLS, parabenów, silikonów czy olejów mineralnych. I odżywkę do kompletu. Nie da się ukryć, są to preparaty dość rzadkie i dość drogie, a ja bałam się, że kupię kolejne buble, niedopasowane do mojego typu włosów, które zaśmiecą mi łazienkę i oskubią portfel. Im więcej czytałam tym mniej wiedziałam, a znalezienie naturalnego szamponu do cienkich włosów, które bardzo się elektryzują, na tyle delikatnego, że odpowiedniego do codziennego użycia, a na tyle silnego aby zmyć kosmetyki do stylizacji było dla mnie dużą trudnością. Postanowiłam więc udać się do Fryzjerki, w której ręce oddałam się jakoś rok temu, a która ma podobnego bzika na punkcie zdrowego stylu życia co cała nasza rodzina. I co? Nie mogłam trafić lepiej. Dopasowała do moich włosów szampon i maskę, które idealnie wpisały się w moje wymagania: energizujący szampon do włosów INSIGHT DAILY USE i maskę do kompletu. Omówiłyśmy też dokładnie jak mam myć włosy (jeśli codziennie to tylko raz) i jak nakładać maskę (4 cm od nasady, trzymać 5-10 minut). Szampon ma dużą pojemność i butelkę z dozownikiem i myślę, że starczy mi co najmniej na pół roku.

Fryzjerka oceniła od razu olej KHADI jako wart spróbowania i dzięki temu mam kompletny plan pielęgnacyjny dopasowany do moich włosów.

zdrowe i piękne włosy pielęgnacja olejek khadi naturalny szampon odżywka

Nie mogę się doczekać efektów mojej nowej pielęgnacji, którymi oczywiście będę się z Wami dzieliła. Już pierwsze użycie nowego szamponu i maski wyeliminowało elektryzowanie się włosów, z którym walczyłam przez ostatnich kilka miesięcy (nie pomagały żadne sklepowe odżywki, ani te do spłukiwania, ani te bez spłukiwania, mgiełki, nic!).

Wydaje mi się, że zdrowe i piękne włosy to w dużej mierze predyspozycje każdego z nas. Są bowiem osoby, które mogą na co dzień używać dowolnych kosmetyków do pielęgnacji, farbować włosy i poddawać wielu zabiegom stylizacyjnym, a i tak mają grube i silne włosy. Ja niestety do takich nie należę, ale uważam, że w każdej sytuacji warto o ładniejsze i zdrowsze włosy zawalczyć.

A jakie są Wasze sposoby na zdrowie, silne i piękne włosy?

Artykuł Czy i ja mogę mieć zdrowe i piękne włosy? pochodzi z serwisu Blog lifestylowy, parentingowy i wnętrzarski czyli rodzina, dziecko i dom.

10 pomysłów na oryginalny stolik nocny

$
0
0
10 pomysłów na oryginalny stolik nocny

Każda przeprowadzka wyzwala we mnie dużą porcję kreatywnego myślenia. W związku z tym, że zazwyczaj przy zmianie miejsca zamieszkania nie można mieć wszystkiego na raz, czy to ze względów finansowych czy organizacyjnych (takich jak chociażby terminy realizacji zamówień w sklepach meblowych) wiele mebli jest organizowanych prowizorycznie. A jak stara zasada mówi: czego nie zrobisz na początku, tego nie zrobisz nigdy (na szczęście nie zawsze prawdziwa) w naszych mieszkaniach wiele mebli i przedmiotów znajduje niestandardowe zastosowanie.

Tak było u nas między innymi w przypadku sypialni – łóżko stanowiło stos materacy (byłam w wysokiej ciąży i ważne było dla mnie, aby wygodnie czyli wysoko siadać i wstawać) a szafka nocna… no właśnie! Wymyślanie z czego mogę zaaranżować szafkę nocną skłoniło mnie do napisania tego zestawienia, czyli 10 pomysłów na szafkę nocną.

 

1. Taboret – dostępny niemal w każdym domu, a plamy po farbie malarskiej mogą dodatkowo nadać mu charakteru

stolik nocny taboret

Foto credit: 1 2

 

2. Krzesło – przyniesione z piwnicy czy z wystawki, nowoczesne czy starodawne sprawdzi się rewelacyjnie, idealne narzędzie do wprowadzenia do sypialni dodatkowego koloru czy faktury

stolik nocny krzesło

Foto credit: 3 4 5

 

3. Półka – pionowa czy pozioma świetnie pozwoli zagospodarować nasze bibeloty, idealna do wąskich pomieszczeń lub takich, w których naokoło łózka jest za mało miejsca na stojące szafki nocne

stolik nocny półka

Photo credit: 6 7

 

4. Taca na postumencie – być może do tej pory świetnie sprawdzała się jako Wasz barek lub stolik kawowy, jako szafka nocna nie tylko będzie funkcjonalna, ale będzie też wspaniałą ozdobą

stolik nocny taca na postumencie

Photo credit: 8 9

 

5. Stolik kawowy – idealnie wkomponuje się do niemal każdej sypialni, a do tego można go mieć już za 19,99 zł na przykład z Ikei

stolik nocny stolik kawowy ikea

Photo credit: 10 11

 

6. Kawał drewna – niepotrzebny pieniek czy inny solidny kawał natury

stolik nocny bęben

Photo credit: 12 i 13

 

7. Komoda – jedno z moich ulubionych rozwiązań, choć niestety zajmuje najwięcej miejsca, pozwala jednak mieć wiele rzeczy pod ręką i łatwo zapanować nad bałaganem – rzeczy osobiste zamknięte są w szufladach

stolik nocny komoda

Photo credit: 14 15

 

8. Zagłówek – kolejne idealne rozwiązanie do wąskich pomieszczeń

stolik nocny zagłówek półka

Photo credit: 16 17

 

9. Magazyny i książki – jeśli przy okazji przeprowadzki zastanawiasz się co zrobić ze starymi magazynami odpowiedz sobie na pytanie, czy masz już stolik nocny, a jeśli nie, warto je do tego celu wykorzystać

stolik nocny książki magazyny

Photo credit: 18 i 19

 

10. I na koniec szafka nocna z prawdziwego zdarzenia

szafka nocna

Photo credit: 20 21

pomysł na szafkę nocną stolik nocny

Photo credit: 22 23

 

W kolejnym poście z serii Wnętrza pokażę Wam jak ewoluował nasz stolik nocny.

A które rozwiązanie Wam najbardziej się podoba? No i koniecznie napiszcie co służy Wam za stolik nocny.

Artykuł 10 pomysłów na oryginalny stolik nocny pochodzi z serwisu Blog lifestylowy, parentingowy i wnętrzarski czyli rodzina, dziecko i dom.


5 sposobów na olej kokosowy – na zdrowie!

$
0
0
olej kokosowy zdrowie

Olej kokosowy nierafinowany to jedna z najzdrowszych rzeczy, jakie możemy zaprosić do naszego domu. Ja kupuję ten organiczny, jest łatwo dostępny (na przykład w dobrych delikatesach).  A oto moich 5 ulubionych sposobów na jego zastosowanie.

1. Olejowanie włosów
Pisałam Wam ostatnio, że rzuciłam wyzwanie moim włosom, a olejowanie ich naturalnym olejem kokosowym jest nie tylko zdrowe, ale rezultaty czuć już po jednym takim zabiegu. Łyżeczkę oleju przekładam do małej szklanej miseczki, którą wkładam do większej miseczki wypełnionej ciepłą wodą, dzięki czemu za pomocą tak zwanej łaźni wodnej podgrzewam stały olej kokosowy do postaci płynnej, którą nakładam na włosy (jeśli masz długie włosy użyj 1 łyżki). Trzymam go 2-3 godziny i zmywam. Spokojnie – zmywa się bez najmniejszych problemów, a wystarczy jedno mycie aby były świeże i czyste.

2. Smażenie
Nie każdy wie, że olej kokosowy to jedyny olej, jaki nadaje się do zdrowego smażenia, dlatego oczywiście znajduje zastosowanie w mojej kuchni. Lubię smażyć na nim warzywa i drób.

3. Olejek do ciała
Dokładnie tak! Jest niewiele zdrowszych olejków, których możemy użyć do natłuszczenia naszej skóry! Świetnie nadaje się także dla dzieci. Olej kokosowy ma także właściwości lecznicze na wiele dolegliwości skórnych.

4. Peeling do ciała
Po porannej kawie wybieram fusy z ekspresu, mieszam z olejem kokosowym i cudowny, ujędrniający, bardzo energetyczny peeling do całego ciała mam gotowy! Oraz cudowny, bardzo zmysłowy sobotni poranek w komplecie.

5. Odżywianie i odporność
Pisałam, że olej kokosowy jest bardzo zdrowy dla włosów i skóry, ale warto odżywiać się nim także od środka. Codziennie staram się przemycić się olej kokosowy w naszym jedzeniu, także albo przede wszystkim Mikołajowi. Oprócz własnych wartości odżywczych pozwala także wchłonąć się wielu witaminom (niewiele jest gorszych rzeczy dla zdrowia niż pójść na dietę, która zupełnie eliminuje tłuszcze) i pozytywnie wpływa na naszą odporność.

Wiedzieliście, że olej kokosowy jest taki cudowny? Jakie są Wasze pomysły na jego zastosowanie?

Artykuł 5 sposobów na olej kokosowy – na zdrowie! pochodzi z serwisu Blog lifestylowy, parentingowy i wnętrzarski czyli rodzina, dziecko i dom.

Tarta z borówkami – wspaniały przepis

$
0
0
tarta z borówkami przepis

W trakcie wieczornego pichcenia wrzuciliśmy Wam wczoraj na Instagram zdjęcie tarty z borówkami, którą wsadzałam właśnie do piekarnika i otrzymaliśmy od Was tyle próśb o przepis, że nie możemy Wam odmówić! To będzie na prawdę pyszny weekend!

A co najważniejsze – nasza tarta z borówkami smakuje jeszcze lepiej niż wygląda! Jest po prostu przepyszna!!! 

A więc kompletujcie:

tarta z owocami składniki

 

Na ciasto:
250 g mąki np. tortowej
150 g masła
szczyptę soli
2 łyżki cukru (jak preferujecie bardziej słodkie ciasta to spokojnie możecie dać 3 łyżki)
1 jajko

Na nadzienie:
2 łyżki mąki np. tortowej
4 łyżki roztopionego masła
3 łyżki cukru
60g płatków migdałowych lub zmielonych migdałów

Owoce:
400g borówek amerykańskich, ale możecie użyć każdych innych owoców
3 łyżki cukru

borówki amerykańskie

 

1. Do miksera wrzuciliśmy 250g mąki, 150g pokrojonego w drobną kostkę masła, szczyptę soli, 2 łyżki cukru oraz 1 jajko i miksowaliśmy aż do uzyskania kruchego ciasta

pieczenie blog

 

2. Wyjęliśmy ciasto z miksera i uformowaliśmy placek, który wsadziliśmy na godzinę do lodówki

tarta z malinami przepis

 

3. Po godzinie wyjęliśmy placek, oddzieliliśmy 2/3, a 1/3 zostawiliśmy w lodówce

4. Wyjęte z lodówki ciasto podzieliliśmy na 3 części – każda na jedną tartę o średnicy 14 cm (można użyć także jednej dużej tarty o średnicy 24-26 cm), a następnie rozwałkowaliśmy ciasta na posypanej mąką desce na placki nieco większe niż naczynia na tarty

tarta jabłkowa przepis

 

5. Wyłożyliśmy naczynia na tartę ciastem (ciasto spokojnie można dolepiać w brakujące miejsca)

tarta przepis

 

6. Ciasto w formie wyłożyliśmy papierem do pieczenia i zasypaliśmy ryżem

tarta pieczenie

 

7. Tarty z obciążonym ryżem ciastem wstawiliśmy na 15 minut do nagrzanego do 190’C piekarnika

8. W tym czasie przygotowaliśmy wkład do tarty czyli wrzuciliśmy do miksera 2 łyżki mąki, 4 łyżki roztopionego masła, 3 łyżki cukry oraz  50g drobno zmielonych płatków migdałowych i zmiksowaliśmy

mielone płatki migdałów

 

9. Owoce wymieszaliśmy z 3 łyżkami cukru

10. Po 15minutach pieczenia wyjęliśmy tarty z piekarnika, wyjęliśmy ryż i uzupełniliśmy nadzieniem, na które wysypaliśmy owoce wymieszane wcześniej z cukrem

11. Wyjęliśmy pozostałe ciasto z lodówki, rozwałkowaliśmy, pocięliśmy na paseczki i ułożyliśmy na tarcie naprzemiennie

tarta jagodowa przepis

 

tarta owocowa przepis

 

12. Wstawiliśmy tarty znów do piekarnika nagrzanego do 180’C na kolejne 15 minut

Gotowe!

SpodKocyka-Tarta-z-borowkami-850-6619 SpodKocyka-Tarta-z-borowkami-850-6621 SpodKocyka-Tarta-z-borowkami-850-6624

 

Kto ma ochotę?

Artykuł Tarta z borówkami – wspaniały przepis pochodzi z serwisu Blog lifestylowy, parentingowy i wnętrzarski czyli rodzina, dziecko i dom.

Żółto-szary pokoik dla dziecka krok po kroku

$
0
0
żółto szary pokoik dla dziecka krok po kroku

To już trzeci post z serii: Jak urządzić pokoik dla dziecka. Dostajemy od Was bardzo dużo wiadomości z pytaniami o to, jakich produktów użyliśmy do urządzenia pokoju Mikołaja (nasz projekt pokoju i nasze wykonanie pokoju). Waszych wiadomości jest ich tak wiele, że czasami długo musicie czekać na odpowiedzi, dlatego postanowiłam zdradzić Wam krok po kroku jak powstawał nasz pokoik i jakich materiałów użyliśmy.

 

1. Malowanie

Pokoik oryginalnie był biały, pomalowaliśmy w nim dwie ściany na dwa różne odcienie szarości. Kupiliśmy 3 farby na próbę, odrzuciliśmy gdyż wpadała za bardzo w fioletowy odcień:

spodkocyka-pl-Pokoj-Mikolaja-stepbystep-1

2. Meble

Najważniejszym meblem, który nadaje charakteru całemu pokoikowi jest bez wątpienia łóżeczko. Natknęłam się na nie w jakimś magazynie wnętrzarskim i na moje szczęście okazało się, że nie kosztuje fortuny!

Łóżeczko firmy Pinio model Moon kupiliśmy w sklepie internetowym, niestety sklep nie wywiązał się z obiecanego terminu realizacji i sprawa otarła się o producenta, który stanął na wysokości zadania i łóżeczko było u mnie w 2 dni. Dlatego pamiętajcie, jeśli chcecie zamówić dziecięce mebelki, w większości przypadków czas realizacji zamówienia to 4-8 tygodni! Natomiast jeśli zabraliście się za ten zakup za późno, z pomocą przyjdzie Wam na pewno IKEA, gdzie od ręki możecie kupić dosłownie wszystko i to zazwyczaj w bardzo atrakcyjnej cenie.

To właśnie z Ikei pochodzą kolejne mebelki z naszego pokoju: przewijak GULLIVER, komoda MALM, szafa PAX i fotel do karmienia STRANDMON, a także półeczki na obrazki RIBBA.

 

3. Tekstylia

Od zawsze marzyłam o spersonalizowanym pokoiku dla Mikołaja. Marzyły mi się tekstylia takie jak zasłonki, pościel, pokrowiec na przewijak czy poduszki dekoracyjne uszyte z tych samych tkanin. Niestety w tradycyjnych sklepach nie znalazłam takich rozwiązań lub były bardzo drogie. Tutaj z pomocą przyszedł mi portal DaWanda, który skupia twórców i pracownie rękodzieła, gdzie mogłam kupić gotowe lub zamówić na miarę niemal wszystkie tekstylia do pokoju Mikołaja. Zamówiłam tam więc prześcieradełka do łóżeczka, pokrowce na przewijak uszyte specjalnie dla mnie na wymiar, rożek, poduszkę z inicjałem i poduszkę sowę. Wszystko to kupiłam w bardzo przystępnych cenach. Ogromny wybór tekstyliów i innych artykułów dekoracyjnych do dziecięcych pokoi znajdziecie tam w kategorii meble dla niemowląt.

Zasłonki uszyłam samodzielnie – mój projekt DIY jest tutaj. Firanki kupiłam w Ikei.

Na łóżeczku wisi kocyk/kołderka w gwiazdki ze sklepu H&M Home.

 

4. Dekoracje

Żadne wnętrze nie jest kompletne bez dodatków. U nas klimat budują:

  • plakaty w sowy oraz papierowa girlanda MIKOŁAJ to projekty DIY
  • ramka w gwiazdki, w które jest zdjęcie USG pochodzi ze sklepu ZARA Home
  • żółta skarbonka zajączek kupiona w sklepie Home&You
  • girlandy gwiazdki zrobiłam samodzielnie
  • literka M nad łóżeczkiem zamówiona w sklepie Moderat.pl
  • pojemnik na zabawki czarny w gwiazdki kupiony w H&M Home
  • pojemniczki na drobiazgi w gwiazdki kupione w H&M Home
  • żółte kartony kupione w sklepie IKEA (już niedostępne)
  • biały kosz na śmieci IKEA
  • biały kosz na zużyte pieluszki Angel Care
  • podgumowany dywanik w gwiazdki z H&M Home
  • drewniana zabawka z IKEA.

Mikołaj korzysta ze swojego pokoiku od ponad 10 miesięcy, niewiele zmienił się on przez ten czas – tak wyglądał na początku.

SpodKocyka-Pokoik-Dzieciecy-850-6260
SpodKocyka-Pokoik-Dzieciecy-850-6287-2
SpodKocyka-Pokoik-Dzieciecy-850-6277
SpodKocyka-Pokoik-Dzieciecy-850-6294
SpodKocyka-Pokoik-Dzieciecy-850-6302

SpodKocyka-Pokoik-Dzieciecy-850-6305
SpodKocyka-Pokoik-Dzieciecy-850-6272
SpodKocyka-Pokoik-Dzieciecy-850-6307-2
SpodKocyka-Pokoik-Dzieciecy-850-6316

SpodKocyka-Pokoik-Dzieciecy-850-6491
SpodKocyka-Pokoik-Dzieciecy-850-6324

 

Wykonanie zdjęć do tego posta okazało się wyśmienitą okazją do wykonania comiesięcznej sesji zdjęciowej Mikołajkowi, tym razem z Tatą z okazji właśnie skończonych 10 miesięcy. Oto mała zapowiedź, więcej zdjęć pokażę Wam jeszcze w tym tygodniu.

SpodKocyka-Pokoik-Dzieciecy-850-6480

Mam nadzieję, że ten wpis zainspiruje Was, a przede wszystkim ułatwi urządzanie Waszych wnętrz. Dajcie mi koniecznie znać!

 

Artykuł Żółto-szary pokoik dla dziecka krok po kroku pochodzi z serwisu Blog lifestylowy, parentingowy i wnętrzarski czyli rodzina, dziecko i dom.

Lipcowe INSTAmomenty

$
0
0
instagram lipiec

Może nie wszyscy jeszcze wiecie, że moim ulubionym kanałem natychmiastowej komunikacji z Wami jest INSTAGRAM. W myśl zasady, że jedno zdjęcie znaczy więcej niż 1000 słów, zapisujemy tam nasze cudowne chwile, które chcemy zapamiętać czy dzielimy się z Wami tym, co akurat widzimy, czujemy, robimy czy myślimy.

W związku z tym, że nie każdy z Wam śledzi nas na Instagramie, postanowiłam przygotowywać dla Was takie comiesięczne instagramowe podsumowania tego, co się u nas w każdym miesiącu działo.

Pierwszy na warsztat bierzemy oczywiście lipiec.

instagram złamana noga

Lipiec zaczął się nie do końca szczęśliwie i powitałam Was na Instagramie z nogą w gipsie. Ta sytuacja pokazała mi, jak bardzo się zmieniłam przez ostatnie 2 lata. Więcej możecie przeczytać o tym tutaj.

 

kasetka inglot

Na szczęście Wojtek mnie troszkę porozpieszczał…

 

basen dla dziecka

Pogoda na początku lipca była dla nas bardzo łaskawa i mogliśmy spędzić kilka pierwszych dni na zabawie w naszym ogródku. Miki dostał basenik i zaliczył pierwszą kąpiel na świeżym powietrzu! To wspaniała alternatywa dla wszelkich aquaparków, które absolutnie nie nadają się dla alergików czy dzieci z AZS, które i nas kiedyś dotyczyło.

 

snapchat spodkocyka

Utworzyliśmy także konto na snapchacie.

 

blogerzy nad morzemUdało nam się także spędzić chwile tylko we dwoje…

 

mei-tai pathiPrzygotowaliśmy dla Was recenzje i porównanie kilku sposobów na noszenie dzieci: chusta elastyczna, chusta tkana, mei-tai i nosidełko ergonomiczne Tula, które możecie przeczytać tutaj. W odpowiedzi na Wasze pytania przygotowaliśmy także zestawienie tych dwóch nosideł.

 

koordynacja wesela konsultant ślubnyW lipcu odbył się także piękny plenerowy ślub, który mieliśmy przyjemność koordynować. Wciąż z gipsem, ale dla Konsultanta Ślubnego nie ma przecież rzeczy niemożliwych!

 

wykończenie białej kuchniWojtek zaliczył w lipcu tydzień przymusowego urlopu, aby zająć się Mikołajem i mną, gdy złamanie jeszcze mocno mi dokuczało. Nie wiem dlaczego zdecydowaliśmy, że to idealna okazja  na dokończenie naszej kuchni. Nic bardziej mylnego, mijają trzy tygodnie, a remont trwa w najlepsze!

 

białe płytki heksagonalne kuchniaŚcianę w kuchni nad blatami zdecydowaliśmy się wykończyć płytkami heksagonalnymi, a pomysł ten podsunęła nam na Instagramie Agnieszka Fleischer z Bloga Pretty Pleasure. Niech żyje Instagram! I Agnieszka oczywiście :)

 

bohater w swoim domuWojtek dzielnie zamontował mi w aneksie kuchennym pochłaniacz i aż 10 punktów świetlnych.

 

homestaging turkusPodzieliliśmy się z Wami także naszą zabawą w homestaging i metamorfozą mieszkania.

 

wytwórnia ślubów instagramOraz naszym zawodowym profilem Konsultanta Ślubnego na Instagramie.

 

noga w gipsieDużo czasu spędzaliśmy na dworze (lub na polu jak kto woli)…

 

mama i synI na kanapie w końcu noga do góry to podstawa!

 

rower elektrycznyAby ułatwić mi spacerowanie Wojtek wynajął mi elektryczny rower haha granica obciachu nam się lekko przesunęła!

 

pielęgnacja włosów cienkich delikatnych elektryzujących sięPodzieliłam się z Wami moim programem do pielęgnacji włosów cienkich, delikatnych i elektryzujących się.

 

ciążowa sesja zdjęciowaWspominaliśmy naszą ciążową sesję zdjęciową… właśnie minął rok!

 

seebloggersByliśmy na See Bloggers! Oczywiście „Pod Kocykiem”.

 

See Bloggers PartyI na imprezie See Bloggers! Aniu, Kubo! Gratulujemy Wam raz jeszcze wspaniałej organizacji i perfekcji we wszystkim co robicie!

 

dywan w gwiazdkiMiki strasznie się cieszył ze swojego gwiezdnego dywanu!

 

fotografia dziecięcaA ja zrobiłam chłopakom domową sesję zdjęciową z okazji ukończenia przez Mikiego 10 miesięcy! Wszystkiego najlepszego Synku!

 

pisanie bloga z dzieckiem na kolaniePosty pisaliśmy dla Was z dzieckiem na… kolanie? Nie, na podłodze!

 

miedziana doniczka heksagonalna sześciokątnaWciąż nie dokończyliśmy naszego salonu z aneksem kuchennym, więc z remontem wejdziemy w sierpień.

 

wystrój wnętrzMiki w lipcu zdobywał kolejne podłogowe rekordy. Wciąż nie raczkuje, ale w ogóle mu to nie przeszkadza w przemieszczaniu się sprawnie po całym mieszkaniu! Najlepiej turlając się. Chyba trzeba będzie zamontować bramki na schody, bo coś czuję, że kolejną umiejętnością jaką Miki opanuje będzie wspinanie!

 

tarta z borówkami przepisLipiec zakończyliśmy wspólnym pieczeniem pysznej tarty z borówkami. Omnomnomnom!

 

W sierpień weszliśmy więc z rozbabraną kuchnią, wyczekiwaniem zdjęcia gipsu i pełni energii do blogowania! A jak minął Wasz lipiec? W jakim nastroju przywitaliście sierpień?

Artykuł Lipcowe INSTAmomenty pochodzi z serwisu Blog lifestylowy, parentingowy i wnętrzarski czyli rodzina, dziecko i dom.

10 miesięcy Mikołaja – fotografia dziecięca

$
0
0
fotografia dziecięca

Pisałam Wam ostatnio, że do moich pasji dołączyła fotografia. Co miesiąc robię więc Mikołajkowi naszą małą domową sesję zdjęciową, aby po roku wydrukować mu piękny album i pamiątkę tego, jak nasz Cud rozwijał się miesiąc po miesiącu, a sama szlifuję swój warsztat w temacie fotografia dziecięca.

Kilka dni temu zaczęłam się przygotowywać do napisania dla Was postu i tym jak krok po kroku powstawał pokoik Mikołaja. Okazało się, że była to idealna okazja do zrobienia Mikołajowi sesji z okazji skończonych 10 miesięcy. Tym razem gościem specjalnym był Wojtek. Mam dla Was kilka kadrów.

fotografia dziecięca
fotografia dziecięca
fotografia dziecięca
fotografia dziecięca
fotografia dziecięca
fotografia dziecięca
fotografia dziecięca
fotografia dziecięca
fotografia dziecięca
fotografia dziecięca
fotografia dziecięca
SpodKocyka-Tarta-z-borowkami-850-6467-4
SpodKocyka-Tarta-z-borowkami-850-6472-2
SpodKocyka-Tarta-z-borowkami-850-6474-2
SpodKocyka-Tarta-z-borowkami-850-6476-2
SpodKocyka-Tarta-z-borowkami-850-6480-2
SpodKocyka-Tarta-z-borowkami-850-6482-2
SpodKocyka-Tarta-z-borowkami-850-6483-2
SpodKocyka-Tarta-z-borowkami-850-6484-2
SpodKocyka-Tarta-z-borowkami-850-6488-2
SpodKocyka-Tarta-z-borowkami-850-6490-2
SpodKocyka-Tarta-z-borowkami-850-6493-2
SpodKocyka-Tarta-z-borowkami-850-6495-2
SpodKocyka-Tarta-z-borowkami-850-6504-2
SpodKocyka-Tarta-z-borowkami-850-6519-4
SpodKocyka-Tarta-z-borowkami-850-6534-2

Zdjęcia nie są idealne, była już późna pora i musiałam balansować pomiędzy czasem naświetlania i ISO, gdyż nie fotografuję dzieci z lampą. Choć na zdjęciach jest troszkę „kaszy”, jest coś o wiele cenniejszego…

Artykuł 10 miesięcy Mikołaja – fotografia dziecięca pochodzi z serwisu Blog lifestylowy, parentingowy i wnętrzarski czyli rodzina, dziecko i dom.

Mama wraca do pracy

$
0
0
mama wraca do pracy

Pracuję od 18 roku życia, a własne czy rodzinne biznesy tworzę od 8 lat, praca daje mi ogromne spełnienie, radość, satysfakcję, ogrom przeżyć, ciągły rozwój, pozwala mi też spełniać wiele marzeń czy finansować część naszych domowych wydatków. Praca jest ogromną i wspaniałą częścią mojego życia, to też dzięki niej bez wątpienia jestem tym kim jestem i tu gdzie jestem, dlatego nawet nie zastanawiałam się, czy wrócę do pracy, tylko kiedy i na ile.

I oczywiście przede wszystkim… jaką opiekę zapewnimy na ten czas Dziecku.

Dałam nam rok. Mikusiowi i mi, rok tylko dla nas. No prawie tylko dla nas, bo oczywiście jest też miejsce dla Taty, rodziny, przyjaciół i znajomych. Na odrobinę pracy i troszkę bloga. Rok to dla jednych dużo, dla innych zdecydowanie za mało. Nam musi wystarczyć.

Zrobiliśmy z Wojtkiem tabelkę zysków i strat, gdzie nasze plany i uczucia z nimi związane takie jak radość i stres, nakłady finansowe i potencjalne zyski przełożyliśmy na liczby i procenty w tabelce Excel i zdecydowaliśmy, które biznesy i pasje będziemy rozwijać dalej, a które plany czasowo zawiesimy.

Decyzja podjęta – od października wracam do pracy na pół etatu. Mama wraca do pracy!

Właściwie to słowa „wracam do pracy” jak się pilnuje rodzinnych interesów mają dość śmieszny wymiar. Chyba nie wyobrażacie sobie, że przez ostatnie 2 lata nic nie robiłam. Jednak doglądanie wszystkiego to nie to samo. Dlatego przez słowa wracam do pracy rozumiem to, że wracam do stałych godzin pracy, do większej ilości obowiązków, do nowej strategii, wracam do ludzi, do zarabiania, do wymyślania, do rozwijania, do biurowca w centrum miasta. Na 4 godziny dziennie + godzinę na dojazdy. A przez ten czas Miki musi mieć zapewnioną najlepszą opiekę. Stoimy właśnie przed wyborem: żłobek czy niania? Właśnie ważą się nasze dalsze losy, pewnie w ciągu kilku dni napiszę Wam więcej na ten temat, o tym jakie widzimy szanse i zagrożenia w każdej z tych opcji oraz ku czemu skłania się nasza decyzja.

A Wy planujecie powrót do pracy? A może już wróciłyście? Po jakim czasie? Jaką opiekę zapewniłyście Dziecku? Liczę na Wasze głosy!

Artykuł Mama wraca do pracy pochodzi z serwisu Blog lifestylowy, parentingowy i wnętrzarski czyli rodzina, dziecko i dom.

Będziesz miała cesarkę? Tylko nikomu o tym nie mów!

$
0
0
cesarskie cięcie

Nawet jak masz wskazania do cesarskiego cięcia, na przykład ułożenie pośladkowe przy pierwszym porodzie, za wąską miednicę czy dyskopatię, wiesz, że zagrożoną i obciążoną ciążę trzeba będzie rozwiązać przed czasem aby dziecko z większym prawdopodobieństwem było zdrowe, albo spotkało Cię to wszystko na raz, absolutnie nikomu nie mów, że prawdopodobnie będziesz miała cesarkę!

Jeśli choć trochę mnie znasz wiesz, że jeśli tylko jest wybór, zawsze poprę ten, który jest bliżej natury, bardziej eko, bez zbędnych modyfikacji. Bez wątpienia wspieram ideę porodów naturalnych. Najlepiej w domu, przy ulubionej muzyce i blasku świec. Ale nie zawsze się da, nie zawsze tak jest bezpiecznie, tak jest najlepiej. Coraz częściej przychodzą na świat Dzieci, które bez ingerencji medycyny czy farmakologii nigdy by się nie urodziły. Niestety ich Mamy bardzo częstą padają ofiarą innych mam-terrorystek…

Dlatego powiem Ci dzisiaj, dlaczego czasami warto ugryźć się w język i nawet jeśli tylko podejrzewasz, że Twoje Dziecko przyjdzie na świat drogą cesarskiego cięcia, zwyczajnie nie przyznawać się do tego przed kim popadnie. W przeciwnym wypadku dowiesz się rzeczy, po których Twoje życie może już nigdy nie być takie samo…

Dowiesz się, że:

Jesteś złą matką! Jeszcze dziecko się nie urodziło a cały świat Ci pokazuje, że już jesteś zła. I nawet dziecka nie urodzisz. Przecież cesarka to nie poród.

Boisz się porodu. A to wstyd i hańba. Te, które rodzą naturalnie się nie boją, nic a nic!

Cesarka boli dużo bardziej niż poród naturalny. Oczywiście porób boli przede wszystkim w trakcie, a cesarka po fakcie… Powie Ci o tym wiele matek, szczególnie te, które miały tylko cesarskie cięcie. One przecież wiedzą najlepiej.

– Na pewno nie masz wskazań do cesarki. Twój lekarz się myli, a to koleżanka ma rację. Albo sąsiadka. Albo sąsiadka Twojej Mamy. Albo jej sąsiadka. Po prostu patrz punkt 2.

– Pewnie Dziecko wcale nie jest ułożone pośladkowo, tylko tak Ci wpisali w kartę ciąży. Bo oczywiście boisz się porodu. A wpis w karcie ciąży zobowiązuje. Przed porodem nie wykonają Ci już przecież żadnych badań i ten przekręt wyjdzie na jaw dopiero, jak otworzą Ci brzuch. Nie martw się, powiesz, że właśnie się obróciło.

– Nie chcesz dla dziecka tego co dobre, tego co najlepsze. Jesteś egoistką i myślisz tylko o sobie. Bo… boisz się porodu.

Musiałaś dużo zapłacić. Bo na pewno nie masz wskazań do cesarki.

Będziesz miała problemy z karmieniem piersią. I to na własne życzenie. Więc będziesz złą matką.

Twoje dziecko będzie miało problemy. Ze wszystkim i to same problemy. Dowiesz się, że dzieci po cesarskim cięciu mają problemy z równowagą. Z uprawianiem sportu. Z dotykiem. Są płaczliwe i niegrzeczne. Mają kolki. Najlepiej od razu zapisz Dziecko na rehabilitację.

– W ogóle nie wiem czy będziesz prawdziwą matką. Przecież nie urodziłaś.

Artykuł Będziesz miała cesarkę? Tylko nikomu o tym nie mów! pochodzi z serwisu Blog lifestylowy, parentingowy i wnętrzarski czyli rodzina, dziecko i dom.


Niania czy żłobek? czyli Mama wraca do pracy #2

$
0
0
SpodKocyka-Tarta-z-borowkami-850-6325-2

Gdy Mama planuje powrót do pracy (o moim planowaniu mogliście przeczytać w moim pierwszym poście z tej serii, o tutaj) myślimy o 3 najpopularniejszych opcjach opieki dla naszego Maluszka: Babcia, Niania lub żłobek. Za półtorej miesiąca kończy się mój macierzyński i wracam do pracy na pół etatu. Przed nami najważniejsza decyzja z tym związana – jaką najlepszą opiekę zapewnić Dziecku?

Dokonaliśmy subiektywnej oceny wszystkich 3 opcji.

Opcja nr 1 Babcia

Niestety, to nie jest nasza opcja. Żadna z Mikołajkowych Babć nie ma takiej możliwości bo albo jest aktywna zawodowo albo przeszkodą jest odległość.

Opcja nr 2 i 3 czyli Żłobek czy Niania

Zaufanie

My osobiście o wiele większym zaufaniem darzymy instytucję żłobkową niż instytucję Niani czyli „obcej baby” w naszym domu. Dlaczego?

W żłobku są inne dzieci, starsze, które już mówią i mogą opowiedzieć rodzicom o ewentualnych zaniedbaniach (mokre pieluszki, złe jedzenie, niemiła atmosfera, nie wspominając o szeroko rozumianej przemocy)

Niania zostaje w naszym domu sam na sam z dzieckiem, roczne dziecko nie potrafi się poskarżyć, możemy jedynie je bacznie obserwować, ale ludzkie zdolności manipulacyjne nie znają granic, a dzieci są takie ufne… Niania ma także dostęp do naszego życia osobistego, a nie każdy będzie czuł się z tym komfortowo.

Zabawa i nauka

Chyba nikt nie ma wątpliwości, że nic nie zastąpi radosnej zabawy i kontaktu z rówieśnikami? Jeśli Dziecko nie ma problemów z nieśmiałością, na pewno doceni tych kilka godzin dziennie spędzonych w żłobku z rówieśnikami.

Jeśli chodzi o naukę również uważamy, że w żłobku dziecko więcej się nauczy niż z Nianią w domu. I nie mam tutaj na myśli angielskiego tylko na przykład pracy w grupie, tolerancji, wzajemnej akceptacji. Wiele zabaw w grupie jest niemożliwych do odtworzenia w domu. No i te emocje… wydaje nam się, że niestety nawet najbardziej oddana i zaangażowana Niania ich nie zapewni.

Jedzenie

W żłobku jest jeden jadłospis dla wszystkich dzieci (możliwe są niewielkie modyfikacje), a nasze Dziecko jest silnym alergikiem. Po przejrzeniu menu okazuje się, że moglibyśmy korzystać z 0-20% jedzenia, które oferują. Pozostałe musielibyśmy dostarczać sami.

Czyli zarówno w wersji żłobkowej jak i zatrudnienia Niani dalej musielibyśmy gotować dla Dziecka, z tą różnicą, że w przypadku żłobka musielibyśmy przygotowywać dla Dziecka śniadanie i obiadek w domu dzień wcześniej. W przypadku Niani to byłyby jej obowiązki.

Bezpieczeństwo

Z uwagi na silną alergię pilnowanie diety i zasad wprowadzania nowych produktów jest dla nas szczególnie ważne. Nie możemy dopuszczać do żadnych błędów i musimy mieć oczy naokoło głowy szczególnie od czasu, gdy Dziecko zaczęło wykazywać chęć jedzenia tego co wszyscy. Szczególnie niebezpieczne są sytuacje, w których alergiczne dziecko widzi inne dzieci jedzące i oczywiście w myśl zasady: u sąsiada trawa jest zawsze bardziej zielona, częstuje się jedzeniem innych (podczas sesji zdjęciowej z przyjaciółką Miki pozazdrościł jej butelki z piciem, więc się nią najzwyczajniej w świecie poczęstował; na szczęście była tam tylko woda, w przypadku napoi mlecznych czy owocowych taka sytuacja jest absolutnie niedopuszczalna).

W domu Niania byłaby odpowiedzialna za przygotowywanie posiłków jednemu jedynemu dziecku, o wiele trudniej jest popełnić błąd.

Drzemki

Drzemka w żłobku jest jedna i zaczyna się o godzinie 12. Mikołaj natomiast wstaje codziennie koło godziny 5:30-7:30, a na pierwszą drzemkę udaje się pomiędzy 8 a 10 rano i trwa ona około 2 godzin, co zupełnie nie wpisuje się w żłobkowy rytm dnia i musielibyśmy go na siłę przestawić na nowy rytm. Plus widziany przez niektórych jest taki, że po powrocie do domu Mikołaj szedłby na drzemkę i miałabym szansę ugotować obiad czy zająć się blogiem. Tylko, że ja po pracy miałam wizję beztroskiej zabawy na trawie, a nie padnięte dziecko… ale okej, mogłabym przesunąć zabawę na trochę późniejszą godzinę.

Decydując się na Nianię, która będzie przychodziła do nas do domu nie będziemy musieli niczego zmieniać w naturalnym rytmie naszego Dziecka.

Chorowanie

Chyba każdy Rodzic marzy o zdrowym dziecku, nam marzy się, że Mikołaj po dołączeniu do grupy żłobkowej byłby zawsze zdrowy i uśmiechnięty. Ale zewsząd spływają do nas wręcz przeciwne informacje. Podobno każde dziecko, które dołącza do grupy rówieśniczej musi się „wychorować”, czyli nabyć odporność poprzez kontakt z obcymi bakteriami i wirusami. A więc jeśli Dziecko dołączy do placówki w wieku żłobkowym, zacznie chorować w wieku około 1-2 lat, jeśli dołączy do placówki przedszkolnej czy szkolnej wiek ten odpowiednio się przesunie. Bez wątpienia im starsze Dziecko tym dojrzalszy ma układ odpornościowy i lepiej przechodzi choroby, które tym samym są dla niego mniejszym zagrożeniem. Podobno ogromny wzrost odporności u wszystkich dzieci związany właśnie z dojrzałością układu odpornościowego następuje po 3 roku życia.

Jeśli zostawimy Dziecko w domu z Nianią, ten problem prawie nie wystąpi.

Cena

Mikołaj potrzebuje opieki na 5 godzin dziennie. Kosz prywatnego żłobka to 600 zł, koszt Niani w naszej okolicy czyli w dużym mieście to 1100-1320 zł miesięcznie (10-12 zł za godzinę). Tutaj każdy sam musi odpowiedzieć sobie na pytanie czy w ogóle ma wybór… czy opcja Niani w ogóle jest w jego zasięgu.

„Oddajecie dziecko do żłobka?”

Na prawo i lewo rozpowiadamy o naszych dylematach. Sama konstrukcja tego zadawanego nam pytania świadczy o negatywnym odbiorze instytucji żłobka przez znaczną część naszego społeczeństwa. Bardzo cenimy zdanie innych, ale lubimy też sami sprawdzać różne możliwości i wyrobić sobie zdanie na ich temat.

Aby mieć pełne porównanie zdecydowaliśmy się odwiedzić lokalne punkty opieki dla Maluszków. W kolejnym poście z tej serii zdam Wam relację! i być może już odpowiemy na pytanie niania czy żłobek?

Artykuł Niania czy żłobek? czyli Mama wraca do pracy #2 pochodzi z serwisu Blog lifestylowy, parentingowy i wnętrzarski czyli rodzina, dziecko i dom.

Jak zorganizować kącik do karmienia piersią

$
0
0
fotel do karmienia piersią

Gdy byłam w ciąży karmienie piersią wydawało mi się delikatnie mówiąc abstrakcyjne… ani nie mogłam sobie tego wyobrazić ani tego nie pragnęłam. Wiedziałam jednak jaki zbawienny wpływ potrafi mieć na Dziecko więc postanowiłam jak najwięcej się na ten temat dowiedzieć i jak najlepiej się do tego tematu przygotować oraz w nim zorganizować. Zaraz po wspaniałych warsztatach „Po prostu położna” z Agnieszką Maciąg, która tak pięknie opowiadała o porodzie i karmieniu piersią, wiedziałam, że zrobię wszystko, aby karmienie piersią nam się udało, zabrałam się więc za organizację kącika do karmienia.

1. Wygodne miejsce do siedzenia

najlepszy fotek do karmienia piersią

Wiedziałam, że w moim wypadku to nie może być łóżko… nie chciałam w ciągu dnia co 2-3 godziny pakować się do pościeli, a w nocy narażać się na zaśnięcie z noworodkiem na rękach. Dlatego mając do dyspozycji wolne miejsce w dziecięcym pokoju zdecydowałam się zaaranżować tam kącik do karmienia, którego głównym elementem był fotel. O tym jak wybieraliśmy ten jedyny fotel do karmienia możecie przeczytać tutaj. Ostatecznie zdecydowaliśmy się na fotel Strandmon ze sklepu Ikea. Dokonując wyboru fotela oprócz tego, że ma być absolutnie duży i wygodny kierowałam się także tym, aby znalazł kiedyś zastosowanie w naszym domu. Ten fotel stanie kiedyś w sypialni, a ja będę spędzała w nim wieczory z książką. Nasz fotel okazał się tak wygodny, że spędzałam w nim masę czasu już w ciąży!

Jak jest fotel to musi być podnóżek – sama o tym nie pomyślałam, ale z podnóżka korzystałam w szpitalu i sprawdził się rewelacyjnie, taki sam mieliśmy w domu – do kupienia za jedyne 9,99 zł w Ikei.

2. Poduszka do karmienia

poduszka rogal do karmienia piersią

Skoro już wygodnie siedzimy, musimy też wygodnie karmić i tulić dziecko. Aby nie trzymać go na rękach w powietrzu przyda nam się poduszka do karmienia. Może być to zwykłą domowa poduszka. Ja będąc w szpitalu i ledwo poruszając się po porodzie, karmiąc na szpitalnym łóżku bez podparcia dla pleców, nie mogłam poradzić sobie z ich bólem, który miałam od trzymania dziecka lub nachylania się do niego, dlatego poprosiłam Wojtka aby dowiózł mi poduszkę do karmienia. Wojtek wybrał dla mnie specjalną poduszkę w kształcie rogala i była cudowna. Kładłam na niej Maluszka i przytulałam, głaskałam. Gdybym dzisiaj sama wybierała poduszkę zdecydowałabym się na większą/wyższą, pod tę moją musiałam podkładać jaśka albo i dwa. Ale i tak była cudowna! Dlatego poduszkę do karmienia dobrze jest zabrać już do szpitala.

3. Stolik

karmienie piersią gadżety

A na nim wszystkie niezbędne akcesoria – każda Mama będzie miała inne. Na moim był notes, w którym skrupulatnie notowałam przez ile czasu i z której piersi Maluszek jadł, miałam tam także zawsze gotowe nakładki do karmienia piersią, które były zbawienne szczególnie na początku. Nasze każde karmienie trwało od 40 do 75 minut… wiecie już więc dlaczego. Pod ręką lubiłam mieć także 100% lanolinę w tubce – wybrałam tę firmy Medela, podobnie jak nakładki do karmienia.

4. Kocyk

Jak na dziewczynę „spod kocyka” przystało kocyk musiał być. Szczególnie w nocy, gdy wychodziłam z rozgrzanego łóżka, brałam na ręce rozgrzanego maluszka to kocyk idealnie ogrzewał nas oboje.

5. Zegar

SpodKocyka-Pokoik-Dzieciecy-850-6304

Wszystkiego dopełniał zawieszony na ścianie zegar… i melodyjki w tle…

6. Dodatkowe akcesoria

Niewątpliwym moim faworytem wśród akcesoriów do karmienia piersią, który polecam każdej przyszłej Mamie jest laktator. To dzięki niemu udało mi się szybko poradzić sobie z brakiem pokarmu po cesarskim cięciu – zaczęłam korzystać z niego już w szpitalu. To dzięki niemu mogłam przed wyjściem z domu odciągnąć pokarm i zostawić w butelce do podania przez Tatę podczas mojej chwilowej nieobecności. Pomógł mi także rozwiązać inne problemy z karmieniem, które miałam nieprzyjemność mieć.

Zdecydowałam się na elektryczny laktator Mini Electric od Medeli, ale drugi raz rozważyłabym dozbieranie do wyższego modelu Swing, gdyż… jak pierwszy raz go włączyłam pomyślałam, że jest zepsuty! Hałasował jak traktor! Wyższy model ma także dodatkową funkcję pobudzającą laktację. Jednak jeśli chcesz tak dużo płacić za laktator, uspokoję Cię, że hałas tańszego laktatora Dziecku absolutnie nie przeszkadza, nie budzi go – męża z resztą też nie 😉

Jeśli zdecydujesz się na tańszy laktator ręczny (uważam bowiem, że laktator każda karmiąca Mama musi mieć) moje koleżanki polecają ten z firmy Avent.

Jeśli jesteśmy przy odciąganiu pokarmu to wspomnę też o pojemniczkach do przechowywania mleka – ja wybrałam zestaw 10 pojemniczków firmy Avent, to dość spory jednorazowy wydatek ale nie ukrywam, że bardzo atrakcyjnie także cenowo wypadający na tle jednorazowych woreczków. Myślę, że dzisiaj przemyślałabym szklane słoiki… najważniejsze, aby pojemnik miał atest do kontaktu z żywnością dla niemowląt.

W tym zestawieniu nie mogło zabraknąć także wkładek laktacyjnych – szczególnie dopóki laktacja się nie ustabilizowała wielu Mamom bardzo się przydają. Moje faworytki to te marki Lansinoh, na drugim miejscu stawiam Medelę – oba modele mają podwójne przylepce i sa naj naj.

Ah… na samą myśl o tych naszych wspólnych chwilach spędzonych w naszym kąciku do karmienia robi mi się tak cieplutko na sercu… to w nim Wojtek nagrał nam ukradkiem absolutnie wzruszający film, gdy pierwszy raz przywieźliśmy Mikołajka do domu, usiadłam z Nim w tym fotelu i… płakałam ze szczęścia do melodyjki „twinkle twinkle little star”… marzyłam o tej chwili przez kilka ostatnich lat…

A Wy jak zorganizowałyście lub planujecie zorganizować swoje karmienie?

Artykuł Jak zorganizować kącik do karmienia piersią pochodzi z serwisu Blog lifestylowy, parentingowy i wnętrzarski czyli rodzina, dziecko i dom.

Śmierdzący temat czyli kosz na pieluchy Angelcare vs. Tommee Tippee Sangenic Plus

$
0
0
kosz na pieluchy Angelcare Tommee Tippee

A więc co zrobić z zużytymi pieluszkami?

O tym, że taki produkt w ogóle istnieje dowiedziałam się jeszcze w ciąży. Że podobno kosz na pieluchy, te zużyte oczywiście to podstawa. Po prostu musi być. Szczególnie jak pokoik dla Dziecka tak jak u nas jest na piętrze… z resztą choćby przewijak stał w samej kuchni, to nie wyobrażam sobie trzymania tam zużytych pieluszek, szczególnie tych z niespodzianką. Podobnie jak za każdym razem przy okazji zmiany pieluszki w zimowy dzień wychodzić na dwór do śmietnika. Poza tym u nas śmieci odbierają co 2 tygodnie…

Czy wiecie, że cząsteczki zapachu są mniejsze niż odstępy pomiędzy cząsteczkami tworzącymi powierzchnię folii? Takiej z której wykonane są woreczki śniadaniowe lub siatka na zakupy. Czy zwykły worek na śmieci. To dlatego zużyta pieluszka wydzielająca nieprzyjemny zapach po wsadzeniu jej w woreczek śniadaniowy czy reklamówkę z Biedronki niestety, ale dalej ten nieprzyjemny zapach wydziela, a nasze wrażliwe nosy z łatwością takie zapachy wyczuwają.

Dlatego, aby w naszym domu pachniało zawsze pięknie jak u Madame Chic i to pomimo tego, że zużyte pieluszki składujemy w jego ścianach, zdecydowaliśmy się na zakup kosza na zużyte pieluszki. Na swoim koncie mamy trzy takie kosze, w tym dwa profesjonalne i jednego amatora, a to dlatego aż tyle, że tylko jeden spełnił nasze oczekiwania.

kosz na pieluchy tommee tippee angelcare

Pierwszy na tapetę biorę… pierwszy od lewej:

1. Kosz na zużyte pieluchy Angel Care

Kupiłam go w aptece internetowej za jedyne 56 zł w komplecie z 3 zestawami worków. Aby było śmiesznie, jeden taki worek kosztuje około 26 złotych, a więc wyszło, że nie tylko zaoszczędziłam na workach, to jeszcze kosz na pieluchy dostałam gratis.

Pierwsze miesiące upływały nam na zachwycaniu się koszem i zachwalaniu go na prawo i lewo. Aż pewnego dnia przyszli do nas goście, którzy wrzucili tam pieluszkę swojego starszego dziecka… okazało się, że po każdorazowym otwarciu kosza zapach w pokoju był tak okropny, że szybko wymieniliśmy wkład na nowy. Oczywiście pomyśleliśmy, że to wina… kupy, a nie kosza. Nic bardzie mylnego, po kilku miesiącach gdy pojawiły się u nas stałe pokarmy okazało się, że ten kosz po prostu nie spełnia swojej funkcji przy starszym niż kilkumiesięczne niemowlę dziecku. A to wszystko pomimo używania przez cały czas oryginalnych wkładów do kosza.

Kosz ten jest zbudowany tak, że w środku znajduje się wielowarstwowy worek na śmieci, który podobno nie przepuszcza zapachów. Ale co z tego, skoro ten worek jest zamknięty tylko plastikową zapadką i przykrywką, które turboszczelne to na pewno nie są?

Dodatkowo przy każdorazowym wrzucaniu do kosza kolejnych pieluszek musimy otworzyć pojemnik i jego zapadkę i co widzimy? I czujemy? Upchane, niczym nie osłonięte nawet kilkudniowe pieluszki? (Taki kosz mieści do kilkudziesięciu pieluszek na raz).

W związku z tym, że pokoik dziecięcy mamy na piętrze, więc droga do śmietnika na dworze jest dość daleka, postanowiliśmy poszukać lepszego produktu. Znów popytaliśmy znajomych, przejrzeliśmy Internety i zdecydowaliśmy się na drugi na zdjęciu:

2. Tommee Tippee Pojemnik na zużyte pieluchy SANGENIC PLUS

Kupiłam go tym razem w sklepie internetowym w promocyjnej cenie za 99 zł wraz z wysyłką. W komplecie był pojemnik i 1 wkład. Jest pojemnik, jest wkład – czym więc różni się od poprzednika? A więc tym, że ten pojemnik po wsadzeniu pieluszki skręca worek nad nią i przy kolejnym otwarciu pojemnika nie mamy dostępu ani wzrokowego ani zapachowego do poprzednio wrzuconych pieluszek. Dzięki temu skręceniu zapach nie wydostaje się z super wielowarstwowego bajeranckiego worka. Przynajmniej przez kilka długich dni. I to ma sens! Ten kosz jest wspaniały, zostaje z nami!

Co zrobimy z dwoma koszami? W związku z tym, że póki co nie narzekamy na brak miejsca, pieluszki o małym skażeniu (czyt. siusiu) będziemy wrzucali do AngelCare (wykorzystamy tym sposobem zapas worków), a pieluszki o dużym skażeniu zamieszkają w Tommee Tippee. Proste i wygodne? Nie koniecznie, więc jeśli chcesz kupić kosz na zużyte pieluszki kup od razu Tomee Tippee w wersji SANGENIC PLUS. A jeśli chcesz oszczędzać wrzucaj tam tylko bardzo śmierdzące pieluszki (wiadomo z czym), a pozostałe utylizuj o na przykład w takim koszu jak ten z Ikei. Ale opróżniaj go przynajmniej raz dziennie.

A ile te wkłady worków do kosza na pieluchy kosztują? Jeden wkład do każdego z pojemników można dostać już za około 25 złotych i nam taki jeden wkład starcza na około miesiąca (oczywiście pojemnik opróżniamy znacznie częściej).

Właśnie… pewnego dnia gdy używaliśmy jeszcze pojemnika Angel Care zabrakło nam wkładów do niego więc tymczasowo wrzucaliśmy pieluszki do kosza z Ikei STRAPATS, gdzie na co dzień wrzucamy wszystkie śmieci w dziecięcym pokoiku. I co? Nazwijmy je mocniej zabrudzonymi pieluszkami – one były tam bardzo tymczasowo, gdyż zapach bez problemu wydostawał się z niego na wszystkie strony. A więc jeśli zastanawiacie się, czy ten śmietnik spełni funkcję kosza na pieluszki to znacie odpowiedź. Nie spełni. Ale możecie składować w nim pieluszki niskiego zagrożenia, jeśli macie zamiar opróżniać go przynajmniej raz dziennie.

A Wy co sądzicie o specjalnym śmietniku na zużyte pieluszki? Zbędny gadżet czy niezbędny gadżet?

Artykuł Śmierdzący temat czyli kosz na pieluchy Angelcare vs. Tommee Tippee Sangenic Plus pochodzi z serwisu Blog lifestylowy, parentingowy i wnętrzarski czyli rodzina, dziecko i dom.

Jak zorganizować kącik do przewijania? / Wyprawka #2

$
0
0
chusteczki nawilżane

To już drugi post z serii #Wyprawka i dzisiaj opowiem Wam o tym jak wygodnie zorganizować kącik do przewijania Maluszka. Jeśli chcecie zobaczyć jak zorganizowałam kącik do karmienia piersią, zapraszam Was tutaj.

Pamiętam, jak już na kilka tygodni przed porodem szalałam z organizacją kącika do przewijania. Wojtek był nieco sceptyczny i nie rozumiał po co ja tam już wszystko tak szykuję, ale jak wróciliśmy z Nowym Rodkiem ze szpitala, a ja położyłam Dziecko na przewijaku i dosłownie wszystko miałam pod ręką był wniebowzięty! A ja usłyszałam te słowa, na które przez tyle miesięcy czekałam: miałaś rację! Super to wszystko wymyśliłaś!

Co powinno znaleźć się w naszym kąciku do przewijania i co pomogło mi świetnie się zorganizować?

1. Przewijak

Może być to ceratka, którą położysz na swoim łóżku, albo nakładka na łóżeczko czy też osobny mebel, na który my się zdecydowaliśmy. Dla mnie ważne było to, aby miejsce do przewijania było zawsze gotowe. Miałam dużo miejsca do dyspozycji więc wybrałam osobny mebel, który dodatkowo służy mi jako regał, ale moim koleżankom równie dobrze sprawdzają się przewijaki w postaci nakładki na łóżeczko. Szczególnie w początkowym okresie bardzo przydatne były jednorazowe podkładki do przewijania, które kładłam  na pokrowcu, dzięki temu nie musiałam go zmieniać czasami kilka razy dziennie.

przewijak Ikea

2. Chusteczki nawilżane Szklana butelka z wodą + waciki

najlepsze chusteczki nawilżane dla dziecka

Jeśli trochę mnie czytacie to wiecie, że jestem przeciwniczką chemii w naszych kosmetykach (w jedzeniu zresztą też), a co dopiero w kosmetykach dziecięcych. Składy ogromnej większości nawilżanych chusteczek dla dzieci są fatalne, bardzo niezdrowe i szkodliwe. Czy wiecie, że w wielu chusteczkach nawilżanych są składniki, które interpretowane są przez nasz organizm jako damskie hormony płciowe? Co szczególnie w przypadku ciągłego stosowania ich przy chłopcach może mieć negatywne skutki. Dlatego moją dewizą jest: im mniej chemii tym lepiej. Uwierzcie, że woda w szklanej butelce a’la po śmietanie + waciki sprawdzą się idealnie, będzie zdrowo i bardziej ekologicznie, a może i ekonomicznie, choć waciki też swoje kosztują. Do buteleczki zawsze możecie nalać ciepłej wody, co szczególnie w przypadku noworodków pozwoli uniknąć przykrego uczucia zimnych mokrych chusteczek na skórze. My na mokre chusteczki pozwalamy sobie tylko poza domem chyba, że w domu muszę coś szybko wytrzeć i akurat mam je pod ręką. Zawsze jednak staram się czytać składy chusteczkowych chemideł, które przynoszę do domu. Jeśli zastanawiasz się jakie chusteczki są najbardziej bezpieczne dla dzieci, poczytaj o ich składach tutaj i tutaj. Jeśli już decydujemy się ich używać, jak wszystko warto robić to z głową. A skoro można wybrać źle i całkiem dobrze, warto wybrać najlepiej.

3. Pieluszki

Jednorazowe czy wielorazowe, ważne, aby mieć do nich bezpośredni dostęp.

4. Organizer

organizer przewijak pieluszki

Warto zaopatrzyć się w jakiś organizer np. zawieszany na łóżeczku czy przewijaku, świetnie sprawdzi się także koszyk czy karton, który postawimy koło łóżka, na którym będziemy dziecko przewijać. Grunt, to mieć wszystko pod ręką.

5. Ubranka

Idealnie, jeśli szafka czy komoda, a może półka z ubrankami znajdują się w bezpośredniej bliskości kącika do przewijania. Jeśli okaże się, ze oprócz pieluszki musisz przebrać także ubranka, sięgniesz po nie bez odchodzenia od przewijaka.

6. Kosmetyki

Tutaj także sprawdza się dewiza: im mniej tym lepiej. Od urodzenia profilaktycznie używaliśmy maści pośladkowej bez konserwantów, przepisywanej raz w miesiącu przez pediatrę. Maść taka kosztuje niecałe 8 zł i sprawdza się wspaniale. Ważne, aby miała dobry skład – dobrze, aby nie zawierała na przykład parafiny, która działa na skórę jak folia spożywcza… Oczywiście, wiele z nas używało czy używa parafiny i powie, że nic się nie działo, że jest ona przecież szeroko polecana na porodówkach i w szkołach rodzenia i pewnie większości dzieciom nic od niej nie jest, ale warto wiedzieć, że może powodować na przykład trądzik niemowlęcy… W naszej maści jest tylko Euceryna oraz witamina A.

7. Kosz na zużyte pieluszki, waciki, kosmetyki…

kosz na pieluchy

O wyborze naszego kosza możesz przeczytać tutaj.

BEZPIECZEŃSTWO

Dlaczego tak ważna jest dobra organizacja miejsca do przewijania? Pamiętaj, że nigdy ale to przenigdy nie wolno zostawiać Dziecka samego na przewijaku, dlatego wszystko cokolwiek może być potrzebne musi być w zasięgu Twojej ręki. My wyrobiliśmy sobie taki nawyk, że podczas przewijania Dziecka na przewijaku przez cały czas dotykamy jedną ręką Dziecka, przecież wyjęcie pieluszki czy ubranka jedną ręką nie stanowi najmniejszego problemu. Reguła ta dotyczy także tych dzieci, które się jeszcze nie przewracają… nigdy nie wiemy, kiedy Dziecko postanowi się obrócić po raz pierwszy.

Jak wygląda organizacja przewijania u nas?

przewijanie dziecka

przewijanie dziecka organizacja

Komodę z ubrankami ustawiliśmy w bezpośredniej bliskości przewijaka. Na komodzie trzymamy butelkę z wodą oraz waciki oraz maść, a w organizerze zawieszonym na przewijaku są pieluszki (a kiedyś mieszkały tam także jałowe waciki, sól fizjologiczna czy Octenisept). Zaraz obok przewijaka stoi kosz na zużyte pieluszki i zwykły kosz na śmieci. Wszystko w zasięgu ręki.

Na zdjęciach:
– przewijak IKEA Gulliver
– pojemnik na wodę: wazon IKEA Ensidig
– waciki: Cleanic Kindii
– organizer na przewijak: H&M Home
– maść pośladkowa: na receptę
– kosz na pieluszki: Tommee Tippee Sangenic Plus
– kosz na śmieci: IkeaStrapats

Dajcie znać, czy podoba Ci się nowa seria postów z serii #wyprawka i o jakich sprawdzonych rozwiązaniach chcielibyście jeszcze przeczytać.

Artykuł Jak zorganizować kącik do przewijania? / Wyprawka #2 pochodzi z serwisu Blog lifestylowy, parentingowy i wnętrzarski czyli rodzina, dziecko i dom.

4 Pokolenia Kobiet

$
0
0
4-pokolenia-main

Justyna od dawna marzyła o sesji zdjęciowej „4 pokolenia kobiet”, w której chciała wziąć udział ze swoją Córeczką, Mamą i Babcią. Ale gdy to mnie poprosiła o wykonanie tych zdjęć przyznam, że chciałam odmówić… Bałam się, że nie podołam temu zadaniu, przecież fotografią interesuję się od tak niedawna.

Dziś się nie rozpiszę, bo każde z tych zdjęć mówi przecież więcej, niż 1000 moich słów…

SpodKocyka-4pokolenia-850-WM-1

SpodKocyka-4pokolenia-850-WM-2
SpodKocyka-4pokolenia-850-WM-3
SpodKocyka-4pokolenia-850-WM-4

SpodKocyka-4pokolenia-850-WM-5i6

SpodKocyka-4pokolenia-850-WM-7i8

Justynka na co dzień mieszka za Oceanem, a te zdjęcia były kolejną okazją do spędzenia wspólnego czasu z tymi fantastycznymi kobietami! Jeśli chcecie poznać moją bratnią duszę troszkę bliżej, koniecznie zajrzyjcie na jej bloga i poznajcie Polską Mamę w Teksasie.

A Wy pamiętacie o rodzinnych zdjęciach? Nie ma chyba cudowniejszych pamiątek, prawda?

Artykuł 4 Pokolenia Kobiet pochodzi z serwisu Blog lifestylowy, parentingowy i wnętrzarski czyli rodzina, dziecko i dom.

Viewing all 269 articles
Browse latest View live