Quantcast
Channel: Agnieszka, Autor o AgnieszkaKudela.pl
Viewing all 269 articles
Browse latest View live

Drugi raz wyszłam za mąż!

$
0
0
kameralny ślub i wesele w Zakopanem

Pierwszy raz wyszłam za mąż w wieku 25 lat. Wiecie, że szewc bez butów chodzi? To przysłowie sprawdziło się w moim wypadku w 100%. Miałam czas na wszystkie ślubne tematy, tylko nie na swoje. To dlatego pierwszy ślub wzięliśmy z Wojtkiem półtora roku po zaręczynach, ale tylko cywilny, aby sformalizować nasz związek. Do kościelnego pragnęliśmy dobrze się przygotować.

Przygotowania te trwały zdecydowanie za długo, ale w końcu zdecydowaliśmy się na wrzesień 2013 roku, zaraz po skończonym sezonie ślubnym.

Jednak rok 2013 okazał się dla nas bardzo trudny. Gdy dowiedzieliśmy się, że jesteśmy w ciąży nie mogliśmy być szczęśliwsi, ale gdy zaczęły się komplikacje, postanowiliśmy ślub przełożyć. Nie chcieliśmy dokładać sobie stresów. Gdy po kilku miesiącach zostaliśmy sami stwierdziliśmy, że ślub w tak trudnym czasie to jednak bardzo dobry pomysł. Potrzebowaliśmy jeszcze bardziej zbliżyć się do siebie, a także do Boga.

Nie było więc mowy o hucznym weselu, zaprosiliśmy 10 najbliższych osób na 3 dniowy wyjazd na drugi koniec Polski, do Zakopanego, gdzie w kameralnym gronie, nie mówiąc nic prawie nikomu, stanęliśmy przed Bogiem. Dziś mijają dwa lata, a ja wiem, że słowo „TAK” powiedziane do Wojtka po raz kolejny było najlepszą rzeczą, jaka mnie w życiu spotkała.

2013-Slub-SpodKocyka-30
2013-Slub-SpodKocyka-40
2013-Slub-SpodKocyka-46
2013-Slub-SpodKocyka-57
2013-Slub-SpodKocyka-67
2013-Slub-SpodKocyka-82
2013-Slub-SpodKocyka-111
2013-Slub-SpodKocyka-117

2013-Slub-SpodKocyka-2

2013-Slub-SpodKocyka-100

2013-Slub-SpodKocyka-10

2013-Slub-SpodKocyka-5

2013-Slub-SpodKocyka-0111

Romantyczny i kameralny ślub to nie jest pomysł dla każdego, ale wspaniałe rozwiązanie na wiele rodzinnych i osobistych dylematów. Pomaga skupić się na Bogu i na sobie nawzajem z dala od rodzinnych perypetii i oceny innych.

ślub blog pierwszy taniec

A jaki był, a może dopiero będzie Wasz wymarzony ślub?

 

Artykuł Drugi raz wyszłam za mąż! pochodzi z serwisu Blog lifestylowy, parentingowy i wnętrzarski czyli rodzina, dziecko i dom.


Manicure hybrydowy w domu #2 – czego potrzebujemy?

$
0
0
manicure hybrydowy co potrzebne kupić

Bardzo się cieszę, że urodowa tematyka również bardzo Wam się podoba. Lakiery hybrydowe stosuję od 3 czy 4 lat, więc cieszę się, że mogę podzielić się z Wami moim doświadczeniem.

Manicure hybrydowy jest tak łatwy do samodzielnego wykonania, że traktuję go jak zwykły manicure. Na co dzień wykonuję go w domu, ale od czasu do czasu, gdy mam ochotę sprawić sobie przyjemność, udaję się do salonu kosmetycznego.

Zaraz opowiem Wam o tym czego będziecie potrzebować, aby wykonać manicure hybrydowy w domu.

 

1. Lampa UV

Moja pierwsza lampa UV miała tylko 1 żarówkę, ale niestety nie sposób było idealnie naświetlić w niej 5 palców na raz, musiałam więc osobno naświetlać kciuk co znacznie wydłużało cały zabieg. Dlatego zdecydowałam się na zakup lampy UV na 4 żarówki, podobną do takiej, którą widuję w salonach kosmetycznych. Postawiłam tutaj na niską cenę i kupiłam jedną z najtańszych chińskich lamp na Allegro, wtedy kosztowała około 60 zł + koszty wysyłki, ale teraz widzę, że podobne są już dostępne za niecałe 40 zł + koszty wysyłki. Ważne było dla mnie, aby lampa miała:

  • wysuwane dno, co jest bardzo wygodne przy wykonywaniu pedicure hybrydowego, jeśli ktoś ma ochotę, warto dać sobie taką możliwość
  • timer 120 sekund

Moja lampa UV wygląda tak:

manicure hybrydowy w domu lampa UV

Lampę UV możecie zastąpić lampą LEDową, której czas naświetlania można skrócić podobno (ze 120 sekund przy lampie UV) do 20 sekund, co wpłynie na skrócenie czasu trwania zabiegu. Nie korzystałam nigdy z tego produktu, więc nie mogę polecić. Na pewno jednak lampa LED kosztuje kilka razy więcej niż lapma UV.

 

2. Lakiery hybrydowe

manicure hybrydowy w domu lakiery shellac

Będą potrzebne:

W pierwszym poście z serii manicure hybrydowy w domu napisałam Wam o tym, dlaczego zdecydowałam się na lakiery hybrydowe marki Shellac. Nie są najtańsze, ale absolutnie wydajne i po prawie dwóch latach wymieniłam bazę i top tylko dlatego, że były już dość gęste. Kupuję je tutaj i płacę za nie mniej więcej 65 zł za sztukę (zarówno za kolor jak i za bazę czy top coat).

 

3. Płyny

  • odtłuszczacz, tzw. clener – dzięki niemu odtłuścicie paznokcie przed zabiegiem, a po nałożeniu i utwardzeniu nabłyszczacza za jego pomocą zmyjecie klejącą powłokę, tzw. warstwę dyspersyjną. Pierwszą butelkę cleaner’a miałam marki ACTIV, drugą VANITY i nie widzę pomiędzy nimi żadnej różnicy, wszystkie te preparaty bazują na alkoholu izopropylowym, cena to około 25 zł za 500 ml (starcza na około rok czasu regularnego stosowania)
  • płyn na bazie acetonu, zwany na przykład Gel Remover – tutaj stosuję produkt firmy La Femme, dzięki któremu rozpuszczam lakier hybrydowy na paznokciach (ściągam lakier hybrydowy), cena to 29,99 zł za 500 ml (starcza na około rok czasu regularnego stosowania)

 

4. Dodatkowe akcesoria

  • waciki bezpyłowe – bardzo przydatne do odtłuszczania, dzięki nim na płytce paznokcia nie zostają żadne kłaczki, do kupienia są oczywiście w ww. sklepach internetowych za około 10 zł za 1000 sztuk
  • drewniane szpatułki do odsuwania skórek i/lub cążki, pilniczek, czyli wszystko z czego korzystacie przy normalnym manicure, ja korzystam jeszcze z żelu do skórek
  • blok polerski – nie trzeba mieć, ale ja lubię z niego czasami skorzystać, aby po zdjęciu lakieru mieć idealnie gładką płytkę albo czasami zmatowić płytkę. Piszę „zmatowić” a nie zedrzeć, podziurawić, nie używam do tego absolutnie żadnego pilniczka ani tym podobnych. Robię to bardzo delikatnie, z resztą przy wykonywaniu tradycyjnego manicure również stosuję blok polerski, aby lakier ładniej się prezentował. Blok taki powinien być jak najbardziej drobnoziarnisty, np. 180.

 

Ile więc musimy wydać aby zacząć przygodę i wykonywać manicure hybrydowy we własnym domu?

  • lampa UV około 50 zł,
  • 3 lakiery (baza, kolor i top) to cena maksymalnie 195 zł za produkty Shellac, ale jeśli zdecydujesz się na początek na tańsze odpowiedniki wydasz nawet kilka razy mniej
  • płyny (cleaner i gel remover) za około 50 zł
  • waciki bezpyłowe za około 10 zł
    Suma: 305 zł

W Gdyni manicure hybrydowy lakierami firmy Shellac to koszt około 90-110 zł. A więc wykonując zabiegi regularnie co 2-3 tygodnie cała inwestycja zwraca mi się w niecałe 2 miesiące! A taki zestaw wystarczy Wam przynajmniej na rok regularnego stosowania, myślę, że nawet na dwa lata. Porównując tę wartość do kwoty, jaką wydawałam na regularne kupowanie lakierów do paznokci znanych marek, które wciąż ważyły się, smużyły i odpryskiwały, w odniesieniu długoterminowym mogę powiedzieć, że manicure hybrydowy to nie tylko oszczędność czasu (wykonuję go tylko raz na 2-3 tygodnie), ale i pieniędzy.

W kolejnym poście napiszę Wam jak krok po kroku wykonać manicure hybrydowy w domu. Wiem, że wiele z Was już próbowało, wiele z Was chciałoby, ale boi się spróbować, piszcie mi o swoich doświadczeniach – kolejne posty będę mogła lepiej dopasować do Waszych oczekiwań w tym temacie.

Artykuł Manicure hybrydowy w domu #2 – czego potrzebujemy? pochodzi z serwisu Blog lifestylowy, parentingowy i wnętrzarski czyli rodzina, dziecko i dom.

Jak się przygotować na powrót do domu z Noworodkiem?

$
0
0
powrót do domu z noworodkiem

Wiedziałam, że dzień, w którym po raz pierwszy przyjdę z upragnionym Dzieckiem do domu na zawsze pozostanie w mojej pamięci. Postanowiłam więc dobrze się do niego przygotować.

1. Wyprawka i kącik dla Dziecka

Przygotowania na przyjęcie dziecka rozpoczęliśmy około 5 miesiąca ciąży. Uważam,  że drugi trymestr jest idealnym czasem na przygotowania, na które mamy wtedy ogromną ochotę i zazwyczaj najlepsze samopoczucie. Osobiście w 9 miesiącu marzyłam tylko o tym, aby… urodzić.

Dlatego około 8 miesiąca miałam już niemal wszystko gotowe: pokoik, ubranka i prawie wszystkie dziecięce akcesoria i gadżety. Wtedy także przygotowałam i zorganizowałam w pokoju Dziecka i w naszej sypialni wszystko tak, jakby Dziecko już z nami mieszkało: pieluszki, ubranka i kosmetyki pod ręką, wszystko uprane, uprasowane. Wojtek w ogóle nie mógł tego zrozumieć. Ale to dzięki temu jak pierwszy raz weszliśmy z Mikołajem do domu, do Jego pokoju, gdy położyłam go na przewijaku, wszystko miałam na wyciągnięcie ręki. Wtedy Wojtek powiedział, że wspaniale to wszystko wymyśliłam i przygotowałam. Pozwoliło to zaoszczędzić nam wielu niepotrzebnych stresów.

Moje porady odnośnie wyprawki znajdziecie tutaj.

2. Porządek

Są dwie rzeczy za które uwielbiam hotele: hotelowa czystość i hotelowe śniadania. Bardzo zależało mi na tym, aby w Dniu powrotu ze szpitala do domu było czyściutko jak w hotelu. Z całym szacunkiem do Wojtka wiedziałam, że sprzątając na wiele rzeczy nie zwraca on uwagi, że dni mojego pobytu w szpitalu będzie poświęcał na pępkowe (a jakże!), pracę i codzienne odwiedziny więc czasu na sprzątanie nie będzie miał zbyt wiele. Dodam, że 2 miesiące wcześniej przeprowadziliśmy się i wiele rzeczy nie miało jeszcze swojego miejsca, a ja w ostatnich miesiącach (zagrożonej) ciąży nie miałam fizycznej możliwości sprzątania. Rozważaliśmy już nawet jednorazowe wynajęcie firmy sprzątającej, ale zupełnie niepotrzebnie. Moja Mama i Siostra zrobiły mi niesamowitą niespodziankę i gdy byłam w szpitalu przyjechały, zakasały rękawy i wszystko idealnie wysprzątały. Dziękuję <3

3. Pościel

Na urodzenie Dziecka kupiłam sobie piękną pościel z satynowej bawełny, którą jeszcze przed porodem wyprałam w dziecięcym proszku i wyprasowałam i poprosiłam Wojtka, aby założył ją na nasz powrót. Mmmm, teraz to było już lepiej niż w 5 gwiazdkowym hotelu.

4. Odwiedziny

Coraz więcej moich koleżanek nie życzy sobie w dniu powrotu ze szpitala żadnych odwiedzin. A ja staropolskim zwyczajem, gdy to kobietę, MATKĘ witały w domu inne Kobiety z najbliższego otoczenia, na dzień powrotu z Mikołajem zaprosiłam najbliższe nam i Mikołajowi Kobiety czyli moją Siostrę z dziećmi, Mamę i Teściową. Oczywiście nie zostały u nas na 3 tygodnie, ani nawet na kolację, ale było to niezwykle miłe przeżycie mieć je w tak ważnej chwili przy sobie.

5. Lista numerów

Tak jak kazała mi starsza Siostra, przygotowałam sobie listę niezbędnych numerów, a na niej znajdowały się kontaktu do osób z mojej okolicy:

  • położna laktacyjna dojeżdżająca do domu
  • położna środowiskowa
  • lekarz pediatra dojeżdżający do domu.

Dzięki nim czułam się dużo bezpieczniej.

6. Urlop tacierzyński

Długo zastanawialiśmy się kiedy warto wykorzystać urlop tacierzyński. Nasza decyzja padła na pierwsze 2 tygodnie po przyjściu z Noworodkiem ze szpitala i uważam, że to najlepsza decyzja na Świecie. Dzięki temu mogliśmy razem uczyć się Maluszka i opieki nad nim, wspierać i niesamowicie zbliżyć się do siebie. Kiedy wszyscy pytali jak się czuję, czy mam „Baby Blues” nie wiedziałam o czym mówią. 2 tygodnie później jak zostałam sama z Noworodkiem już wiedziałam. Ale w pamięci miałam te absolutnie cudowne 14 dni w pełnej rodzinie 24/7. Nie zamieniłabym ich na żadne inne.

(Ostatecznie wychodząc ze szpitala otrzymałam zwolnienie dla Wojtka na opiekę nade mną, gdyż byłam po operacji i nie musieliśmy wykorzystywać w tym terminie urlopu tacierzyńskiego. Wykorzystaliśmy go jak Mikołaj miał 11 miesięcy i… no nie ma czego porównywać! Jeśli macie wybór i możliwość wykorzystajcie urlop tacierzyński zaraz po porodzie i powrocie do domu.)

A jak to było lub będzie u Was?

Artykuł Jak się przygotować na powrót do domu z Noworodkiem? pochodzi z serwisu SPOD KOCYKA - Blog lifestylowy i parentingowy czyli rodzina, dziecko i dom.

Rodzi się Dziecko… nie zapominajmy o Tacie!

$
0
0
blog parentingowy tata

W ciąży bardzo często jesteśmy tak bardzo skupione na Dziecku i na sobie, na całych przygotowaniach do nowej roli, do porodu… że zwyczajnie mamy tendencję do niedoceniania roli naszych mężczyzny w tym wszystkim.

Zapewne tak było i u nas. Nie da się ukryć, przez te 9 miesięcy (i kilka miesięcy po porodzie) czułam, że nasz mały świat kręci się wokół mnie i Dziecka.

Dlatego postanowiłam te proporcje odrobinę odwrócić i przygotować dla Wojtka niespodziankę.

Dzień Narodzin to bardzo odpowiedzialny i stresujący czas dla naszych drugich połówek. Za swoje zaangażowanie przez okres całej ciąży (a często i dużo wcześniej) często nie usłyszą nawet zwykłego „dziękuję” bo albo nie mamy czasu nawet o tym pomyśleć, albo zwyczajnie tego nie dostrzegamy lub nie doceniamy.

Dlatego na kilka tygodni przed porodem postanowiłam przygotować dla Wojtka podziękowania w formie pamiątki i niespodzianki.

Szukając pomysłu myślałam o czymś, co jest eleganckie, z klasą, ponadczasowe, co zostanie z nim na zawsze, choćby na dnie szuflady, co na starość będzie mógł przekazać swojemu Synowi jako rodzinną pamiątkę.

zegarek grawer dla Taty

zegarek grawer dla Taty

Zdecydowałam się na zakup zegarka (nie jestem przesądna), na którego kopercie z tyłu wygrawerowałam dedykację. Dołączyłam do niego bardzo osobisty list, w którym na dwóch stronach drobnym maczkiem podziękowałam mu zdanie po zdaniu za „wszystko”.

Dziękuję Ci za to, że 10 grudnia 2004 roku do mnie zadzwoniłeś…

Tak się poznaliśmy, przez telefon!

Przed wyjazdem do porodu spakowałam zegarek i list do mojej szuflady.

Gdy Mikołaj był już na Świecie, a Wojtek wrócił do domu zadzwoniłam do niego i poprosiłam go, aby poszedł do naszej sypialni, otworzył szufladę i podniósł szaliki, gdy był przy szafce… rozłączyłam się.

Po chwili oddzwonił Wojtek i przez łzy dziękował mi za tę cudowną niespodziankę. Nie mógł uwierzyć, że tak wspaniale to wymyśliłam, że znalazłam czas aby to wszystko wymyślić, przygotować, schować, i zaplanować.

I parę słów komentarza oczami Taty:

Radości, jaka towarzyszyła mi tego dnia nie da się opisać słowami. Narodziny Syna Mikołaja to najpiękniejszy dzień w moim życiu. Po tak trudnych początkach i skomplikowanej ciąży wiedziałem, że Synek jest już na świecie, że jest zdrowy, że Żona jest bezpieczna i odpoczywa, a ja mogę odetchnąć z ulgą i zaprosić Przyjaciół na pępkowe, aby hucznie świętować. Uśmiech nie schodził mi z twarzy. Ogarnęło mnie uczucie szczęścia przewyższające wszystkie dotychczasowo mi znane. A tu telefon i kolejna wspaniałość czekająca w szufladzie. Prócz pięknego prezentu i pięknych słów na odręcznym piśmie otrzymałem od Żony coś więcej, coś co pozostanie w mym sercu na zawsze. Nawet jak Mikołaj zje list, a ja zgubię zegarek…

Wojtek

Artykuł Rodzi się Dziecko… nie zapominajmy o Tacie! pochodzi z serwisu SPOD KOCYKA - Blog lifestylowy i parentingowy czyli rodzina, dziecko i dom.

Rożek, kocyk, śpiworek, otulacz, a może kołdra i poduszka? WYPRAWKA #3

$
0
0
czym przykryć noworodka

To czym przykryć śpiące Dziecko to chyba najczęstszy pytania, jakie otrzymuję od Młodych Rodziców… zaraz po tym w co je ubrać. Dziś rozporawię się z tym dylematem!

Osobiście przetestowaliśmy chyba wszystkie sposoby na przykrywanie Dziecka: rożek, kocyk, śpiworek, otulacz, kołdra. Który z nich jest najlepszy?

 

Wszystko zależy od wieku dziecka

Czyli produkty, które sprawdzały się u noworodka zupełnie nie sprawdzają się u rocznego Dziecka.

 

Noworodek

Dla Noworodka najlepiej, a właściwie idealnie sprawdził się rożek. Dlaczego? Bo zapewnia niemal wszystko to, co takiemu Maluszkowi od przykrycia jest potrzebne czyli jest i ciepło i ciasno.

 

Jaki rożek wybrać?

Przejdźcie zupełnie obojętnie obok usztywnianych rożków (kto to w ogóle wymyślił?) i skierujcie się to tych, które są uszyte z naturalnych materiałów. Maleńkie Dzieci w pierwszych tygodniach po porodzie mają problemy z termoregulacją i w początkowym okresie przyznaję, że korzystałam z rożka z polarowym wykończeniem, ale nie jestem ich fanką (polar to 100% plastik…). Dlatego oprócz tego jednego cieplusiego rożka starałam się wybierać bawełniane lub frociane.

Rożek zabraliśmy ze sobą już do szpitala. Był z nami każdego dnia, aż do czasu jak Mikuś zaczął się sam obracać z jednego boczku na drugi, czyli u nas była to okolica 5 miesiąca życia Dziecka.

SpodKocyka-Pod-czym-spi-dziecko-092847

Dlaczego kołderka czy kocyk dla noworodka to nienajlepszy pomysł?

Dziecko ma odruch podnoszenia rączek do góry i zwyczajnie może sobie taką kołdrę zarzucić na głowę, co jest dla niego niebezpieczne. Sprawdziliśmy. Nasze zarzucało.

 

A otulacz?

Mieliśmy 3 różne otulacze: Woombie, Aden + Anais oraz muślinową pieluszkę. Na pewno nie każde dziecko lubi być aż tak ciasno otulone, ale Mikołajk miał okres, że bardzo lubił.

 

 

 

 

Niemowlę, które zaczyna się obracać na boki

To bardzo ważny moment, w którym należy zrezygnować z rożka, gdyż Dziecko kręcąc się w nim może mieć problemy z oddychaniem, gdy część, która powinna być pod główką trafi na twarz.

Rożek zastąpiliśmy więc śpiworkiem. Wiem, że nie wszystkie Dzieci akceptują śpiworki, ale u nas nie było z tym problemu. Większy problem miałam w obsłudze śpiworka, aby na przykład zmienić w nocy pieluszkę, nosić Maluszka czy odbijać, nie wspomnę o ulewaniu.

 

Roczniak, który zaczyna stawać

Oczywiście każde dziecko staje w innym wieku, więc słowo „roczniak” to takie uproszczenie. Wstawanie w śpiworku może nastręczać Dziecku problemów, śpiworek nie powinien hamować jego rozwoju fizycznego więc u nas był to moment, w którym zrezygnowaliśmy ze śpiworka na rzecz kołderki. Odruch zarzucania kołderki już u Mikołajka nie występuję, z resztą Miki zwykle i tak śpi na kołdrze zamiast pod kołdrą… Od urodzenia mamy w łóżeczku także monitor oddechu, więc pozwala nam czuć się spokojniej.

 

A co z ochraniaczami?

Do czasu, aż nasze dziecko nie zacznie obracać się na boki ochraniacze na szczebelki są nam zupełnie niepotrzebne. Ale gdy już zacznie mogą być niezbędne – tak jak u nas. Najlepiej naokoło całego łóżeczka (wiele dzieci uwielbia spać niczym wskazówki zegarka, w każdym kierunku). Bardzo ważne, aby ochraniacz miał dużo mocnych troczków, aby był mocno przymocowany do łóżeczka, aby dziecko nie mogło się w niego zaplątać.

 

A poduszka? Gdzie jest poduszka?

Wiecie jaki jest odpowiedni wiek, aby dziecko zaczęło spać na poduszce? Taki, gdy samo pójdzie po poduszkę i ją sobie przyniesie. Serio! Mniejszemu dziecku do szczęścia poduszka nie jest potrzebna, a nawet może zaszkodzić. Żadna milusia, puszysta, wysoka czy niska… I sama tego nie wymyśliłam.

Możecie natomiast pomyśleć o poduszce typu klin, której my używamy do dzisiaj, ale najlepiej byłoby podnieść dno łóżeczka/łóżeczko z jednej strony do góry o kilka stopni, aby Dziecko leżało na idealnie płaskiej powierzchni.

 

Jakie konkretne produkty warto wybrać?

W kolejnym poście z serii #wyprawka przygotuję dla Was zestawienie produktów, z których korzystaliśmy z komentarzami, które polecamy, które odradzamy, oraz jakie chcielibyśmy kupić teraz.

 

No to co… dobranoc, bo jakaś śpiąca się zrobiłam 😉

PS. Mamuśki, napiszcie jakie są Wasze oczekiwania i doświadczenia!
PPS. Każde dziecko jest inne, moje porady mają charakter przyjacielskiej pogawędki. Przed podjęciem ostatecznej decyzji najlepiej skonsultować się z lekarzem. Lub farmaceutą 😉 Albo najlepiej z Teściową. One wszystko wiedzą najlepiej 😉
PPPS. Pozdrawiamy nasze Teściowe!

 

Artykuł Rożek, kocyk, śpiworek, otulacz, a może kołdra i poduszka? WYPRAWKA #3 pochodzi z serwisu SPOD KOCYKA - Blog lifestylowy i parentingowy czyli rodzina, dziecko i dom.

Przepis na chleb orkiszowy – smaczny i zdrowy

$
0
0
chleb orkiszowy przepis

Wspominałam Wam o tym, że u nas w domu jemy domowej roboty chleb. Piecze go dla nas wszystkich nasza Mama. Jest pyszny, niemalże wiecznie świeży i bardzo zdrowy. Z mąki prosto z młyna, takiej od Świętej Hildegardy. To jedyne pieczywo, które je Mikołaj. To nasz rodzinny chleb pieczony z miłości do Dzieci, Wnuków i… zdrowia.

Wiele z Was prosiło mnie nas o przepis na nasz chleb, aby dawać swojej Rodzinie wszystko to co najlepsze. Strasznie ubolewam nad tym, że tak ciężko jest kupić dobry, smaczny i zdrowy chleb. Bez ulepszaczy. Nie pieczony w głęboko mrożonego ciasta… przez 6 miesięcy mrożonego. My mamy to szczęście, że pyszny, Mamuniowy chleb przyjeżdża do nas raz w tygodniu. Dziś razem z moją Mają zdradzimy Wam, jak upiec go samemu.

Składniki:

SpodKocyka-Chleb-Orkiszowy-9096

  • mąka orkiszowa 700 – 500g
  • mąka orkiszowa 2000 – 500 g
  • drożdże wyborne – 50g
  • 800 ml ciepłej wody
  • 2 łyżeczki soli nieoczyszczonej i niejodowanej
  • 2 łyżeczki octu spirytusowego
  • masło klarowane – do wysmarowania foremek
  • otręby orkiszowe – do wysypania wysmarowanych foremek

Mąkę kupujemy w młynie w Pruszczu Gdańskim – bardzo ważne, aby mąka pochodziła z upraw od świętej Hildegardy. Wtedy najprawdopodobniej będzie to prawdziwy, zdrowy orkisz, a nie „podróbka”.

Przygotowanie:

  • do miski wrzucamy 500g mąki orkiszowej 700 i 500g mąki orkiszowej 2000, dodajemy 2 łyżeczki soli
  • do dwóch szklanek wlewamy po 200ml wody i do każdej szklanki z wodą wrzucamy po 25g drożdży, odstawiamy na 5 minut, aby drożdże się rozpuściły

SpodKocyka-Chleb-Orkiszowy-9105
SpodKocyka-Chleb-Orkiszowy-9106

  • w tym czasie smarujemy foremki masłem klarowanym i wysypujemy otrębami orkiszowymi

SpodKocyka-Chleb-Orkiszowy-9108

  • po rozpuszczeniu drożdży mieszamy je w szklance i wlewamy je do miski

SpodKocyka-Chleb-Orkiszowy-9114
SpodKocyka-Chleb-Orkiszowy-9115

  • do 400ml ciepłej wody dodajemy 2 łyżeczki octu spirytusowego i wlewamy do miski

SpodKocyka-Chleb-Orkiszowy-9122
SpodKocyka-Chleb-Orkiszowy-9125

  • miskę montujemy na robocie kuchennym wraz z odpowiednim mieszadłem do chleba i włączamy na bieg 1 na 20 minut

SpodKocyka-Chleb-Orkiszowy-9132
SpodKocyka-Chleb-Orkiszowy-9133
SpodKocyka-Chleb-Orkiszowy-9136

  • po 20 minutach zmieniamy bieg robota kuchennego na 2, na którym robot pracuje kolejne 10 minut.

Jeżeli nie posiadacie robota kuchennego, ciasto możecie wyrobić ręcznie w misce przez 15 minut.

Po zakończeniu pracy robota ciasto wygląda następująco:

SpodKocyka-Chleb-Orkiszowy-9141
SpodKocyka-Chleb-Orkiszowy-9147

Wyrobione ciasto przenosimy mokrą ręką do plastikowej miski, również zwilżonej wodą (aby ciasto się nie przykleiło miska musi być mokra).

SpodKocyka-Chleb-Orkiszowy-9149
SpodKocyka-Chleb-Orkiszowy-9155

Miskę z ciastem układamy na dużym frocianym ręczniku, przykrywamy bawełnianą ściereczką i zostawiamy do wyrośnięcia na około 15-20 minut  w zależności od tego jak ciepło mamy w pomieszczeniu (im cieplej tym krócej).

SpodKocyka-Chleb-Orkiszowy-9160
SpodKocyka-Chleb-Orkiszowy-9173

Po 15-20 minutach dzielimy w misce ciasto na dwie równe części i każdą z nich przekładamy mokrymi dłońmi do osobnej foremki.

SpodKocyka-Chleb-Orkiszowy-9186
SpodKocyka-Chleb-Orkiszowy-9191 — kopia
SpodKocyka-Chleb-Orkiszowy-9206
SpodKocyka-Chleb-Orkiszowy-9207
SpodKocyka-Chleb-Orkiszowy-9208
SpodKocyka-Chleb-Orkiszowy-9210

Po przełożeniu ciasta ustawiamy je znów na frocianym ręczniku, przykrywamy ściereczką i pozostawiamy do wyrośnięcia na około 20 minut. Ciasto powinno wypełnić foremki.

SpodKocyka-Chleb-Orkiszowy-9214
SpodKocyka-Chleb-Orkiszowy-9218

W tym czasie nagrzewamy piekarnik do 230’C. Kratkę w piekarniku ustawiamy na poziomie 2.

SpodKocyka-Chleb-Orkiszowy-9226

Po wyrośnięciu ciasta w foremkach

SpodKocyka-Chleb-Orkiszowy-9227

SpodKocyka-Chleb-Orkiszowy-9231

Wkładamy je do nagrzanego na 230’C piekarnika.

SpodKocyka-Chleb-Orkiszowy-9239
SpodKocyka-Chleb-Orkiszowy-9243

Chleby pieczemy przez 15 minut w temperaturze 230’C, następnie zmniejszamy temperaturę do 200’C, otwieramy piekarnik i pędzlujemy chleb pędzlem umoczonym w zimnej wodzie. A wszystko po to, aby skórka chleba była chrupiąca.

SpodKocyka-Chleb-Orkiszowy-9271

Zamykamy piec i pieczemy przez kolejne 40 minut w temperaturze 200’C.

SpodKocyka-Chleb-Orkiszowy-9273
SpodKocyka-Chleb-Orkiszowy-9277

Po 40 minutach wyciągamy chleb z pieca:

SpodKocyka-Chleb-Orkiszowy-9281
SpodKocyka-Chleb-Orkiszowy-9288

Wyrzucamy z foremek na bawełnianą ściereczkę, stawiamy go na sztorc aby odparował.

SpodKocyka-Chleb-Orkiszowy-9295
SpodKocyka-Chleb-Orkiszowy-9298

Po chwili przykrywamy ściereczką i… najlepiej dopiero po około 8 godzinach nadaje się on do jedzenia, wtedy da nam z siebie więcej dobrego.

SpodKocyka-Chleb-Orkiszowy-9304

Kto ma ochotę na kromeczkę?

Artykuł Przepis na chleb orkiszowy – smaczny i zdrowy pochodzi z serwisu SPOD KOCYKA - Blog lifestylowy i parentingowy czyli rodzina, dziecko i dom.

Weekend bez dziecka?

$
0
0
weekend-we-dwoje-

To miał być nasz drugi weekend w życiu bez Dziecka…

Gdy Ania i Kuba wraz z Hotelem St. Bruno zaprosili nas na weekend do Giżycka uśmiechy nie schodziły nam z twarzy, choć na ramieniu siedział ON. Lęk. Wyjazd we czwórkę oznaczał bowiem trzy dni bez Mikołaja. Drugi raz w życiu mieliśmy nie widzieć się tak długo!

Z Anią i Kubą strasznie się lubimy i zawsze mamy za mało czasu na rozmowy, więc wspólny wyjazd był wspaniałą okazją aby zmniejszyć dysproporcję pomiędzy tym jak często chcemy się spotykać, a jak często możemy się spotykać. Okazało się jednak, że zgranie 4 dorosłych, aktywnych zawodowo osób + aktywnej Babci do opieki nad Mikołajkiem oraz dostępności Hotelu w cudownej mazurskiej  miejscowości i to wszystko pod koniec wakacji wcale nie było takie łatwe. Ale wszyscy stanęli na rzęsach, każdy się nieźle nagimnastykował i pewnej pięknej niedzieli zapakowani (jeśli znacie bloga Ani i Kuby to pewnie nie uwierzycie, ale nasza walizka była największa) ruszyliśmy na absolutnie relaksujący weekend we czwórkę.

SpodKocyka-StBruno-850-6957

Hotel St. Bruno w Giżycku to butikowy hotel, który swoją wyjątkowość zawdzięcza między innymi temu, że mieści się w zamku, którego początki sięgają XIII-wieku!

SpodKocyka-StBruno-850-6958-bis

SpodKocyka-StBruno-850-7007-bis

SpodKocyka-StBruno-850-7014

SpodKocyka-StBruno-850-7016

SpodKocyka-StBruno-850-7044

SpodKocyka-StBruno-850-7048

Hotel ugościł nas w zamkowych pokojach w nowszej części:

SpodKocyka-StBruno-850-7012

SpodKocyka-StBruno-850-7004

 

dsc04182-1280x697

SpodKocyka-StBruno-850-121138

SpodKocyka-StBruno-850-122221-2

Hotel bardzo dba o swoich Gości i zapewnił nam moc atrakcji idealnych dla takiej „młodzieży” jak my. Przez cały pobyt mogliśmy korzystać z wszelkich dobrodziejstw hotelu, za nami pływanie w basenie, wspaniałe pogaduchy w jaccuzi, a masaż relaksujący dla dwojga wspominam z tęsknotą niemal każdego dnia. Troszkę rzadziej wygraną rozgrywkę w kręgle 😉

SpodKocyka-StBruno-850-7022

dsc04260-1280x719

dsc04306-1280x681

SpodKocyka-Weekend

Jak wiecie zawodowo zajmuję się organizacją ślubów i nie mogłam nie spojrzeć pod tym kątem na Hotelową Restaurację i Oranżerię… Sala jest tak urządzona, że wystarczy ze ślubnych dekoracji postawić karty menu, winietki i oczywiście kwiaty na stołach… i gotowe!

dsc04265-1280x719

dsc04264-1280x719

Cudowna okolica i bezpośrednia bliskość wody sprawiała, że godzinami przechadzaliśmy się po Giżycku.

SpodKocyka-StBruno-850-6954

SpodKocyka-StBruno-850-6957

SpodKocyka-StBruno-850-6960

SpodKocyka-StBruno-850-6962

SpodKocyka-StBruno-850-6973

SpodKocyka-StBruno-850-6974

SpodKocyka-StBruno-850-6976

SpodKocyka-StBruno-850-6978

SpodKocyka-StBruno-850-6979

SpodKocyka-StBruno-850-6986

SpodKocyka-StBruno-850-6987

SpodKocyka-StBruno-850-6989

SpodKocyka-StBruno-850-124031

SpodKocyka-StBruno-850-135921

SpodKocyka-StBruno-850-135944

SpodKocyka-StBruno-850-224337

SpodKocyka-StBruno-850-224340

Do domu wróciliśmy wypoczęci, zrelaksowani, wymasowani, nagadani i szczęśliwi. Mieliśmy spokojne głowy, gdyż mamy to szczęście, że Mikołaj spędził ten czas ze swoją Ukochaną Babcią. Ten weekend to był wspaniały pomysł, odetchnęliśmy nieco od codziennego pędu, a w naszych głowach zrodziło się kilka nowych pomysłów. W końcu Zmiana to moje drugie imię.

A w domu czekał na nas bezpiecznie nasz największy Skarb:

A Wy co sądzicie o takim weekendzie bez Maluszka?

Artykuł Weekend bez dziecka? pochodzi z serwisu SPOD KOCYKA - Blog lifestylowy i parentingowy czyli rodzina, dziecko i dom.

Jak było w żłobku? Mama wraca do pracy #3

$
0
0
mama wraca do pracy

Jak pisałam Wam w poście Niania czy żłobek? czyli Mama wraca do pracy #2 aby zdecydować, jaka forma opieki będzie najlepsza dla naszego Synka, musieliśmy sprawdzić te, które są dostępne. Postanowiliśmy więc niespodziewanie odwiedzić dwa okoliczne prywatne żłobki. Jak było?

Wizyta w żłobku nr 1

Małe grupy do 15 osób. Brak wolnych miejsc (lista oczekujących).

Na drzwiach wejściowych do żłobka przywitała nas kartka w stylu: UWAGA W PRZEDSZKOLU ZDIAGNOZOWANA SZKARLATYNA. Obserwuj swoje dziecko.

Oki, nie wchodzimy, ale Pani Dyrektor, która właśnie współprowadziła zajęcia wyszła do nas porozmawiać. Sama z siebie opowiedziała nam o tym, że żłobek/przedszkole nastawione są na rozwój empatii, wspieranie naturalnej chęci rozwoju dzieci. Dla dzieci przewidziane są ciekawe zajęcia między innymi z filozofii, etyki, estetyki, kinezjologii edukacyjnej, metody dobrego startu, bajkoterapii, a także zabawy z językiem angielskim.

Pochwaliła Mikołajka (a jakże!), że pięknie utrzymuje kontakt wzrokowy, że widać jaki jest zainteresowany światem, jak ma pięknie rozwinięte funkcje poznawcze… opowiedziała kilka pięknych historii i wrażliwości podopiecznych i wspieraniu jej przez placówkę i… w tym czasie wycałowała Mikołajkowi główkę i rączki. Czyli do przedszkola/żłobka mamy nie wchodzić, bo panuje szkarlatyna, ale dziecko 1 metr od drzwi dotykać i całować już można?

Nie lubię jak zupełnie obcy ludzie dotykają moje Dziecko, nie wspomnę o całowaniu.

Oczywiście nie mam żadnych obiekcji co do przytulania, dotykania i całowania przez bliskie nam i Dziecku osoby, także Panie opiekunki, jeśli obie strony (dziecko + opiekunka) tego w danym momencie potrzebują, ale tę Panią widzieliśmy po raz pierwszy i jak na razie ostatni. I na pewno było to przekroczenie naszych granic.

Okazało się też, że ta placówka jest żłobkiem głównie z nazwy, gdyż przyjmuje najwcześniej 2-2,5 letnie Dzieci i to te samodzielne czyli przynajmniej póki co to nie jest miejsce dla nas. Dalsze zadawanie szczegółowych pytań nie miało więc sensu.

Wizyta w żłobku nr 2

Placówka o wiele większa niż pierwsza, duży ogród, w którym akurat bawiły się Dzieci, a trzy Panie opiekunki ich doglądały.

Tu również spotkała się z nami Pani Dyrektor i pokazała placówkę. To co przytłoczyło mnie na starcie to ogromne pomieszczenia. Czułam się tam jak na jakiejś dużej koloni czy na stołówce w szkole. W tej wielkiej sali w kącie stały łóżeczka dla najmniejszych, a żłobek deklarował zupełną otwartość na dzieci już powyżej 20 tygodnia życia. Brakowało mi w tej wizycie postawy prodziecięcej, opowieści o rozwoju, o nastawieniu na Dziecko i jego potrzeby. Tylko: tu sala, to aula, tu kuchnia, są jakieś pytania?

Mimo wszystko nie było najgorzej, aż tu nagle zobaczyłam jadłospis. A w nim mało warzyw, pełno mleka (pewnie takiego zwykłego UHT), cukru, kakao… Okazało się, że Mikołaj mógłby jeść maksymalnie 0-20% dziennego menu, a rezygnacja z wyżywienia nie wpływałaby na obniżenie ceny za żłobek. Czyli za jedzenie i tak musielibyśmy płacić, jednocześnie donosząc drugie śniadanie i obiadek z domu.

Mikołaj byłby na moment przyjęcia najmłodszym Dzieckiem w placówce, jedynym, które jeszcze nie chodzi. Ilość opiekunów 2 osoby na 16 dzieci. Choć jest to zgodne z przepisami, osobiście wydaje mi się, że przy takich Maluszkach to jednak troszkę za mało.

I najważniejsze, czyli nasze obawy. Nie wydaje nam się, żeby przy 2 opiekunkach na 16 dzieci udało im się dać nam 100% gwarancję, że nasze Dziecko nie zje niczego z talerzyka kolegi, nie napije się kakao z sąsiedniego kubka czy butelki. Rodzice Dzieci z silną alergią dobrze wiedzą, jak to się może skończyć.

Kolejnym krokiem, który utwierdził nas w decyzji odnośnie najlepszej opieki dla Dziecka był nasz pediatra. Po przeanalizowaniu wszystkich za i przeciw zdecydowaliśmy, że Mikołaj zostanie w domu do 3 roku życia, gdyż po osiągnięciu tego wieku w Dzieciach bardzo wzrasta naturalny poziom odporności. No i chorujący 3 latek to nie chorujący 11 miesięczny brzdąc. A więc… rozpoczęliśmy poszukiwania Niani! Jakie były? O tym w kolejnym poście z serii Mama wraca do pracy. Poprzednie możecie przeczytać tutaj.

Wiem, że czyta nas wiele Mam z podobnymi dylematami, wiele z Was ma Maluszki w żłobkach, sporo zostało z Dzieckiem w domu, a niektóre zdecydowały się na Nianię. Podzielcie się swoimi doświadczeniami. Chcemy wiedzieć wszystko 😉

Artykuł Jak było w żłobku? Mama wraca do pracy #3 pochodzi z serwisu SPOD KOCYKA - Blog lifestylowy i parentingowy czyli rodzina, dziecko i dom.


Moda i moich 5 dziwactw czyli czego o mnie nie wiecie

$
0
0
Weekend-Bez-Dziecka-

Coraz częściej prosicie mnie o dział mody – dziecięcej i tej dla mnie, ale czy na pewno tego chcecie? Oto 5 moich dziwactw związanych z modą. 

1. Żadna ze mnie Madame Chic

Jestem totalnym ciepluchem i od wczesnej wiosny do późnej jesieni śpię w ciepłych piżamach i chodzę w ciepłych kapciach za kostki, narzucając na siebie co rano mój ulubiony ciepły szlafrok. Żadna ze mnie w tym temacie Madame Chic. Ale jest jeden warunek: góra piżamy musi pasować do dołu, komplet musi być, bo jeśli nie to… czuję się fatalnie!

2. Kochane ZOO

Uwielbiam skarpetki z twarzami zwierząt. Nic tak nie poprawia mi humoru jak małpki czy pandy na moich stopach. Od kiedy Miki jest na świecie mam kolejny pretekst, aby je nosić.

3. Jak ja mogłam bez tego żyć?

Jak kupię sobie nową rzecz to… zastanawiam się, jak ja wcześniej mogłam bez niej żyć i chodzę w niej chyba na okrągło, piorę i noszę jak tylko wyschnie. Do znudzenia… aż nie mogę na nią patrzeć i znów nie mam co na siebie ubrać!

4. Wyrzuty sumienia

Kupowaniu nowych rzeczy towarzyszą mi zwykle wyrzuty sumienia. Bo za drogie, bo mam podobne, bo może jednak nie potrzebuję… Dlatego jak kupię nową rzecz to dopóki nie zdecyduję się ją ubrać po raz pierwszy, nie odrywam metek bo lubię mieć poczucie, że jeśli uznam, że ta rzecz jest mi zbędna, mogę ją oddać. Nie pytajcie ile razy zdarzyło mi się w pośpiechu ubrać coś nowego i wyjść z domu z metką. Ale „siara”.

5. Co zapakować?

Nie znoszę wychodzić z przymierzalni sklepu nic nie kupując. Odczuwam wtedy jakieś irracjonalne poczucie winy. Szczególnie jak doradza mi jakaś miła Pani. W życiu trudność sprawia mi mówienie „nie”, a więc gdy po przymierzeniu wielu rzeczy wychodzę ze sklepu i niczego nie kupuję bardzo niekomfortowo się czuję.

Powiedzcie, że nie tylko ja tak mam i podzielcie się ze mną chociaż jednym swoim modowym dziwactwem!

PS Wojtek po przeczytaniu postu pyta: A Madame Chic śpi w samych majteczkach?

Artykuł Moda i moich 5 dziwactw czyli czego o mnie nie wiecie pochodzi z serwisu SPOD KOCYKA - Blog lifestylowy i parentingowy czyli rodzina, dziecko i dom.

Jak zostać Konsultantem Ślubnym? 11 wymagań

$
0
0
Jak zostać konsultantem ślubnym?

No to zaczynam! Na Waszą prośbę i odpowiadając na Wasze pytania o to jak zostać Konsultantem Ślubnym rozpoczynam serię postów o mojej pracy, o zawodzie Konsultanta Ślubnego. Dziś opowiem Wam o tym jakie predyspozycje, kwalifikacje i umiejętności powinien posiadać Kandydat na Konsultanta Ślubnego.

Konsultant Ślubny to praca – marzenie dla wielu kobiet (mężczyzn również). Niemal każda z nas już jako mała Dziewczynka marzyła o księciu z bajki i białej sukni. Cudowny ślub to marzenie niemal każdej Kobiety. Do tego dochodzi tak częsta w nas potrzeba uszczęśliwiania i sprawiania radości innym. Gdy dodamy do tego pragnienie spełnienia zawodowego, często zawód Konsultanta Ślubnego pojawia się na horyzoncie.

Po obejrzeniu filmu „Powiedz tak” z Jenifffer Lopez miliony kobiet na całym świecie zapragnęły być właśnie Konsultantkami Ślubnymi, a ten film bardzo przyczynił się do popularyzacji tego zawodu na całym świecie.

Jakie więc cechy i predyspozycje powinien mieć Konsultant Ślubny?

1. Organizacja

To właśnie na zdolnościach organizacyjnych w dużej mierze opiera się praca Konsultanta Ślubnego. Średnio na organizację ślubu Młoda Para przeznacza około 200 godzin. Konsultant Ślubny ma na przykład 6-12 takich kompleksowych ślubów w sezonie i tylko dzięki dobrej organizacji jest w stanie zapewnić Klientom usługi na najwyższym poziomie. Wielu rzeczy można się nauczyć, ale osoby, które z natury są spóźnialskie, mają skłonność do niedotrzymywania terminów lub robienia wszystkiego na ostatnią chwilę będą miały ogromną trudność odnalezienia się na rynku.

2. Kreatywność

Konsultant Ślubny bardzo często odpowiada za pomysł na ślub, a zawsze za jego realizację, dlatego kreatywny umysł pełen pomysłów i ciekawych rozwiązań jest bardzo potrzebny. Dla osób, które mają z tym problem mam dobrą wiadomość – kreatywności można się nauczyć! Serio!

3. Zarządzanie budżetem i negocjacje

Praca Konsultanta Ślubnego polega również na tym, aby zmieścić się w założonym budżecie, co często wymaga od nas właśnie kreatywności, często budżet w trakcie przygotowań trzeba reorganizować. Dodatkowo bardzo ważne są negocjacje jak najlepszych warunków dla swoich Klientów, dobrze jest mieć doświadczenie w tym zakresie lub nie bać się prosić o więcej niż nam dają. Asertywność jest wymagana.

4. Empatia

Konsultant Ślubny musi umieć słuchać, a także umieć wczuć się w sytuację drugiej osoby, aby jak najlepiej zaspokoić jej potrzeby. I nie chodzi tu tylko o Młodą Parę, choć oni są oczywiście najważniejsi, ale o Rodziców, Dziadków, Gości. Konsultant Ślubny musi także lubić kontakt z innymi ludźmi, nie może się bać nawiązywania nowych znajomości i powinien zwyczajnie to lubić.

5. Odporność na stres

Szybkie podejmowanie decyzji powinno być Waszą mocną stroną. Zawód Konsultanta Ślubnego to praca, która dała mi w życiu najwięcej przyjemności i satysfakcji, ale także najwięcej stresów mnie kosztowała. Opanowanie w każdej sytuacji to podstawa. Niesolidni podwykonawcy, praca pod presją czasu, nieprzewidywalne zdarzenia czy wypadki losowe, a to wszystko na głowie Konsultanta Ślubnego. Dlatego duża odporność na stresujące czynniki jest absolutnie wymagana. W przeciwnym wypadku Wasz entuzjazm do tej pracy może ulec szybkiemu wypaleniu, a nieprzyjemne emocje będą dominowały nad tymi przynoszącymi satysfakcję. Choć po wspaniale zorganizowanym weselu będzie rozpierała Was duma i szczęście, pewnie szybko zaczniecie się zastanawiać, czy to aby na pewno Wasza praca marzeń. Dobra wiadomość jest taka, że odporność na stres można w sobie wypracować, więc jeśli dzisiaj macie z tym problem, a wciąż myślicie o pracy w zawodzie Konsultanta Ślubnego sugeruję kontakt z psychologiem biznesowym.

6. Dyspozycyjność

Konsultant Ślubny często spotyka się z Klientami wieczorami oraz w weekendy (nie wspominając o Koordynacjach Dnia Ślubu). Dodatkowo „niespodzianki” to chleb powszedni Konsultanta. Skoro jesteśmy od tego, aby ciężar przygotowań i stresów brać na swoje barki, niespodziewane sytuacje i konieczność rozwiązywania bieżących problemów organizacyjnych spada na nas. Zdarzyło mi się na 2 dni przed ślubem rzucać wszystkie przygotowania i gnać ze smokingiem z jedego miasta do drugiego, aby wywabić plamę. Zdarzyło mi się, że na kilka dni przed ślubem przywieziona z zagranicy suknia ślubna okazała się za mała. Był szczyt sezonu, a do gorsetu trzeba było doszyć materiał, którego oczywiście nie mieliśmy, nie wspomnę o tym, że musiałam znaleźć salon, który podejmie się takiej przeróbki na „cito”. Takie sytuacje sprawiają, że musimy często całkowicie przearanżować naszą pracę, a do domu zamiast o 16 wrócić o 23.

Jeśli mamy Dzieci pewność, że jesteśmy w stanie zapewnić im opiekę na wypadek takich niespodziewanych sytuacji jest konieczna.

Konsultant Ślubny w ramach Kompleksowej Organizacji Ślubu i Wesela w Dniu Ślubu jest do dyspozycji Młodej Pary, Podwykonawców oraz gości niemal przez 24h, a więc od wczesnych godzin porannych zwykle do 2 w nocy lub nawet do końca wesela. To tak zwana Koordynacja Dnia Ślubu. Często na koniec wesela, które trwa na przykład do 5 rano konieczne jest rozliczenie się ze zużytych alkoholi, asysta i pomoc w odjeździe gości i tym podobne. Dlatego w dniu wesela czasami pracuje się od 5 rano do 8 rano kolejnego dnia plus czas na dojazd z i na miejsce. To duży wysiłek zarówno emocjonalny jak i fizyczny, dlatego dobrze jest mieć w swojej karierze zawodowej takie doświadczenie jak praca kelnerki czy barmanki, która da nam pewność, że damy radę.

7. Prawo jazdy

Konsultant Ślubny musi być być mobilny. Dojazdy na spotkania, wspólne odwiedziny lokalizacji, które często są oddalone kilkadziesiąt kilometrów, często w miejscach, gdzie nie dojeżdża niemal żadna komunikacja publiczna trzeba dobrze zorganizować. Idealnie jeśli posiada się prawo jazdy i samochód. Podobnie jak w przypadku języków obcych i tutaj można posiłkować się pomocą osoby trzeciej, która będzie nas wszędzie wozić.

8. Języki obce

Komunikatywny angielski to podstawa. Tak na prawdę mowa jest najważniejsza, bo do tłumaczenia korespondencji mailowej zawsze można kogoś zatrudnić. Jeśli sam Konsultant nie zna angielskiego nie oznacza to, że to nie jest praca dla niego, wystarczy, że współpracuje z osobą, która ten język zna i da mu zapewnienie, że będzie towarzyszyła mu na wszystkich spotkaniach z zagranicznymi Klientami oraz oczywiście podczas Koordynacji Dnia Ślubu. Jednocześnie warto zainwestować w lekcje języka angielskiego dla siebie, aby za rok, dwa czy trzy być samowystarczalnym.

9. Zainteresowania i hobby

Dobrze, jeśli tematyka związana ze ślubami, weselami, przyjęciami, hotelarstwem, eventami, dekoracjami, grafiką zawierała się w kręgu Waszych zainteresowań, idealnie, jeśli jest lub mogłoby stać się Waszym hobby.

10. Przedsiębiorczość

Przed podjęciem decyzji o założeniu własnego biznesu zawsze trzeba zacząć od planu, a najlepiej od business planu. Idealnie, jeśli potraficie taki plan przygotować, aby ocenić, jakie nakłady musicie ponieść i jakich zysków możecie się spodziewać. Jeśli zdecydujecie się na prowadzenie własnej firmy bardzo pomocna będzie wiedza z zakresu prowadzenia firmy, podstawowych kwestii podatkowych, kadrowych, księgowych. Cenne będą umiejętności wyszukiwania i wykorzystywania szans biznesowych oraz przewidywanie zagrożeń.

11. Kursy i szkolenia

Idealnie, jeśli macie wiedzę i praktykę na przykład z hotelarstwa, gastronomii, bezpośredniej obsługi Klienta. Natomiast nawet jeśli stoi za Wami wiedza czy doświadczenie w tych dziedzinach, będziecie potrzebowali ukończyć Kurs Konsultanta Ślubnego, dzięki któremu poznacie osoby pracujące w tym zawodzie, zdobędziecie wiedzę specjalistyczną z zakresu organizacji ślubów i wesel, a także Certyfikat, którym będziecie mogli posługiwać się dokumentując swoją wiedzę i umiejętności. O tym czym kierować się przy wyborze takiego kursu czy szkolenia opowiem Wam w kolejnych postach.

No to jak, są tu jeszcze jacyś chętni? 😉

Artykuł Jak zostać Konsultantem Ślubnym? 11 wymagań pochodzi z serwisu SPOD KOCYKA - Blog lifestylowy i parentingowy czyli rodzina, dziecko i dom.

Kartka z kalendarza aktywnej Mamy

$
0
0
SpodKocyka-Kartka-z-kalendarza-2

Temat organizacji dnia aktywnej Mamy bardzo często przewija się w komentarzach na moim Blogu, Facebooku czy Instagramie. Dziś spisałam dla Was godzina po godzinie, a nawet kwadrans po kwadransie jak wygląda mój Dzień. Jesteście ciekawi, prawda?

5:45 dzwoni budzik

6:00 wciągam ciepłe kapcie, nakładam cieplutki szlafrok i udaję się do łazienki. Dzień zaczynam od ważenia się i wysłania wyników smsem do mojej Siostry – motywujemy się wzajemnie. Dalej myję włosy, nakładam na nie maskę i w czasie jej trzymania myję zęby, zakładam soczewki, przemywam twarz. Na koniec zmywam maskę z włosów.

6:15 zasiadam do malowania się, w tym czasie wstaje Wojtek i tak koło 6:30 przynosi mi ciepłą kawę i śniadanie – kocham Cię Mężu!

6:30 znów kierunek łazienka, suszenie i układanie włosów

6:45 kierunek sypialnia, ubieranie i szykowanie się do pracy, dojadanie śniadania, pakowanie laptopa, drugiego śniadania

6:55 przychodzi Niania

7:00 wyjazd do pracy

7:25 podrzucam Wojtka do pracy

7:30 parkuję pod moim biurem

7:35 jestem w biurze i zaczynam pracę

10:00 drugie śniadanie

12:30 kończę pracę, zbieram się do wyjścia do domu

12:35 wyjeżdżam do domu

13:00 jestem w domu

13:00-16:30 to czas tylko dla mnie i dla Mikołaja. Mikołaj jest już zawsze po drzemce i zazwyczaj po obiadku, a jeśli nie to obiadek jest już gotowy i czeka na podgrzanie. Mikołaj często potrafi tak zaangażować się w zabawę i zająć się sobą, że bez problemu udaje mi się wyciągnąć obiad z zamrażarki, wstawić ryż/kaszę, zrobić surówkę/sałatkę i szybki obiad gotowy. Często udaje mi się także wrzucić do sypialni czy pokoju Dziecka samojezdny odkurzacz i jeszcze posprzątać przy okazji 😉 chyba, że Miki ma gorszy dzień to towarzyszę mu na każdym kroku.

16:30-17:00 Wojtek wraca z pracy, wspólnie jemy obiad/podwieczorek, bawimy się, wygłupiamy

17:00-17:30 siadam do komputera, aby zobaczyć co wydarzyło się w ciągu drugiej części dnia, odpisuję na pilne maile i wiadomości, planuję zadania na wieczór

18:00 wracam do Mikołaja i Wojtka, staramy się bawić coraz ciszej i spokojniej, aby wyciszać Dziecko przed snem

18:30 gotujemy kaszkę z owocami na kolację, kąpiemy Maluszka, szykujemy mleczko (pomimo kolacji mleczko na noc musi być – rytuał) i kładziemy Mikusia spać

19:00 zwykle Mikołaj już śpi, a my ogarniamy dom (sprzątanie zabawek, ogarnianie kuchni, małe prace domowe)

19:30-20:00 siadamy z Wojtkiem do pracy przy jednym biurku, omawiamy biznesy i sprawy domowe, pracujemy, pomagamy sobie rozwiązywać problemy. Dużą część tego czasu poświęcam blogowi, piszę i planuję posty, odpowiadam na Wasze komentarze, maile. Pracujemy zwykle mniej więcej do godziny 23:00-24:00, jeśli skończymy wcześniej udajemy się do salonu i oglądamy jakiś serial lub parzymy sobie herbatę i rozmawiamy

24:00 staramy się być w łóżku, czytamy, rozmawiamy… o tej porze też zwykle budzi się Miki na nocne mleczko po raz pierwszy, drugi raz budzi się koło 4… zjada mleczko i od razu zasypia. Nie, nie da się oszukać wodą 😉

5:45 dzwoni budzik…

To co widzicie powyżej to PLAN, a dobry plan to taki, który łatwo ulega modyfikacjom. Najczęstsze zmiany jakie u nas zachodzą to:

  • rano razem z nami budzi się Mikołaj i wtedy dochodzi zmiana pieluszki, ubieranie. Angażujemy Go wtedy na zmianę w każdą czynność, na przykład zabieram go ze sobą do łazienki, Wojtek szykuje z Nim śniadanie i jak można się domyślić, wszystko potrafi się nieźle wydłużyć i o 7 biegamy po domu jak poparzeni
  • Wojtek po pracy zamiast do domu jedzie na spotkania
  • wieczorami to ja jadę na spotkania
  • jedziemy z Mikim po Wojtka do pracy i idziemy na spacer na nasz ukochany Bulwar
  • nie wstajemy punkt 6:00 tylko na przykład o 6:15 i… makijaż nie taki, włosy nie dosuszone, grzywka się źle układa, nie daj Bóg zapomnę spakować ładowarki do laptopa – raz mi się to już zdarzyło!

Zastanawiam się, czy tego właśnie spodziewaliście się po moim dniu? 😉

Artykuł Kartka z kalendarza aktywnej Mamy pochodzi z serwisu SPOD KOCYKA - Blog lifestylowy i parentingowy czyli rodzina, dziecko i dom.

Czy Konsultant Ślubny to praca sezonowa?

$
0
0
konsultant ślubny praca sezonowa

Prawdą jest, że sezon ślubny zwykle trwa od końca maja do początku września. Ale nie ma to za wiele wspólnego z pracą sezonową w przypadku Konsultanta Ślubnego. Dlaczego?

Przygotowania do ślubu zwykle zaczynają się na rok przed ślubem. Piszę „zwykle” bo coraz częściej zgłaszają się do mnie Młode Pary z 2 letnim wyprzedzeniem. Co roku natomiast zgłaszają się także Pary, które chcą wziąć ślub „na cito”, a więc na przykład zaledwie na 2-3 miesiące przed ślubem.

O ile rzeczywiście około 90% wesel, które organizuję odbywa się zazwyczaj pomiędzy ostatnim weekendem maja a pierwszym weekendem września, o tyle przygotowania do tych ślubów trwają przez cały rok. To właśnie poza sezonem zwykle poznajemy się i spotykamy się z Klientami, podpisujemy umowy i rozpoczynamy cały zwykle bardzo złożony proces organizacji ślubu.

Harmonogram Przygotowań Ślubnych

Po podpisaniu umowy z Klientami przygotowujemy dla nich tak zwany Harmonogram Przygotowań do Ślubu, w którym po zebraniu od Młodych informacji o ich dostępności ustalamy w którym miesiącu, a często dokładnie w którym dniu będziemy organizować poszczególne składowe Dnia Ślubu.

Czy wiesz, że Młoda Para na samodzielną organizację swojego ślubu musi poświęcić zwykle około 200 godzin? Dlatego tak często zgłaszają się do nas Pary, które są bardzo aktywne i nie mają czasu na przygotowanie wszystkiego osobiście. Albo mieszkają za granicą i nie spędzają w Polsce wystarczająco dużo czasy aby samemu wszystko znaleźć, zweryfikować czy odwiedzić. Oczywiście z naszą pomocą tych godzin Młodzi potrzebują kilkukrotnie mniej, ale to zawsze Młoda Para podejmuje wszystkie finalne decyzje czy wybory, a więc z przedstawionych skrojonych na miarę ofert wybiera te idealne dla siebie. Nie chcemy ich zbytnio obciążać wszystkim na raz, dlatego przygotowania staramy się rozkładać równomiernie na cały rok.

Specyfika pracy w sezonie i poza sezonem

Pomimo tego, że Konsultant Ślubny nie jest pracą sezonową, zupełnie inaczej wygląda i angażuje ona w sezonie i poza sezonem.

Poza sezonem praca Konsultanta Ślubnego opiera się w większości na pracy przy komputerze, na telefonie i spotkaniach. Spokojnie można to zaaranżować w normalnych godzinach pracy takich jak 8-16 czyli w preferowanej przez większość z nas i Podwykonawców porze (hotele, sale weselne, drukarnie są zwykle czynne w tych godzinach). Dochodzą do tego jednak także spotkania z Klientami, wspólne zwiedzanie lokalizacji ślubnych, które choć czasami udaje się zorganizować w tych godzinach, często odbywają się także wieczorami i w weekendy czyli wtedy, gdy nasi Klienci – zwykle bardzo zajęte na co dzień osoby – mają swój wolny czas.

W sezonie natomiast Konsultant Ślubny najintensywniej pracuje w weekendy, czyli w Dniu Ślubu i Wesela (coraz częściej są one organizowane także w piątki), ale cały tydzień przed ślubem musi być bardzo dyspozycyjny. Na kilka dni przed ślubem należy wszystko ostatecznie dopiąć, zamówić ostatnie usługi, których zamówienie wcześniej nie było możliwe – na przykład plan usadzenia gości (tutaj zawsze coś się zmienia na ostatnią chwilę). Jeśli wesele jest skomplikowane logistycznie, gdyż na przykład odbywa się w namiocie to już na kilka dni przed ślubem musimy nadzorować stawianie takiego namiotu. Podobnie w przypadku innych bardziej skomplikowanych przedsięwzięć jak skomplikowane dekoracje, przyloty i transfery Młodej Pary oraz Gości, nasza ciągła kontrola na kilka dni przed ślubem jest konieczna.

Czy tak wyobrażaliście sobie pracę Konsultanta?

Artykuł Czy Konsultant Ślubny to praca sezonowa? pochodzi z serwisu SPOD KOCYKA - Blog lifestylowy i parentingowy czyli rodzina, dziecko i dom.

Krzesełko do karmienia IKEA vs. PegPerego

$
0
0
krzesełko do karmienia ikea antilop peg perego

Na Waszej wyprawkowej liście jest zapewne krzesełko do karmienia. Na co zwrócić uwagę przy wyborze krzesełka do karmienia? Które wybrać?

Długo nie mogłam zabrać się do napisania tego postu gdyż ciężko jest porównywać dwa tak odmienne produkty, które wspólną właściwie to mają tylko nazwę. Wszystko pozostałe jest absolutnie inne: funkcjonalność, materiały użyte do wykonania, a także cena.

Posiadamy dwa krzesełka do karmienia: Peg Perego Prima Pappa Zero 3 i IKEA ANTILOP z tacką i dmuchaną poduszką. Które jest lepsze?

W odpowiedzi na to niełatwe pytanie niech pomoże nam poniższa tabelka:

peg perego prima pappa zero3 ikea antilop krzesełko do karmienia

Krzesełko do karmienia: PegPerego Prima Pappa Zero3 IKEA ANTILOP
Od kiedy: od urodzenia od kiedy dziecko zamodzielnie siedzi
czyli około 5-7 miesięcy
Regulacja wysokości: tak, 6 wysokości brak
Regulacja oparcia: tak, 5 pozycji brak
Zagłówek, oparcie dla głowy: tak nie
Podnóżek: tak nie
Regulacja podnóżka: tak
Materiał,
z którego wykonane jest siedzisko:
ekoskóra plastik,
można dokupić dmuchaną poduszkę z poliestru
Kolory: beż, pomarańcz, czerwień,
zieleń, turkus, czarny
biały (czerwonego już nie ma w sprzedaży)
Tacka: dwuczęściowa jednoczęściowa
Demontaż tacki: łatwy trudny
Pasy bezpieczeństwa: 5 punktowe 3 punktowe
Łatwość czyszczenia: średnia bardzo duża
Kółeczka do przesuwania: tak, dwa brak
Szybkie składanie w celu oszczędności miejsca: tak nie
Cena: 509 zł 68,99 zł
= 39 zł krzesełko + tacka 10 zł
+ poduszka i poszewka 19,99 zł

Krzesełko PegPerego służy nam przede wszystkim do wspólnego  spędzania czasu. Kupiliśmy je kiedy Mikołaj miał 3 miesiące i był na tyle ciekawy świata, że nie chciał już za długo leżeć na podłodze czy na niskiej huśtawce / leżaczku, gdyż nie mógł wtedy dobrze obserwować jakże interesującego Go świata.  Pamiętam jak miał jakieś 2 miesiące i zawsze uspokajał się, gdy kładliśmy go na przewijaku – był wysoko, blisko nas, uśmiechnięty, zadowolony i zainteresowany, choć minutę wcześniej w łóżeczku czy na leżaczku bardzo się złościł.

Wtedy postanowiłam pojechać do sklepu i wybrać wysoki fotelik do karmienia rozkładany niemal na płasko, odpowiedni dla takiego Maluszka. Zastanawialiśmy się pomiędzy Peg Perego Prima Pappa ZERO 3 a Chicco Polly Magic 3w1. Decyzja była bardzo trudna, ale ostatecznie przekonała nas niższa waga Peg Perego (czasami wykorzystywaliśmy go na dole w kuchni, a czasami na piętrze w pokoju), jego większa stabilność oraz to, że rozkładając się nie zachowuje się jak kubełek, tylko rozsuwa dając naprawdę wygodną pozycję takim Maluszkom.

Choć w domu mieliśmy już krzesełko do karmienia ANTILOP z IKEI wiedziałam, że jeszcze przez kilka miesięcy przyda nam się inne rozwiązanie. Bardzo chciałam aby Mikołaj towarzyszył mi na przykład jak szykuję się rano w łazience, jak gotuję czy jak jemy obiad przy stole. I strasznie się cieszę, że je kupiłam, to krzesełko to był strzał w dziesiątkę!  Nagle mogłam w ciągu dnia ugotować obiad mając Maluszka przy sobie, który jest zainteresowany i bacznie obserwuje wszystko co robię, spędziliśmy wiele godzin w kuchni śpiewając piosenki, śmiejąc się,  mogliśmy „siedzieć” całą rodziną przy jednym stole. Pomimo wysokiej ceny uważam, że było warto. Żałowałam tylko, że tak późno je kupiłam.

Gdy Miki rozpoczął przygodę z rozszerzeniem diety, a miał wtedy 6 miesięcy, okazało się,  że to strasznie brudna sprawa i że na tym etapie nauki jedzenia fotelik PegPerego gorzej się sprawdzał bo okazał się dość trudny w utrzymaniu czystości. Zblendowana marchew wpadała w zakamarki fotelika, który choć miał zupełnie zmywalną powierzchnię (ekoskóra) wymagał dość długiego czyszczenia po każdorazowym karmieniu. Wtedy postanowiłam na czas karmienia przesadzać Mikołaja do fotelika z IKEI. Jest mniejszy przez co wygodniejszy 01do samodzielnego jedzenia i idealny do umycia. Zdarzyło mi się już go nawet wsadzić całego pod prysznic!

Moja rada? Oczywiście jak zawsze podkreślam, wszystko zależy od Waszych ograniczeń. Jeśli mocno ograniczają Was finanse polecam krzesełko z IKEI, które jednak przyda Wam się dopiero od około 6 miesiąca. Jeśli jesteście na etapie wyboru leżaczka dla Dziecka polecam dołożyć i kupić fotelik Peg Perego, do którego my montowaliśmy pałąk z zabawkami i pełnił funkcję właśnie leżaczka, a później dodatkowo wykorzystacie go jako fotelik do karmienia. Jeśli Wasz Maluszek już sam siedzi albo zaraz będzie, również polecam Wam krzesełko z Ikei – od dawna nie używamy funkcji pochylania oparcia, może będzie brakowało Wam podnóżka, ale można go „dorobić” samodzielnie. A jeśli nie ogranicza Was za bardzo ani budżet ani miejsce w domu, polecam Wam posiadanie tych dwóch krzesełek, szczególnie jeśli tak jak my mieszkacie na dwóch poziomach. U nas jedno stoi w łazience, a Miki i ja spędzamy poranki razem.

Dajcie znać, które krzesełko do karmienia Wy byście wybrali? W komentarzach też napiszcie proszę o innych fotelikach, które się u Was sprawdziły – na pewno będą to cenne rady dla czytających nas Rodziców.

Artykuł Krzesełko do karmienia IKEA vs. PegPerego pochodzi z serwisu SPOD KOCYKA - Blog lifestylowy i parentingowy czyli rodzina, dziecko i dom.

Konsultant Ślubny – własna marka czy franczyza?

$
0
0
konsultant ślubny w pracy

Agencja ślubna to firma, która pozornie ma niską barierę wejścia na rynek. Przecież wystarczy kurs, laptop, telefon, samochód, rejestracja firmy w Urzędzie i głowa na karku (szczegółowe wyposażenie stanowiska Konsultanta Ślubnego przygotuję w kolejnym poście). To dlatego w każdym roku tworzy się tak wiele agencji ślubnych, niestety niemal drugie tyle kończy swoją działalność.

 

Dlaczego?

Wszystko na pozór wydaje się proste. Skończyć kurs, otworzyć działalność i… działać. Niestety, Klienci tego segmentu są bardzo wymagający i dokładnie sprawdzają co stoi za każdą firmą. Dlatego firmy, które dopiero startują i nie mają na swoim koncie portfolio, referencji, nie stoi za nimi duża i sprawdzona baza Podwykonawców, na których zawsze mogą liczyć, w pierwszych latach niestety ale mogą mieć duży problem ze zdobyciem wystarczającej ilości zleceń, aby się utrzymać, czy nawet odzyskać zainwestowane środki.

Jaka jest na to rada?

Drogi są dwie. Pierwsza opcja polega na tym, aby w początkowym okresie traktować zawód Konsultanta Ślubnego jako dodatkowe zajęcie. Jest to możliwe, ale tylko pod warunkiem, że pierwsze zajęcie jest na tyle elastyczne, że zapewni nam pełną dyspozycyjność dla Klientów i Podwykonawców. Jak już pisałam w poście: Jak zostać Konsultantem Ślubnym? 11 Wymagań dyspozycyjność jest jednym z nich.

Nie polecam tutaj stosowania w pierwszych latach polityki dumpingowej, czyli cen dużo zaniżonych w stosunku do rynkowych, gdyż może i zdobędziecie w ten sposób dużo zleceń, ale ten pierwszy sezon na rynku będzie dla Was bardzo trudny. W związku z tym, że nie pójdzie za nim także sukces finansowy (skoro ceny będą dużo niższe niż rynkowe) istnieje duże ryzyko, że już na samym początku praca ta przytłoczy Was tak bardzo, że po pierwszym sezonie będziecie zupełnie wypalone.

Druga możliwość to przystąpienie do sieci franczyzowej, gdzie za opłatą licencyjną, która zwróci Wam się po zorganizowaniu około 3-5 ślubów oraz przekazując do sieci średnio 10% swoich przychodów, otrzymacie wszystko to, na co pod własną marką musielibyście pracować przynajmniej kilka lat. Czyli w wielkim skrócie: profesjonalne szkolenie, stały dostęp do opieki Mentora czyli doświadczonej Konsultantki Ślubnej, która ma nas pod swoimi skrzydłami oraz służy radą i pomocą w każdej sytuacji. Kupując licencję na oddział danej Agencji kupujecie dostęp do całego know-how tej firmy, do bazy sprawdzonych Podwykonawców, schematów pracy z Klientem, wzorów umów i innych dokumentów, wzorów korespondencji mailowej, a przede wszystkim do kompletnego wizerunku firmy. Od początku będziecie dysponować piękną i bogatą w treści stroną WWW i wszystkimi pozostałymi materiałami wizerunkowymi jak wizytówki, teczki, grawertony, wizytówki, papier firmowy, białe parasole… Często od razu staniecie się także częścią istniejącego już nawet od wielu lat bloga ślubnego, profilu na Facebook’u i od początku będziecie rozpoznawani na rynku. Ale to wszystko i tak nie jest takie ważne jak to, że staniecie się częścią organizacji, będziecie przynależeć do grupy fantastycznych osób (zwykle kobiet), które mają wspólny cel biznesowy, które chcą się razem rozwijać, pracować, wymyślać i realizować nowe projekty, wprowadzać nowe usługi.

Osobiście mam dwie koleżanki, które przystąpiły do sieci franczyzowej oraz jedną, która taką sieć tworzy. Pamiętam, jak ogromnie zazdrościłam im tego wsparcia, tego „telefonu do przyjaciela” w każdej sytuacji. Gdy ja musiałam stawiać czoła wszystkim problemom sama, one stawały murem.

Najbardziej dotkliwie przekonałam się o tym jak trudno jest pracować jako jeden oddział, tym bardziej bez wspólnika, nawet tak jak ja zatrudniając drugiego i trzeciego dodatkowego Konsultanta do pomocy, gdy na 2 tygodnie przed wspaniałym, przygotowywanym od 2 lat 3  dniowym weselem złamałam nogę. Drugi raz uderzyło mnie to gdy dowiedziałam się, że niemal całą ciążę muszę leżeć, a już w ogóle nie ma mowy o pracy. Nikt kto tego nie przeszedł nie wyobraża sobie jakim wysiłkiem było dla mnie poradzenie sobie w tych losowych sytuacjach i ile pieniędzy oraz stresu kosztowało mnie to. Gdybym była częścią franczyzy zawsze mogłabym liczyć na wsparcie Konsultantek z innych oddziałów, które są przeszkolone, gotowe do pomocy a przede wszystkim działają w zgodzie ze strategią i filozofią naszej marki, którą wspólnie tworzymy.

Z każdej trudnej sytuacji staram się wyciągnąć dla siebie naukę, dlatego podjęłam decyzję o stworzeniu własnej sieci franczyzowej. Nawet nie wiecie jak oczy mi się śmieją na samą myśl o tej wspaniałej grupie kobiet (a może nie tylko kobiet?) biznesu, którą stworzymy!

Jestem bardzo ciekawa jak Wy postrzegacie pracę Konsultanta? Czy wolałybyście pracować na swój sukces same od początku czy przystąpić do sieci znanej agencji?

Pozostałe posty z serii „Jak zostać Konsultantem Ślubnym”:

1. Jak zostać Konsultantem Ślubnym? 11 Wymagań

2. Czy Konsultant Ślubny to praca sezonowa?

Artykuł Konsultant Ślubny – własna marka czy franczyza? pochodzi z serwisu SPOD KOCYKA - Blog lifestylowy i parentingowy czyli rodzina, dziecko i dom.

Co warto mieć w pokoju rocznego Maluszka? Idą zmiany!

$
0
0
pokój dziecko roczek inspiracje

Zmiana to moje drugie imię. Uwielbiam zmiany w życiu, w domu, w pracy. Tylko w miłości jestem stała i w ogóle ich tam nie akceptuję. Czyli jest równowaga 😉

Pokoik Mikołaja, który znacie był stworzony dla Noworodka, niezwykle praktyczny i wygodny, ale przede wszystkim dla mnie. Mikołaj ma już ponad rok i jego wymagania odnośnie pokoiku mocno się zmieniły. Brakuje miejsca na zabawki, na książeczki, do których mógłby mieć stały dostęp, przecież tak bardzo je uwielbia.

Tak wiec będą zmiany, nie tylko w funkcjonalności, ale także wizualne, niech każdy ma coś miłego dla siebie 😉

A oto kilka moich pomysłów na to, co mogłoby się przydać Dzieciom, które skończyły już rok!

1. Miejsce na zabawki

Dodatkowe półki? A może regał? Oczywiście przewiercony do ściany, a na nim pojemniki?

pokój dziecka regał półki

1. Półka House Bloomingville > klik
2. Półka Wires kwadratowa 2 szt., Done by Deery > klik
3. Półka domek Tipi > klik
4. Regał Kallax  > photo credit >  klik źródło
5. Półka sześciokąt > klik
6. Regał Tipi > klik
7. Drewniana skrzynia na zabawki – 100% HANDMADE > klik
8. Domek regał na książki/ domek dla lalek > klik
9. Regał Kallax 4×4 > photo credit > klik
10 Regał Kallax  > photo credit >  klik źródło
11. Półka Heksagonal 3 szt. > klik

 

2. Miejsce na książeczki

Myślę, że skrzynia na kółkach sprawdzi się idealnie i pomoże wędrować z książeczkami pomiędzy pokojami, tam gdzie akurat najdzie nas ochota na czytanie i oglądanie

skrzynia na zabawki

1. Skrzynia na zabawki Bloomingville Fox > klik
2. Skrzynia na zabawki „Sen Pitagorasa” Nobobobo > klik
3. Pojemnik na zabawki SAFARI de LUX Klupś > klik
4. Drewniana Skrzynia Na Zabawki > klik
5. Drewniana Skrzynia Na Zabawki – Mamimami > klik
6. Skrzynia na zabawki „Mięta” Nobobobo > klik
7. Skrzynia na kółkach szczeble – WoodenStory > klik

3. Stolik i krzesełka

Do rysowania, malowania, czytania, lepienia, ciastolinowania – czyż nie to wszystko czeka nas w najbliższym czasie?

stolik i krzesełka dla Dziecka

1. Komplet Maluch Pinio > klik
2. KRITTER seria mebelków dla Dzieci IKEA > klik
3. Zestaw mebli dla Dzieci Junior Pinio > klik
4. Mammut seria mebli dla dzieci IKEA > klik
5. MAYA stolik + 2 krzesełka > klik
6. SUNDVIK mebelki dla dzieci IKEA > klik
7. Zestaw stolik + 2 krzesełka dla dzieci + poduchy PAKAMERA > klik
8. Stolik i krzesełka Stokrotka Bellino > klik

4. Szmaciana lalka i ubranka

Aby od najmłodszych lat uczyć troski, opieki. Przebierać w piżamkę, kłaść spać. Idealnie nada się do nauki części ciała, kolorów, ubierania, rozwinie zdolności manualne i empatię.

szmaciana lalka blog

1. Laleczka Rebeka ART-MADAM > klik
2. Trousselier – Szmaciana Lalka Ninon Parisienne Saliorshirt > klik
3. Artur – lalka szmaciana chłopiec > klik
4. Janek Lalka Chłopak Art Madam > klik
5.  Cukierkowa Lala Piotrek ART MADAM > klik
6.  Lisek > klik
7. Lalka szmaciana chłopiec – Sebra > klik
8. Lalka chłopiec Bartek > klik
9. Lalka Lalanna haftowana > klik
10. Lalka Izabela > klik

5. Wózek dla…

Niekoniecznie dla lalki, przecież można do niego załadować także ulubione zabawki, książeczki czy poskładane ubranka i przewieźć z miejsca na miejsce. Żółw i samochodzik na pewno równie chętnie wybiorą się na przejażdżkę. Taki wózek może też od razu pełnić funkcję pchacza.

drewniany wózek dla lalek blog

1. Wózek drewniany samochodzik czerwony > klik
2. Biało-brązowy wózek > klik
3. Wózek drewniany z budką dla lalek żółto-zielony retro > klik
4. Wózek Montmartre/Wooden Story > klik
5. Chodzik drewniany wózek z klockam Hape > klik
6. Szalony piesek chodzik  Janod > klik
7. Pchacz, chodzik dla dzieci z kolorowymi klockami > klik
8. Drewniany wózek – chodzik Samochód HABA > klik
9. Janod Wózek z abecadłem 30 klocków > klik

6. TIPI

Któż jako dziecko nie uwielbiał „budować bazy”? A później siedzieć w niej cały dzień? Dwa krzesła i koc, stół i długi obrus lub koc, odwrócona wersalka… chyba każde dziecko uwielbia ciasne „własne” miejsca, kawałek swojej własnej przestrzeni, dający poczucie bezpieczeństwa. Dlatego myślę, że mały namiot typu tipi w pokoju to byłby strzał w 10! Nie wspominając o mały drewnianym domu, na myśl o którym aż mi robi się ciepło na sercu.

tipi dla dziecka blog1. TIPI Pióra > klik
2. Tipi Ajku Chevron Grey > klik
3 TIPI Little NOMAD > klik
4. 1 TIPI Little NOMAD >> wigwam Moonshadow > klik
5. Zestaw Tipi Mata Poduszki Marokańskie Królestwo > klik
6 Wrzechstronny wiatr – tipi > klik
7 Namiot wiszący > klik

7. Co byście dopisali do mojej listy?

Mmmm, nie od dziś wiadomo, że pokoiki dla Dzieci urządzamy, a zabawki kupujemy także dla siebie, więc dajcie znać na co mielibyście ochotę?

PS Zobacz nasze pozostałe posty o urządzaniu pokoju dla Dziecka:

1. Pomysł na projekt dziecięcego pokoju czyli jak i od czego zacząć > klik
2. Zygzak, gwiazdka i sowa czyli żółto-szary pokój dla dziecka > klik
3. Żółto-szary pokój dla dziecka krok po kroku
czyli spis wszystkich produktów z linkami do sklepów i projektów DIY > klik
4. Jak uszyć zasłony? DIY czyli zrób to sam > klik
5. Girlanda w gwiazdki do pokoju dziecka – DIY > klik
6. Jak zorganizować pierwsze miejsce do spania dla Dziecka? > klik
7. Jak zorganizować kącik do karmienia piersią? > klik
8. Jak zorganizować kącik do przewijania? > klik
9. Rożek, kocyk, śpiworek, otulacz, a może kołdra i poduszka? > klik

Artykuł Co warto mieć w pokoju rocznego Maluszka? Idą zmiany! pochodzi z serwisu SPOD KOCYKA - Blog lifestylowy i parentingowy czyli rodzina, dziecko i dom.


5 zdrowych nawyków, od których rozpoczęliśmy zmianę stylu życia

$
0
0
jak zacząć dbać o zdrowie

Jeszcze całkiem niedawno, zanim zaczęliśmy myśleć o powiększeniu rodziny jedliśmy absolutnie „byle jak”, żeby nie powiedzieć fatalnie! To myśl o Dziecku, a także choroba w naszej rodzinie sprawiła, że zdrowie stało się dla nas fundamentalną wartością. Dziś na temat jego profilaktyki i naturalnych metodach leczenia wiemy już całkiem sporo, ale pierwsze kroki były dla nas bardzo trudne. W związku z tym, że każda nawet najmniejsza zmiana, która ma nas przybliżyć do zdrowego trybu życia jest wspaniała, pokażę Wam tych 5, od których my zaczęliśmy naszą drogę. 5 zmian, których wprowadzenie przyszło nam bardzo łatwo, a od których nasz apetyt na zdrowie tylko się zaostrzył! Powitajcie nasze zdrowe nawyki!

1. Oleje

Każdego dnia dbamy o to, aby przyjąć w naszej diecie porcję oleju kokosowego oraz słonecznikowego i lnianego – tych dwóch ostatnich na zimno. A to wszystko po to aby niedrogo zapewnić sobie odpowiednią ilość kwasów Omega. Oczywiście oleje te muszą być nierafinowane czyli nieoczyszczone. I wtedy olej lniany uzupełnia naszą dietę w kwasy omega 3, a olej słonecznikowy w kwasy omega 6. uzupełnieniem diety w kwasy tłuszczowe z rodziny omega 3.

2. Smażenie

Czy wiecie, że zdrowo smażyć można tylko na oleju kokosowym, maśle klarowanym lub smalcu? I my smażymy tylko na tym, a oleje i oliwę z oliwek stosujemy tylko na zimno. Dlaczego?  Olej lniany czy słonecznikowy ma w sobie bardzo dużo kwasów wielonienasyconych, które w wysokich temperaturach ulegają bardzo niekorzystnym przemianom, w efekcie których powstają niebezpieczne dla zdrowia związki. Dlatego wszystkie oleje – oprócz kokosowego – spożywamy wyłącznie na zimno (na surowo). Także masło w pełnej postaci nie nadaje się do smażenia, ale klarowane jak najbardziej. Jajecznica na takim masełku jest taka pyszna!

3. Chleb

Kto nie lubi zapachu ciepłego chleba? Niestety smażone na miejscu pieczywo, którym kuszą nas liczne markety, jest zwykle produktem głeboko mrożonym, przechowywanym wiele tygodni, a nawet miesięcy w róznych warunkach, transporotwnym z najróżniejszych krajów i ze świeżym pieczywem nie ma zbyt wiele wspólnego. Dlatego my jemy niemal wyłacznie tylko chleb pieczony przez naszą Mamę. Mikołaj nigdy nie jadł innego. Ten cudowny przepis znajdziecie tutaj.

4. Czytanie etykiet na produktach spożywczych

Nie sposób na raz nauczyć się tych wszystkich nazw zakazanych składników, które absolutnie nie powinny znajdować się w naszym jadłospisie, gdyż zamiast odżywiać – szkodzą. W związku z tym, że zmiana stylu życia na zdrowy nie może nas początkowo przytłoczyć, a każda zmiana w tym kierunku jest dobra, zdecydowaliśmy się na wybór 5 zakazanych składników na początek i są to:

  • aspartam – nie chcę Was tu straszyć więc jeśli jesteście ciekawi, dlaczego mówię NIE temu składnikowi, możecie o tym sami przeczytać, na przykład tutaj
  • modyfikowana” – wystarczy jedno takie słowo na etykiecie, abym nie zaprosiła produktu do mojego koszyka, nie tylko ze względów zdrowotnych, ale przede wszystkim ideologicznych jestem przeciwna żywności modyfikowanej genetycznie, potocznie zwanej GMO. Czy wiecie, że plonów uzyskanych z takiej hodowli nie można zwykle samodzielnie rozmnażać? A więc rolnik hodujący taką żywność nie jest samowystarczalny? Nie może siać, zbierać i znów siać? Tylko musi KUPOWAĆ kolejne siewy?
  • glutaminian – czyli tak zwany wzmacniacz smaku, który z neurologicznego puntu widzenia jest narkotykiem? Wywołuje uzależnienie? Więcej na ten temat przeczytacie tutaj
  • syrop glukozowo-fruktozowy – choć zupełnie zbędny, jest niemal wszędzie, powoduje nie tylko otyłość, ale i cukrzycę, więcej na jego temat > klik
  • proszek ziemniaczany zamiast świeżych ziemniaków, sproszkowane jaja zamiast świeżych jaj… niepełnowartościowe, przetworzone. Nie dziękuję.

5. Zdrowa przekąska 

Ile razy zdarzyło mi się wyjść z przedłużającego się spotkania i zajechać do restauracji typu fast-food czy na stację benzynową po hot-doga. Przecież byłam taka głodna, że myślałam, że zemdleję! Teraz w takiej sytuacji otwieram torbę lub schowek w samochodzie i nie mam pretekstu, aby truć się jedzeniem smażonym w nieodpowiednich tłuszczach, ulepszaczami smaków i całą resztą. Choć przyznaję, że niektóre z tych „potraw” bardzo mi kiedyś smakowały, wiem, że tak na prawdę wygrywam. Nie tylko nie dokładam sobie toksycznych substancji, ale także nie zjadam tysiąca kalorii na raz.

W temacie zdrowia nie jestem specjalistą, tylko „amatorem”, tym bardziej każdego dnia staram się poświęcić mu choć odrobinę uwagi i poszerzać swoją wiedzę.

Kolejnym tematem, który zbliża nas do zdrowia są… badania lekarskie i odpowiednia suplementacja niedoborów, aby organizm działał w równowadze. Ale to już temat na inny dzień.

A jakie są Wasze zdrowe nawyki? Chcielibyście coś do nich dodać?

Artykuł 5 zdrowych nawyków, od których rozpoczęliśmy zmianę stylu życia pochodzi z serwisu SPOD KOCYKA - Blog lifestylowy i parentingowy czyli rodzina, dziecko i dom.

Zimowy tuning spacerówki czyli śpiworek do wózka

$
0
0
śpiworek do spacerówki

Całą zeszłą zimę Mikołaj jeździł w gondolce, więc wybór śpiworka był prosty – wybrałam malutki, który idealnie mieścił się do gondolki, niedrogi, gdyż wiedziałam, że to pierwszy i ostatni sezon Mikiego w takiej formie wózka.

W tym roku wybór śpiworka jest dużo trudniejszy, szczególnie dlatego, że Mikołaj stawia już pierwsze kroki, po których jego buty bywają porządnie zabłocone, więc mój wybór śpiworków ogranicza się do takich, które mają rozpinany dół, aby w przypadku zabłoconych butów można było je wystawić poza cieplutki i czyściutki materiał.

Przygotowałam więc i dla Was przegląd śpiworków do spacerówki, a każdy z nich umożliwia wystawienie brudnych bucików na zewnątrz.

najlepszy śpiworek do wózka spacerówki
1. TAKO > klik
2.  BabyMatex > klik
3. Orbit > klik
4. Lodger Explorer Shell > klik
5. Samiboo > klik
6. La Millou > klik
7. Skip Hop > klik
8. Kees > klik

Mój wybór? Gdybym miała kierować się sercem (a moje serce kocha ładne gadżety) wybrałabym Śpiworek La Millou, koniecznie z mufkami do kompletu – idealnie pasowałby do naszego wózka Peg Perego Completo Avana.

 

śpiworek do wózka la millou pure bears

 

A Wy, który byście wybrali dla siebie? A może macie już śpiworek – koniecznie napiszcie jaki i czy jesteście zadowoleni!

Artykuł Zimowy tuning spacerówki czyli śpiworek do wózka pochodzi z serwisu SPOD KOCYKA - Blog lifestylowy i parentingowy czyli rodzina, dziecko i dom.

Welcome To My World!

$
0
0
biuro konsultant ślubny

Ile z Was myśli teraz o 50 Twarzach Greya? Jedno jest pewne – i ja mam swój świat. Jest kolorowy, pozytywny i spełniam w nim marzenia…

Historię powstawania mojego pierwszego ślubnego biura możecie poznać tutaj.

Niecały rok temu przeprowadziliśmy się do nowego biurowca, jest piękny, nowoczesny, w centrum Gdyni. Choć meble i wyposażenie naszego biura zostało to samo, inny kolor ścian i wykładziny, inny nastrój w moim sercu i oto jesteśmy.


biuro konsultant ślubny

najlepsze książki ślubne

konsultant ślubny
konsultant ślubny szkolenie
konsultant ślubny franczyza

konsultant ślubny kurs
konsultant ślubny biuro
biuro agencji ślubnej
agencja ślubna biuro
konsultant ślubny biuro
agencja ślubna biuro
wedding planner office
wedding planner office
biuro konsultant ślubny
ślubne biuro
ślub biuro
pierwsza ślubna książka
książki o ślubie
prasa ślubna
Polskie Stowarzyszenie Konsultantów Ślubnych

Kto ma ochotę na pyszną kawę i pogaduchy? Uwielbiam!

Artykuł Welcome To My World! pochodzi z serwisu SPOD KOCYKA - Blog lifestylowy i parentingowy czyli rodzina, dziecko i dom.

Narzędzia pracy Konsultanta Ślubnego

$
0
0
konsultant ślubny narzędzia pracy

Za mną bardzo pracowity wyjazdowy tydzień. Od środy do soboty byłam w cudownym Pałacu Pakoszów, gdzie obradowaliśmy w ramach Polskiego Stowarzyszenia Konsultantó Ślubnych, którego jestem Członkiem. Nie da się ukryć, ale moje myśli krążą dziś bardziej niż kiedykolwiek wokół planów zawodowych, dlatego idealnie w mój nastrój wpasował się post o narzędziach pracy każdego Konsultanta Ślubnego.

Podzieliłam je na KONIECZNE, czyli takie, które musisz mieć od pierwszego dnia działalności oraz na OPCJONALNE, bez których zupełnie można się obejść, ale warto je mieć.

Konieczne

Strona WWW 

Bez tego ani rusz, to główny i podstawowy kanał Twojej komunikacji z Klientami. Najważniejsza wizytówka. Absolutny MUST HAVE.

Laptop

Powinien być szybki i lekki. Twoje podstawowe narzędzie pracy. Musisz go lubić.

Telefon

Idealnie, jeśli będzie to smartfon z dostępem do Internetu, dzięki czemu gdy i gdzie trzeba spełni funkcję przenośnego biura. Powinien mieć funkcję nawigacji oraz abonament z korzystymi połączeniami zagranicznymi.

Drukarka

Wszystkie umowy oraz ważniejsze maile wymagają wydruku. Także oferty czy kosztorysy, dlatego ważne, aby można było drukować dużo, tanio i w kolorze.

Skaner

Wiele dokumentów wymaga skanowania i przesyłania. Osobiście wszystkie umowy przechowuję także w wersji elektronicznej.

Samochód

Własny, na kredyt/leasing  lub wypożyczony. Tych dni w roku gdy potrzebujesz samochodu nie jest jakoś strasznie dużo, więc jeśli auta nie posiadasz, śmiało możesz rozważyć wypożyczanie go na te dni w roku, gdy będzie on konieczny (badania rynku, odwiedzanie lokalizacji, prezentacja lokalizacji Klientom, koordynacja dnia ślubu itp.)

Aparat fotograficzny

Z różnych powodów  nie zawsze możesz liczyć na zdjęcia od fotografa, choć moja rada jest taka, aby współpracować tylko z takimi, którzy udostępnią Ci zdjęcia do portfolio, oczywiście za zgodą Klientów. Aparat przyda się także podczas odwiedzin w lokalizacjach, przedstawiania projektów Klientom i wszędzie, gdy to co widzisz szybciej jest sfotografować niż opisać.

Grawerton

Elegancka plakietka, która w Dniu Ślubu wyróżni Cię spośród gości czy pracowników hotelu. Nie zakładasz jej na spotkania.

Wizytówki

Eleganckie, wysokiej jakości, zapadające w pamięć.

Pieczątka

Podkreśla wagę dokumentów z Twoim udziałem.

Konto w banku

Do rozliczeń z ZUS, US, a przede wszystkim z Klientami.

Organizer

Dobra organizacja czasu to podstawa!

Ładny długopis

O tak.

Reklama

Świat musi się o Tobie dowiedzieć! Brak wydatków na reklamę na każdym okresie rozwoju firmy to poważny błąd popełniany przez firmy. Czy Coca Cola przestała się reklamować?

 

Opcjonalne

Facebook

Bardzo pomocne narzędzie wspierające Twoją stronę WWW. To dzięki niemu wszyscy Twoi znajomi na raz dowiedzą się o tym, że zajmujesz się organizacją ślubów.

Tablet

Osobiście do dzisiaj nie posiadam tabletu i na spotkania zabieram ze sobą laptopa. Myślę jednak, że w wielu okolicznościach tablet sprawdziłby się równie dobrze, a nie byłby taki duży, ciężki, dłużej działałby na baterii więc znajduje się on na mojej liście zakupów.

Teczki

Prestiżowe, ale niestety drogie. Można się bez nich obejść.

Papier firmowy

Można drukować samodzielnie zamiast zamawiać w drukarni.

Blog

Bardzo czasochłonne i pracochłonne narzędzie komunikacji z Klientem. Zaniedbany blog będzie odstraszał, więc zanim się na niego zdecydujesz zastanów się, czy będziesz mieć czas i możliwość na jego prowadzenie.

Instagram

Kolejny kanał komunikacji z Klientem. Działa wizerunkowo, raczej Klienci nie będą Cię na nim szukać, więc warto zostawić sobie na później.

Gadżety reklamowe

Czyli wszystko co miłe i może kojarzyć się z Twoją firmą.

Biuro

Mam to szczęście, że biuro mam od samego początku i po prostu je uwielbiam. To takie moje małe, zawodowe miejsce na ziemi. Biuro to jednak spory koszt, więc początkowo nie warto decydować sie na tak wysokie obciążenie, a pracować można równie dobrze z domu. Jeśli nie masz możliwości lub nie umiesz pracować w domu, sugeruję rozejrzeć się za tzw. stanowiskami do pracy do wynajęcia, czyli ofercie większego biura, które wynajmuje w dobrej cenie pojedyncze stanowiska pracy. Jestem pewna, że gdybym miałam pracować w domu rozejrzałabym się właśnie za czymś takim.

Zanim zdecydujesz się zostać Konsultantem Ślubnym musisz przygotować sobie Business Plan, a po stronie kosztów oprócz tych związanych z prowadzeniem działalności umieścić wszystkie rzeczy wymienione w dziale KONIECZNE. Pozwoli to oszacować Ci wstępne wydatki, które musisz ponieść. Idealnie, jeśli większość tych zasobów już masz, dzięki czemu szybciej uda Ci się osiągnąć pierwsze zyski.

Jak myślicie, co warto dopisać do moich list?

Pozostałe posty z serii „Jak zostać Konsultantem Ślubnym”:

1. Jak zostać Konsultantem Ślubnym? 11 Wymagań
2. Czy Konsultant Ślubny to praca sezonowa?
3. Biuro Konsultanta Ślubnego

 

Artykuł Narzędzia pracy Konsultanta Ślubnego pochodzi z serwisu SPOD KOCYKA - Blog lifestylowy i parentingowy czyli rodzina, dziecko i dom.

Macierzyństwo jest…

$
0
0
macierzyństwo jest przereklamowane

Zaspałam dzisiaj do pracy. Wszystko przez te zęby. Dziecko budziło się dzisiaj jakieś 5 razy. Się budziło, mnie budziło. Oczywiście jak ja wstałam półprzytomna o 6:15 zamiast punkt 6, to Dziecko spało do 7:30. Rzecz jasna w środku tygodnia gdy idziemy do pracy często mu się zdarza spać tak długo, w weekend jak zostajemy w domu to nigdy… wstaje o 5!

I jeszcze ten widok w lustrze, cienie pod oczami sprawiają, że bardziej przypominam misia pandę niż kobietę. Czuję się jak kupa. Wstałam 15 minut za późno więc nici z pełnego makijażu, wszystko muszę robić w pośpiechu, na jednej nodze biegając pomiędzy łazienką a kuchnią, potykając się o męża. Ten dzień nie może się udać.

Wyszliśmy z 10 minutowym opóźnieniem. Już czuję przez skórę, że będą korki na drodze. Oczywiście są. Kto tu wymyślił to przejście dla pieszych? Korkuje zawsze całą ulicę. Już od kilku kadencji obiecują nam 2 pasmową drogę, a ja nawet nie widzę możliwości, którędy by ona miała biec.

Wpadam do biura, spóźniona. Drżę na myśl o otworzeniu kalendarza pełna obaw, że zadania wysypią mi się z niego na biurko i zaleją podłogę. Nie mam nawet czasu na zrobienie sobie kawy.

Ok, pracuję. Staram się zrobić milion spraw na raz, zasypana obowiązkami, gdy moje roczne Dziecko bawi się z Nianią w domu, z Nianią, której pensja pożera większą część mojej. Czy to na pewno ma sens?

Co chwilę patrzę na zegarek, w głowie odhaczam zadania, których nie zdążę już wykonać, byle do przerwy. Jest. Telefon do męża, zawsze mi lepiej jak sobie ponarzekam. Na to że jestem niewyspana, przeciążona, mam za dużo obowiązków i zero energii.

Wybija 12:30 – koniec pracy. Lecę do auta i pędzę na miasto – muszę jeszcze coś załatwić. Oczywiście nie ma gdzie zaparkować. Staję 800m dalej i marnuję 20 minut na chodzenie bez celu w obie strony. I jeszcze muszę za to płacić. Nie mam drobnych więc wrzucam do parkometru 50 zł, a tu zamiast reszty wyskakuje bilecik: resztę w wysokości 45 złotych proszę odebrać w biurze obsługi parkingu na ulicy Białostockiej. A gdzie u licha jest ta Białostocka? Cudownie, kilka kilomentrów stąd! Takie rzeczy możliwe są tylko w Polsce! Co mnie podkusiło, aby wsadzić tam ostatie 50 zł? A gdybym nie miała karty do bankomatu i to na prawdę byłoby moje ostatnie 50 zł w tym miesiącu? Powinni tego zabronić! To chyba tylko u nas zdarza się taki absurd, aby winę za brak możliwości wydania reszty bez pytania przenosić na usługobiorcę! I kto i teraz zwróci mi za czas i paliwo, które poświęcę na odebranie reszty?

No i pięknie. Nie mam teraz gotówki aby odebrać zegarek z naprawy. Latam więc jak głupia po mieście i szukam bankomatu. Mam dość!

Wsiadam do samochodu i jadę do domu, cały czas w głowie układam sobie myśli jak nawtykam im w tym biurze parkowania. Albo lepiej, oficjalne pismo wyślę, i skargę do Urzędu Miasta.

Wracam do domu, oczywiście znów w korku. Wszyscy wpychają się sobie przed maskę, taka trasa w godzinach szczytu to niezłe wyzwanie dla naszych nerwów.

Wpadam do domu, zmieniam Nianię i… nie mam siły bawić się z Dzieckiem. Marzę tylko o ciepłej kawie, kocu. Włączam Dziecku bajki. Jeszcze jedna czy dwie nikomu nie zaszkodziły. Prawda? Ja w tym czasie relaksuję się na Instagramie po czym zaczynam szykować obiad. Godziny 16:30 wyczekuję jak zbawienia, wtedy złapię chwile wytchnienia. Aby czas mi szybciej upłynął idę na spacer.

Wybiła 16:30 a męża dalej nie ma. Dzwonię do niego – mam nadzieję, że to tylko mały korek dzieli nas od siebie. Ufff, zaraz będzie. W drzwiach przekazuję mu Dziecko i proszę o godzinę dla siebie. Jestem zła, wypompowana i zmęczona. Jak nie odpocznę to padnę!

17:30 wypatruję w Dziecku oznak spania, nic z tego, czeka nas jeszcze minimum godzina turlania się po podłodze, gdy moje myśli krążą tylko wokół niewykonanych dzisiaj zadań. Dobrze, że chociaż bawimy się na zmianę. Wybiła godzina kąpania, kładzenia spać…

No to kolejny dzień prawie za mną. Ale niestety, zamiast odpocząć musze jeszcze popracować. Takie uroki łączenia funkcji matki z funkcją kobiety pracującej. W pracy masz wyrzuty sumienia, że nie jesteś w domu, a w domu, że nie pracujesz.

Ale hola hola… to nie jest mój dzień!

Mój jest przeiceż taki!

Prawie zaspałam dzisiaj do pracy. Biedne Dziecko, ząbki mu idą, tak go musi boleć. Dobrze, że płakał dziś w nocy tylko kilka razy, przecież czasami w ogóle nie może spać. Widać, że jest zmęczony, bo śpi dziś tak długo. Dobrze, zregenruje się i wstanie w lepszym humorze. Patrzę na siebie w lustrze – nie jest tak źle jak na to ile spałam, dobrze, że mam nowy korektor pod oczy, dzięki któremu nie będę wyglądać jak miś panda. Dziś wstałam o 15 minut za późno, więc zrezygnuję z nakładania cieni i zostanę tylko przy kredce, w końcu kobieta zmienną jest. Lubię się w różnych odsłonach, to będzie dobry dzień!

Wstaliśmy 15 minut za późno, ale wyszliśmy tylko z 10 minutowym opóźnieniem, nie jest źle! Jak dobrze pójdzie na drodze, w pracy będziemy na czas. Korki? Oj tak, ale za tym przejściem dla pieszych jedzie się już płynnie, już niedaleko.

Do biura wchodzę spóźniona zaledwie 5 minut, czyli niemal zupełnie udało mi się nadrobić zaspanie. Otwieram kalendarz i układam zadania wg priorytetów. Zaparzam sobie ulubionej kawy bo wiem, że dobra organizacja i 2 minuty odpoczynku przełożą się na lepszą efektywność. Praca przy ulubionym napoju, z dobrze ułożonym planem dnia będzie owocniejsza niż gdybym chaotycznie wykonywała wszystkie zadania po kolei. Już widzę, że dzień jest za krótki aby zrealizować wszystko co miałam w planach, ale przecież lubię pracować w domowym zaciszu wieczorami, przekładam więc kilka zadań na później.

Cieszę się, że znalazłam tak fantastyczną Nianię! Uwielbiam ją i cieszę się, że tak świetnie udaje mi się połączyć karierę z macierzyństwem. Jestem jej bardzo wdzięczna, że tak cudownie opiekuje się naszym Dzieckiem, przez co ja mogę się skupić się codziennie przez kilka godzin na pracy bez wyrzutów sumienia. 6 godzin szybko zleci, a mnie i Dziecko czeka cudowne popołudnie! Finanse?Niania kiedyś się skończy, a ja już mam tysiąc pomysłów na co wykorzystam zaoszczędzone w ten sposób pieniądze.

Nawet nie wiem kiedy zaczęła się przerwa, szybki lunch, telefon do męża i kilka ciepłych szeptów. Jestem dziś bardzo śpiąca, więc decyduję się na energetyczną mieszankę herbat.

Wybija 12:30 – koniec pracy. Ale już? Pakuję się do samochodu i jadę na miasto, muszę jeszcze coś załatwić. Nie mam gdzie zaparkować więc jadę pod Urząd Miasta, gdzie zawsze są miejsca, fundując sobie tym samym 20 minut spaceru. To takie 20 minut tylko dla mnie, gdy mogę iść przez miasto, moja opaska zlicza kroki, a ja mogę pobyć sam na sam ze swoimi myślami, popatrzeć na ludzi, na witryny małych sklepików. Mam szczęście, że mieszkam w 3mieście.

Przy parkomacie okazało się, że zamiast reszty z 50 zł otrzymałam kupon na gotówkę do odbioru w bliżej nieokreślonym miejscu na tajemniczej ulicy Białostockiej. Trzeba przyznać, że to idiotyczne rozwiązanie, natomiast dobrze, że mam kartę do bankomatu i zaraz wypłacę sobie gotówkę dzięki czemu po drodze odbiorę zegarek z naprawy. A do Biura Obsługi wyślę maila z prośbą o zwrot należności na konto bankowe.

Wsiadam do samochodu i jadę do domu, ruch się zagęszcza, więc zapowiada się dłuższa niż zawsze podróż, więc już leci moja ulubiona muzyka, a może posłucham motywacyjnego audiobooka?

Przyjeżdżam do domu, zmieniam Nianię, zaparzam sobie ciepłą kawę do kubka termincznego i zabieram Dziecko na spacer. Nic tak nie dodaje energii jak jej tracenie! Po spacerze rozkładam Dziecku tunel do zabawy i zaczynam przygotowywać obiad. Nawet nie zauważam kiedy nadszedł czas powrotu męża z pracy. Wspólnie jemy obiad, wtedy ja biorę 30 minut „wolnego” i sprawdzam, czy na mailach nie dzieje się nic pilnego i skąd mam tyle serduszek na Instagramie. Chwilę później szalejemy wspólnie na dywanie w salonie. Śmiech Dziecka to najpiękniejszy dźwięk na świecie.

Wybiła godzina kąpania, kładzenia spać. Jaka szkoda, że nasze Dziecko zawsze rozbudza się przy wieczornym czytaniu, dajemy mu więc tylko mleczko do picia, pieluszkę do przytulenia i chwilę później zasypia.

Ogarniamy dom i już nie możemy doczekać się tego co słychać w naszych biznesach. Wspólna praca to nasz wieczorny rytuał. Nic nie motywuje nas do dalszego starania się tak bardzo, jak małe sukcesy, które dostrzegamy każdego dnia.

Po pracy czekają na nas jeszcze pogaduchy, ciepła herbata. Planujemy kolejny dzień, na pewno będzie równie owocny!

To co właśnie przeczytałaś / przeczytałeś, to ten sam zwykły dzień z życia tej samej osoby. Przydarzyły jej się dokładnie te same sytuacje, a tylko jej nastawienie sprawiło, że był bardzo udany lub zwyczajnie fatalny. Pamiętaj, to tylko od Ciebie zależy jaki będzie każdy Twój dzień! Twój dialog wewnętrzny ma niesamowitą moc, potrafi zmienić Twoje życie, nie zmieniając niczego, zmienić wszystko.

A jaki był Twój wczorajszy dzień?

Artykuł Macierzyństwo jest… pochodzi z serwisu SPOD KOCYKA - Blog lifestylowy i parentingowy czyli rodzina, dziecko i dom.

Viewing all 269 articles
Browse latest View live