Quantcast
Channel: Agnieszka, Autor o AgnieszkaKudela.pl
Viewing all 269 articles
Browse latest View live

Jak urządziłam ślubne biuro?

$
0
0
ślubne biuro

Mój świat kręci się tak szybko, że zmiany wyprzedzają moje plany, na szczęście w pozytywnym kierunku. Wytwórnia Ślubów ma się w najlepsze, Kursy na Konsultanta Ślubnego również (najbliższy już za 3 tygodnie w Warszawie) a ostatnio poszerzyliśmy naszą działalność także o dekoracje ślubne. Nie da się ukryć – odrobinę większe biuro to to, czego nam trzeba.

Nie stoję w miejscu, nie boję się nowych wyzwań, nie oglądając się za siebie poddaję się także temu, co niesie ze sobą los. Z tej okazji chciałam Wam pokazać moje dzisiejsze biuro Konsultanta Ślubnego, bo już niedługo tu pozostanę…

Projektując swoje biuro postawiłam na:

  • neutralną bazę kolorystyczną – zdecydowałam się na biel i szarość na ścianach, suficie i na podłodze
  • odważny wzór w bazowych kolorach – tapetę z motywem marokańskiej koniczyny – więcej na jej temat przeczytasz w tym poście
  • białe meble ze srebrnymi dodatkami
  • całość uzupełniłam kolorowymi dodatkami.

A tak prezentuje się całość.

Jednym z głównych mebli jest poziomo ustawiony regał, który służy mi nie tylko do organizacji dokumentów i książek, ale także jako bufet.

Slubne-Biur-Spodkocyka-pl-2016-08 (11)

Slubne-Biur-Spodkocyka-pl-2016-08 (13)

Kurs-Konsultant-Slubny-2016-06-7833

Nad regałem zawiesiłam cztery półki, na których wystawiłam moje ulubione, branżowe książki, które same w sobie są piękną dekoracja i dopełniają ślubnego charakteru tego miejsca. Cudownym uzupełnieniem są złote plakaty w złotych ramkach – lubię łączenie różnego koloru metali we wnętrzach, które stają się dzięki temu mniej oczywiste. Plakaty takie, a także w srebrze i miedzi zamawiam tutaj i mam dla Was zniżkę na hasło INSTALOVE.

Kurs-Konsultant-Slubny-2016-06-7836
Kurs-Konsultant-Slubny-2016-06-7842
Kurs-Konsultant-Slubny-2016-06-7846

Zdecydowałam się na białe biurko na wysoki połysk z charakterystycznymi nogami w kształcie litery X, które będąc w srebrnym kolorze nadały pomieszczeniu elegancji.

biuro ślubne

Po lewej stronie biurka postawiłam komodę pełną szuflad, dzięki czemu dużo łatwiej jest mi zaprowadzić porządek w dokumentach, akcesoriach papierniczych czy materiałach reklamowych.

Fantastycznym uzupełnieniem całości jest barowy wózek na kółkach.

Kurs-Konsultant-Slubny-2016-06-7853
Kurs-Konsultant-Slubny-2016-06-7861

Tu spełniam marzenia moich Klientów, ale także swoje. Aż dziwnie mi się robi na samą myśl o tym, że w tym biurze zrobię zaraz miejsce dla naszego wciąż powiększającego się zespołu, a ja powędruję z tym wszystkim… na drugą stronę korytarza 😉

A jak Wam się podoba mój ślubny świat? Chciałybyście pracować w takim miejscu?

PS A jeśli podoba Wam się u mnie koniecznie bądźcie ze mną na bieżąco dzięki FB i Instagram‚owi.

Artykuł Jak urządziłam ślubne biuro? pochodzi z serwisu Blog SPOD KOCYKA - Blog lifestylowy i parentingowy.


5 rzeczy, dzięki którym zawsze będziesz wyglądać profesjonalnie czyli jak się ubierać do pracy?

$
0
0
blog modowy

Rozpoczynasz swoją karierę na rynku pracy? A może kończysz urlop macierzyński i wracasz do pracy? Sprawdź jakich rzeczy nie może zabraknąć w Twojej szafie.

O ile pracujesz w dużej firmie lub korporacji jest duża szansa, że masz narzucony dress code. Ograniczenie to daje poczucie bezpieczeństwa – wystarczy stosować się do zasad, aby wyglądać zgodnie z oczekiwaniami Pracodawcy i (prawdopodobnie) Klientów. Problem pojawia się jeśli prowadzisz własny biznes lub firma, w której pracujesz nie posiada żadnych wytycznych odnośnie stroju lub są one zbyt ogólne, a Ty spotykasz się w pracy nie tylko ze współpracownikami, ale także z Klientami i chcesz przed wszystkimi dobrze wypaść. Dobrze, czyli prezentować się jako osoba profesjonalna, doświadczona i mądra, prawda?

Oto 5 rzeczy, które pomogą Ci stworzyć profesjonalny biznesowy look. 

1. Klasyczne, czarne szpilki

Oczywiście na obcasie, ale takim, który pozwoli Ci z gracją poruszać się po firmowych korytarzach i miejskich chodnikach. Takie buty to +10 do kobiecego szyku. Pasują do wszystkiego, nadając każdej stylizacji biznesowego look’u. Moje dwie ostatnie pary czarnych szpilek kupiłam w Bacie, jedne w Ryłko, a także cenię sobie buty od Geox i bardzo je wszystkie sobie chwalę.

Buty

Buty do kupienia tutaj: 1 | 2 | 3 | 4 | 5

2. Biała koszula

Idealne uzupełnienie każdej garderoby. Im bardziej klasyczny fason tym lepiej. Dobrze, aby delikatnie podkreślała talię i była na tyle długa, aby nie wychodziła wsadzona w spódnicę czy spodnie. Wybierając białą koszulę na 100% zyskasz na profesjonalnym wizerunku. Jeśli w Twojej pracy obowiązuje luźny dress code, rozepnij kilka guzików, podwiń rękawy i zestaw ją z idealnymi dla Twojej figury jeansami i czarnymi szpilkami. Jeśli jeansy nie przejdą, wybierz cygaretki lub dopasowaną spódnicę.

Czy koszula w wersji body to dobre rozwiązanie? Tak, ale nie zawsze. Niestety pod bardzo obcisłymi spodniami czy spódnicami potrafi mocno się odciskać, a jeśli dodamy do tego odciskającą się bieliznę uzyskamy dość słaby efekt. Pod lekko luźniejsze spódnice czy do spodni z grubszego materiału lubię je nosić.

biała koszula blog modowy

Koszule do kupienia tutaj: 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10

 

3. Cielista bielizna

Nic nie wygląda w biznesowym stylu gorzej niż prześwitująca bielizna, a ta biała jest widoczna najbardziej i to pod białymi rzeczami. Dlatego w swojej garderobie musisz mieć bieliznę cielistą z jak najmniejszą ilością szwów, która nie będzie odznaczała się kolorem ani fakturą pod białą koszulą czy bluzką, ani szwami pod spódnicą czy spodniami.

Najlepiej dopasowane, cieliste i gładkie biustonosze kupisz takich marek jak Panache i Freya, po dolną część bielizny wybierz się do Oysho lub Intimissimi – będziesz zachwycona jakością zwykłych majtek.

I najważniejsze – stanik musisz mieć idealnie dopasowany, najlepiej oddać się tutaj w ręce doświadczonej brafitterki, ale i ja przygotuję dla Was mały podręcznik w temacie.

bielizna cielista

Bielizna do kupienia: 1 i 2 | 3 i 4 | 5 | 6 | 7 | 8

4. Klasyczna torebka

W neutralnym kolorze beżu, szarości lub w klasycznej czerni będzie idealnym i ponadczasowym rozwiązaniem, a także świetną inwestycją we własną garderobę. Powinna być skórzana i bardzo dobrej jakości, ale jeśli Twój budżet nie pozwala dziś na takie wydatki, ZARA ma zazwyczaj w swojej ofercie wysokiej jakości klasyczne modele w cenie do 200 zł.

Torebka business look dress code

Torebki z ekoskóry do kupienia tutaj: 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7

najlepsza torebka do pracyTorebki ze skóry do kupienia tutaj:  1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8

 

5. Elegancki zegarek

Po pierwsze pozwoli nam perfekcyjnie czuwać nad upływające czasem, to dopełni profesjonalnego wizerunku. Postawiłabym na prostą, elegancją, ponadczasową formę. Najbezpieczniej jest postawić na zegarek w kolorze biżuterii, którą się najczęściej nosi, a metalowa bransoletka zapewni nam lata użytkowania. Skórzany pasek może być równie elegancki, ale trzeba będzie go szybciej wymienić.

 

capsule wardrobe zegarek

Zegarki do kupienia tutaj: 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12

 

Jestem ciekawa, czego najbardziej brakuje w Twojej szafie? I co dorzuciłabyś do mojej listy biznesowego must-have w szafie?

PS. A jeśli podoba Ci się u mnie koniecznie dołącz do mnie FB i Instagram‚ie.

Artykuł 5 rzeczy, dzięki którym zawsze będziesz wyglądać profesjonalnie czyli jak się ubierać do pracy? pochodzi z serwisu Blog SPOD KOCYKA - Blog lifestylowy i parentingowy.

Jak efektywnie pracować w domu?

$
0
0
biuro w domu jak pracować

Do niedawna praca z domu była zarezerwowana dla artystów, pisarzy i właścicieli małych biznesów. Trend ten bardzo się zmienia, coraz więcej osób nie tylko na własny rachunek pracuje właśnie z domu. I choć praca taka ma wiele plusów – oszczędność czasu i pieniędzy na dojazdy do biura, omijanie stresów związanych ze staniem w korkach czy możliwość zjedzenia codziennie domowego obiadu, to dla wielu osób może okazać się pułapką. Zdradzam Wam dziś moich 5 zasad, które pozwalają mi na produktywną pracę w domu, gdyż wciąż jest ona ważnym elementem mojego życia.

 

1. Stwórz swój kącik do pracy

Jeśli pracujesz z domu koniecznie urządź sobie sobie kącik do pracy. Profitów z takiego rozwiązania jest bardzo wiele. Po pierwsze frajda z urządzania i kupowania nowych rzeczy czy adaptacji starych – no nie wierzę, że tylko mi to sprawia tyle radości. Oczywiście to nie musi być od razu cały pokój przeznaczony do pracy, wystarczy kącik, biurko czy sekretarzyk, a nawet półka, które to wydzielą choćby tylko w Twojej głowie i w głowach domowników Twoją przestrzeń do pracy. Na prawdę uda się to wszędzie. W naszym pierwszym mieszkaniu na całych 32m2 (dwa pokoje, kuchnia i łazienka + kot) na jednej ścianie w salonie zawiesiliśmy na całej jej długości dwie półki – jedna służyła nam za biurko, druga za półkę na dokumenty. Wydzielone miejsce, w którym pracujesz pozwoli Ci zachować dystans pomiędzy życiem prywatnym a zawodowym. A co najważniejsze- musi Ci być też wygodnie – zakładam, że nie będziesz pracować tylko godziny dziennie. Praca na kanapie czy przy stoliku kawowym nie skończy się dobrze przede wszystkim dla Twojego kręgosłupa, a także nie pozwoli jasno określać, czy jesteś jeszcze w pracy, czy to już właściwie po. Szczególnie, jeśli nie mieszkasz sama Twój pobyt w takim kąciku wysyła Twoim domownikom jasny komunikat – pracuję, czego niekoniecznie można powiedzieć o siedzeniu z laptopem na kolanach, prawda?

Idealnie, jeśli Twoje miejsce do pracy będzie Cię także inspirować, abyś czuła się w nim wspaniale. Jako nastolatka wycinałam ze starych magazynów i gazet inspirujące wycinki – piękne widoki, wnętrza, ludzi, rekwizyty i naklejałam je na ścianę tworząc artystyczny nieład. Później dodałam do tego pajęczyny zaplecione ze sznurka, do których przypinałam karteczki, aż w końcu wycinki z gazet zamieszkały w rameczkach za kilka złotych.

 

2. Ubieraj się i maluj tak, jakbyś wychodziła do biura

Czy wiesz, że to, że nie masz makijażu słychać przez telefon? Powiedziała mi to kiedyś koleżanka z biura. Gdy zaspała do pracy topierwsze co zrobiła po przyjściu do naszego pokoju to makijaż. Praca w piżamie nikomu jeszcze w życiu nie pomogła – no chyba, że tym paniom, które uprawiają najstarszy zawód świata ;-). Profesjonalny wygląd przekłada się na profesjonalne podejście do swojej pracy. No dobrze, nie musisz siedzieć w domu w koszuli i szpilkach – sama tego nie robię, ale zadbany, schludny wygląd i strój są konieczne. Ja zawsze szykuję się do pracy w domu tak, aby w każdym momencie w 3 minuty być gotową do wyjścia z domu.

 

3. Ustal godziny pracy

Myślisz sobie – nie po to chcę pracować z domu, zakładać własny biznes, aby pracować na godziny? I masz rację! Dlatego ustal godziny pracy, których będziesz się trzymać, ale pozwalaj sobie na odstępstwa. Dlaczego? Stałe godziny pracy, choćby różne dla dni tygodnia pozwolą Ci znaleźć w życiu balans i lepiej się zorganizować. Od 10 lat pracuję na swoim więc dobrze wiem co mówię. Nie zapominaj jednak o tym, że pracując z domu masz prawo czerpać z tego korzyści, chociażby takie, że możesz umówić się do fryzjera na 12 (i dzięki temu dostać się szybciej) czy codziennie spacerować godzinę na świeżym powietrzu. Staraj się jednak w godzinach pracy pracować na 110%, a po pracy wyłączyć się zupełnie. Moje ulubione przysłowie? „Work hard and play hard”.

 

4. Pilnuj budżetu

Pracując dla siebie można stracić rachubę pomiędzy wydatkami na dom i na firmę. Pieniądze firmowe mieszają się z pieniędzmi na inwestycje i zakupy w supermarkecie, a z płynnością szczególnie na początku bywa różnie. Czasami łatwo ulec złudzeniu, że mamy na prawdę sporo pomiędzy, gdy to przychodzi wyliczenie od księgowej z którego wynika, że prawie wszystko co zgromadziliśmy na koncie za 5 dni musimy oddać do Urzędu Skarbowego. Dlatego warto oddzielić budżet firmowy od prywatnego i już na samym początku stworzyć osobne konta bankowe. A do tego wypłacać sobie pensję na podstawie pełnego wyniku finansowego z poprzedniego miesiąca zapewniając na koncie firmowym bufor finansowy na podatki, opłaty i niespodziewane wydatki.

 

5. Zorganizuj się

Aby praca w domu czy taka dla siebie była efektywna wymaga świetnych umiejętności organizacyjnych. Nic nie sprawia mi większej przyjemności niż piękne i użyteczne narzędzia do planowania, o których możesz przeczytać tutaj. W sytuacjach kryzysowych czyli w dni, gdy „nie wiem w co mam ręce włożyć” pomagają mi różne metody organizacji czasu jak na przykład Pomodoro. O moich ulubionych metodach napiszę innym razem.

 

Co najlepsze – wiele z tych porad sprawdza się także, jeśli nie pracujesz, a zajmujesz się domem – nie wiem czy wiesz, ale według mnie to o wiele bardziej wymagające zajęcie niż organizacja wesela na 200 osób.

A jak jest u Ciebie?

Jeśli podoba Ci się ten tekst będzie mi bardzo miło, jeśli klikniesz poniżej w „Lubię to” lub „Udostępnij”.

Artykuł Jak efektywnie pracować w domu? pochodzi z serwisu Blog SPOD KOCYKA - Blog lifestylowy i parentingowy.

Jak prać ubranka dziecięce? | Wyprawka

$
0
0
blog parentingowy pranie ubranek najlepszy proszek

Jeśli trochę mnie znacie wiecie, że szczególną troską otaczam skórę mojego dziecka, o czym mogliście się przekonać czytając o absolutnie minimalnej liczbie kosmetyków w naszej łazience i na przewijaku naszego Dziecka. Jednak na pielęgnacji ochrona skóry Maluszków się nie kończy. Nie możemy zapominać o tym, że przez niemal całą dobę skóra naszych dzieci ma kontakt z ubrankami, pościelami, pieluszkami, więc to w czym je pierzemy jest również bardzo ważne. Dlaczego?

Skóra małego dziecka jest kilka razy cieńsza niż skóra dorosłej osoby

Skóra dziecka co najmniej do trzeciego roku życia nie wykazuje pełnych funkcji ochronnych. Po pierwsze skóra takiego Maluszka jest co najmniej 5 razy cieńsza niż dorosłego. Po drugie komórki naskórka są jeszcze luźno ułożone i nie stanowią dobrej bariery przed przepuszczaniem substancji. Po trzecie naczynia krwionośne takiego Dzieciątka są położone bardzo płytko (skóra dzieci jest często widocznie zaróżowiona), przez co wchłanianie przez taką skórę jest dużo większe niż u dorosłego. Tak zbudowana skóra dziecka jest przepuszczalna niczym sieć rybacka, przez którą wiele substancji przenika do wnętrza małego organizmu. Również dlatego powinnyśmy świadomie ograniczać skórze Dziecka dostęp do substancji, które po przeniknięciu słabej bariery skóry mogą być szkodliwe czy powodować alergię. Niestety, składniki zawarte w proszku pozostają w pranej tkaninie nawet po podwójnym płukaniu.

Jakich składników w proszkach dla dzieci powinniśmy unikać?

Na liście komponentów, których dobrze jest unikać w proszkach do prania ubranek dziecięcych możemy znaleźć:

  • Enzymy – rozpuszczają trudne do usunięcia plamy z żywności, niestety ciężko się wypłukują się ubrań, a w kontakcie ze skórą mogą powodować podrażnienia nie tylko skóry, ale i dróg oddechowych oraz alergię
  • Wybielacze optyczne – te składniki nie usuwają plam tylko osadzają się w tkaninie wywołując złudzenie, że tkanina jest bielsza
  • Fosforany – zmiękczają wodę oraz zapobiegają powstawaniu osadów, ale niestety są bardzo szkodliwe dla środowiska

Co należy prać w proszku dla dzieci?

Oprócz tego, co oczywiste, czyli ubranek dziecięcych, pieluszek, czy pościeli należy prać w nim wszystkie rzeczy, z którymi skóra dziecka ma bezpośredni kontakt. Przygotowując dom na pojawienie się nowego członka rodziny także naszą pościel zmieniliśmy na taką upraną w proszku dla dzieci. Wszystkie moje ubrania, jakie wzięłam do porodu, a także – albo przede wszystkim – bieliznę do karmienia uprałam w specjalnym proszku, nie zapominając o koszuli dla Taty, aby mógł bezpiecznie „kangurować” nasze Szczęście. Od tamtej pory zarówno naszą pościel, piżamy, jak i ubrania przeznaczone do chodzenia po domu pierzemy w proszku dziecięcym.

Czy ubranka dziecięce pierzemy przed pierwszym założeniem?

Nie wiem czy zauważyliście, że ubrania prosto ze sklepu mniej się brudzą, lepiej zachowują swój kształt i mniej się gniotą? Osobiście uwielbiam ten efekt na moich ubraniach, ale ubranka dla Dziecka zawsze piorę przed pierwszym założeniem. Raz zrobiłam wyjątek – pakowaliśmy się na rodzinny weekend, nasz Synek miał już jakieś 18 miesięcy, a do nas właśnie przyszło zamówienie ze sklepu internetowego i moje serce skradło body z rysunkami walizek, balonów, samochodów i wieży Eiffla – motyw podróży idealnie komponował się z naszym wyjazdem i pomyślałam… taki on już duży, pewnie nic mu nie będzie. Niestety, już po kilku godzinach zauważyłam, że nasze dziecko bardzo drapie się po pleckach, a to co ujrzałam pod wspomnianym body – to bardzo podrażniona i jeszcze mocniej podrapana skóra. Oczywiście nie każde dziecko musi być tak wrażliwe na czynniki zewnętrzne, na chemię odzieżową, ale to nie znaczy, że jego skóra powinna je wchłaniać. Tkaniny do szycia ubranek zamawiane na jednym końcu świata, szyte na drugim, przesyłane w kontenerach, dotykane przez dziesiątki ludzi na każdym etapie produkcji czy zakurzone na sklepowych wieszaczkach na prawdę warto uprać.

Nasz wybór

Nie powiem, że nie działają na mnie slogany reklamowe, ale wiem, że ufać mogę tylko sobie, dlatego zanim zapakuję jakiś produkt do koszyka po prostu czytam skład tego co kupuję: kosmetyków, żywności, ubrań, a od kiedy jestem Mamą także proszków do prania. Gdy zostałam poproszona o przetestowanie proszku Bobini okazało się, że skład ma niemal identyczny jak nasz poprzedni proszek, nie zawiera enzymów ani wybielaczy optycznych, barwników czy fosforanów, zaś w teście prania wypadł tak samo dobrze, ale z uwagi na o połowę niższą cenę i przyjemniejszy zapach proszek do prania Bobini Baby KOLOR  zamieszkał w naszej pralni na dobre.

Spodkocyka-pranie-ubranek-dzieciecych-0902
Spodkocyka-pranie-ubranek-dzieciecych-0908
Spodkocyka-pranie-ubranek-dzieciecych-0909
Spodkocyka-pranie-ubranek-dzieciecych-0910
Spodkocyka-pranie-ubranek-dzieciecych-0912
Spodkocyka-pranie-ubranek-dzieciecych-0913
Spodkocyka-pranie-ubranek-dzieciecych-0914
Spodkocyka-pranie-ubranek-dzieciecych-0915
Spodkocyka-pranie-ubranek-dzieciecych-0918

 

Jestem ciekawa czy zastanawiałyście się wcześniej nad składami proszków? W czym Wy pierzecie dziecięce ubranka i wszystko to, co ma kontakt z Waszymi Najmniejszymi?

Artykuł Jak prać ubranka dziecięce? | Wyprawka pochodzi z serwisu Blog SPOD KOCYKA - Blog lifestylowy i parentingowy.

Pomocy! Jestem Mamą!

$
0
0
nieperfekcyjna mama blog parentingowy

Niedawno zostałaś Mamą. Patrzysz na to zdjęcie i wiesz, że tak uporządkowanej szafki nocnej nie widziałaś od miesięcy. Nie wspominając o żywych kwiatach, bo przecież szkoda byłoby Ci czasu na takie głupoty, skoro można nadrobić zaległości w spaniu albo na Instagramie.  Z resztą nie pamiętasz kiedy ostatnio byłaś na zakupach. I nie chodzi mi o zakupy spożywcze i sprint po Biedronce. Ani o te, gdy wyszłaś po coś dla siebie i wróciłaś z siatką (często zbędnych) rzeczy dla dziecka.

Bardzo dobrze pamiętam, jak kilka tygodni po porodzie doszłam do wniosku, że ja już w życiu nic nie osiągnę. Postanowiłam się nie załamywać i być wdzięczną za to, że spełniam swoje największe marzenie o macierzyństwie, a także za to co udało mi się zdziałać przed narodzinami dziecka, godząc się z tym, że na tym już koniec moich zawodowych osiągnięć.

Pamiętam, że przerosła mnie wtedy opieka nad tym Małym Człowiekiem i domem. Ten pakiet 2 w 1 był dla mnie nie do ogarnięcia. Wszystkie narzędzia, które do Dnia Narodzin z dużym powodzeniem stosowałam -zarówno w życiu zawodowym, jak i prywatnym – okazały się całkowicie bezużyteczne. Misternie zaplanowane pory dnia czy nawet pojedyncze wyjścia na spacer z sąsiadką okazywały się dla naszego duetu często nieosiągalne. Nieprzewidziane płacze, zmiany pieluszki czy pory karmienia, kolki, nietolerancje i ulewanie sprawiły, że z osoby, która ma podporządkowany sobie swój cały mikroświat – stałam się podporządkowaną „sile wyższej”, przestraszoną Mamą, z ogromnym, wszechogarniającym poczuciem winy.

Poczucie winy towarzyszyło mi w większości dziedzin życia: począwszy od wyszykowania się za późno, przez długi płacz Dziecka, odparzoną pupę, za mało mleka, za duże zmęczenie, na bałaganie w domu wcale nie kończąc.

Przedwczoraj mój Synek skończył 2 latka, a ja już wiem, że pomimo początkowego szoku związanego z wywróceniem się życia do góry nogami, z każdym kolejnym dniem było coraz lepiej. Niezauważalnie, bo to absolutnie powolny proces adaptacji do nowego stylu życia, które już nigdy nie będzie tak beztroskie jak wcześniej, ale zdecydowanie piękniejsze i pełniejsze, pełne miłości i w końcu ukojenia.

Moim ulubionym sposobem na radzenie sobie z jakże za często pojawiającą się w życiu Młodej Matki frustracją było czytanie, a właściwie pochłanianie książek, które podczas karmienia pozwalały mi zyskać ukojenie. Jeśli czujesz, że i Ty go potrzebujesz, na listę swoich zakupów wpisz koniecznie te pozycje:

 

„Macierzyństwo Non-Fiction” Joanny Woźniczko-Czeczott

macierzyństwo non-fiction recenzja

Joanna w prześmiewczy sposób opisuje pierwszy rok nowo narodzonej… Matki. Dowiesz się od niej o tym, że kobieta w ciąży jest wszystkim, a matka w połogu jest nikim. Że dla większej części świata stajesz się Matką swojego Dziecka, a nie oddzielnym bytem. Zobaczysz jak bardzo utożsamiasz się ze swoim dzieckiem. Rozłożysz na części pierwsze dzieciatych i niedzieciatych, przyglądając się stosunkom z tymi pierwszymi i z drugimi. Zobaczysz, jak w naszym życiu zamieszkuje i rozpycha się pryckość* i fizjologia. Przeczytasz o niedosycie, o zdziecinnieniu, o braku snu tak ogromnym, że wszystko inne się wali, a nasze pokłady kreatywności i cierpliwości topniejąc jak lód w za gorącej zupie pomidorowej. W telegraficznym skrócie poznasz metody wychowawcze i motyw wyścigów o zabarwieniu porównawczym. A przede wszystkim przeczytasz o „zmowie milczenia” i wszechobecnym przelukrowanym obrazie macierzyństwa. Choć książka jest przepełniona frustracją w formie dzienniczka autoterapeutycznego, uśmiech nie będzie schodził Ci z twarzy, a po odłożeniu jej na półkę nabierzesz DYSTANSU do świata i gwarantuję – zrobi Ci się lepiej. Masz problem z „młodymi mamami, które deklarują, że nie denerwują się, nie miewają dość i nie tracą cierpliwości? Tymi szczęśliwymi, spełnionymi w macierzyństwie kobietami, które na wieść o moich dylematach kiwają współczująco głowami. Dają rady, w których czai się poczucie wyższości” to idealna pozycja dla Ciebie.

*stan, w którym Rodzic jest całkowicie skupiony na swoim dziecku

 

„Nieperfekcyjna mama” Anny Dydzik

nieperfekcyjna mama książka recenzja

Zostałaś Mamą po raz pierwszy? Nie zawsze panujesz nad emocjami? Często czujesz się gorsza, beznadziejna czy po prostu do kitu? Czujesz, że zawodzisz jako mama i żona czy partnerka? Zatracasz się w poczuciu bezsilności i beznadziei? Ania Dydzik, autorka Bloga „Nieperfekcyjna Mama” wyciąga do Ciebie pomocną dłoń. Ania wie, że robisz całą masę pozytywnych rzeczy, a dla swojego dziecka jesteś idealna! Nie wierzysz? Przekonaj się sama!

Tym bardziej, że mam dla Was 5 książek Ani Dydzik „Nieperfekcyjna Mama”, a tego jak otrzymać swój egzemplarz dowiecie się jeszcze dziś na moim Facebooku (w najlepszej cenie możecie ją także kupić tutaj). W książce tej, w bardzo luźnej formie, porozmawia z Tobą sama Autorka, mama trzech córek, w tym bliźniaczek, która bez wywyższania się, z poziomu najlepszej koleżanki pomoże Ci odzyskać wiarę w siebie i we własne siły oraz uwierzyć w to, że jesteś najlepszą wersją siebie, a także podpowie Ci jak to osiągnąć na podstawie swoich historii. Jednak, co najważniejsze – choć na pewno zdarzy się, że będziecie miały różne opinie, Ania zawsze zostawia w swoich historiach miejsce na Twój własny wybór, nie oceniając i nie narzucając Ci własnego zdania.

nieperfekcyjna mama

 

Po powyższej lekturze i dwóch latach macierzyństwa nie mogła nie dotknąć mnie refleksja, jak często w swoich macierzyńskich dylematach same jesteśmy sobie winne. Nie tylko jako jednostka, ale przede wszystkim jako grupa. Pamiętam, jak potrafiłam odwołać spotkanie gdy nie zdążyłam wysprzątać mieszkania, jak zaczęłam unikać moich idealnych koleżanek, bo wstydziłam się pokazać przed nimi swoje słabości. Zapewne też dlatego, że one nie pokazywały mi swoich, przez co ja myślałam, że w ogóle ich nie mają. Potęgowało to moje uczucie osamotnienia i poczucie beznadziei. To z kolei napędzało nas wzajemnie w perfekcyjnej gonitwie za czyś, czego nie ma, tworząc błędne koło własnych niespełnionych oczekiwań.

Dlatego jeśli wpadniesz do mnie na kawę, a ja otworzę Ci drzwi bez makijażu, do kuchni będzie prowadził Cię slalom zabawek, a ja zapomnę zapytać Ciebie, czy czegoś się napijesz – doceń moją wyrażoną w ten sposób szczerość i gdy kolejny raz zaprosisz mnie do siebie nie rzucaj się w wir sprzątania – zrobisz mi tym ogromną przyjemność i poczuję się swojsko, jak nigdy dotąd.

Co Ty na to?

PS O trudnych sprawach nie powinnyśmy milczeć. Ale powyższe książki polecam dopiero po porodzie 😉

PS 2 A jeśli podoba Ci się u mnie koniecznie sprawdź co się dzieje na Facebook’u i Instagram’ie.

Artykuł Pomocy! Jestem Mamą! pochodzi z serwisu Blog SPOD KOCYKA - Blog lifestylowy i parentingowy.

Minimalizm na co dzień

$
0
0
minimalizm na co dzień

Zdecydowałam się! Do końca roku planuję „odgracić” swoją przestrzeń i… zacząć oszczędzać.

Co jest moją główną motywacją do skierowania swoich myśli na tory minimalizmu? Przeglądając wyciąg z banku doszłam do wniosku, że za ciężko pracuję, aby tyle wydawać. Po przejrzeniu listy płatności zaczęłam się zastanawiać co kupiłam i czy ja aby na pewno tego wszystkiego potrzebuję?

Dałam sobie miesiąc na analizę sytuacji. Od 1go do 1go. Od wypłaty do wypłaty – choć prowadzimy działalność, to sami sobie robimy stałą wypłatę. Obserwowałam procesy i decyzje zakupowe. Oprócz kupowania z potrzeby, nad którym nie będę się dziś rozwodzić, udało mi się wyróżnić 7 niepokojących sytuacji, w których kupujemy.

1. Zakupy pod wpływem impulsu

Zastanawiałaś się nad tym, czy zbyt często nie kupujesz pod wpływem impulsu? Piękne zdjęcie na Instagramie z odnośnikiem do sklepu, a Ty już czujesz, że bez tego lakieru do paznokci nie możesz żyć. Albo nic nie czujesz, działasz odruchowo, wchodzisz, pakujesz do koszyka, płacisz. Za chwilę nie pamiętasz co kupiłaś, a przypomina Ci o tym dopiero wizyta kuriera. Brzmi znajomo? A na koncie minus 45 zł za lakier i koszty przesyłki.

2. Zakupy po otrzymaniu Newslettera

Dziś darmowa wysyłka. Żal nie skorzystać, wchodzisz popatrzeć co mają ciekawego. Żal nic nie kupić. A jak kupisz dwie rzeczy – trzecia będzie gratis. Tyle zyskujesz! Minus 150 zł na koncie.

3. Zakupy przy okazji

Kupujesz spodnie, ale przy okazji jeszcze dorzucasz dwie bluzki i sukienkę. Bo razem taniej. Bo skoro już tu jesteś.  Przyszłaś po tusz, ale ten błyszczyk tak pięknie się mieni. I ta promocja.

4. Zakupy z uwagi na prawo zwrotu

Kupisz, najwyżej oddasz.

5. Zakupy do przymierzenia w domu

Kupujesz, choć nie jesteś pewna, czy warto. Płacisz, bierzesz do domu, pokazujesz mamie, partnerowi, koleżance. Jak często oddajesz?

6. Zakupy w promocji

Kupisz dwie rzeczy otrzymasz rabat 20%, dobierzesz trzecią rabat 30%. Tyle dobra. To nic, że lato już się kończy, na za rok będzie jak znalazł.

7. Zakupy spacerowe

Na niedzielny spacer udajesz się do galerii, przecież pada, a fajnie aby dziecko pojeździło na rowerku biegowym. A w Twojej głowie cały czas kreują się coraz to nowe potrzeby, walczą o Ciebie okazyjne oferty. Nigdy nie wychodzisz z pustymi rękami. Podobne spacery urządzasz sobie po… sklepach internetowych.

 

Po analizie moich decyzji zakupowych doszłam do wniosku, że bardzo często cały proces zakupowy jest u mnie postawiony na głowie. Że to nie potrzeby prowadzą do zakupów, a zakupy kreują potrzeby, nie zawsze prawdziwe.

Postanowiłam więc zaplanować zmiany i wdrożyć je w życie:

1. Wypisać się ze wszystkich sklepowych newsletterów – no, prawie ze wszystkich, gdyż na przykład zakupy w Sephorze robię tylko, gdy jest promocja -20%.

2. Odgruzować dom czyli przejrzeć każde pomieszczenie w domu i wyeliminować te rzeczy, których z różnych powodów nie używam, nie potrzebuję, a nie mają one zbyt dużej wartości sentymentalnej czy dekoratorskiej.

3. Naprawić mechanizm kupowania, aby był inicjowany przez prawdziwe potrzeby, a nie przez sytuacje. Zrobić spis rzeczy, których naprawdę potrzebuję i nie kupować nic, czego nie ma na tej liście.

A to wszystko po to, aby mniej kupować, więcej oszczędzać i mniej pracować.

Spokojnie, nie mam zamiaru wyrzucać wszystkich pamiątek i dokumentów, pozostawiając sobie tylko ich zdjęcia (albo i nie), ani zmieścić się ze wszystkim na powierzchni 10 metrów kwadratowych. Ale chcę kupować mniej i mądrzej, postawić na jakość, a nie na ilość, świadomie odczytywać własne potrzeby i je zaspokajać (lub nie).

W kolejnym poście pokażę Ci jak rozprawiłam się z moją toaletką i wszystkimi zgromadzonymi w niej kosmetykami. Koniecznie daj znać czy nowa seria postów Ci się podoba. A może masz ochotę się do mnie przyłączyć do mojego wyzwania?

PS Jeśli podoba Ci się u mnie, koniecznie dołącz na mnie na Fb, Instagramie. Możesz także zapisać się na mój newsletter.

Artykuł Minimalizm na co dzień pochodzi z serwisu Blog SPOD KOCYKA - Blog lifestylowy i parentingowy.

Minimalizm na co dzień – toaletka

$
0
0
minimalizm blog toaletka

W poprzednim poście pisałam Ci o tym, że chcę kupować mniej, oszczędzać więcej, pracować mniej i mieć więcej czasu na to co w życiu na prawdę ważne (post: Minimalizm na co dzień). Pierwszą rzeczą, którą postanowiłam zmienić w swoim otoczeniu była toaletka.

Po pierwsze, wyjęłam wszystkie moje kosmetyki kolorowe – ze wszystkich szuflad, szafeczek, garderoby, łazienki czy kosmetyczki podróżnej – i ustawiłam je na na sekretarzyku.

minimalizm kosmetyki kolorowe

Początkowo wszystkie kosmetyki leżały na sekretarzyku, a ja malowałam się na stoliku obok, biorąc kosmetyki z sekretarzyka. Jeśli któregoś z nich użyłam, zostawiałam na stoliku. Szybko okazało się, że praktycznie zawsze sięgam po te same rzeczy, które stanowią mniejszość moich zbiorów.

Zastanawiasz się z ilu kosmetyków korzystałam przez tydzień?

minimalizm najlepsze kosmetyki kolorowe

Już po tygodniu postanowiłam rozprawić się z kosmetykami, które zostały na sekretarzyku. Każdy z nich wzięłam do ręki i sprawdziłam jego datę ważności – i tak pozbyłam się pierwszych produktów, które zwyczajnie były przeterminowane.Kolejno brałam do ręki każdy produkt i odpowiadałam sobie napytania:

1. Czy ten produkt jest jeszcze ważny?

Jeśli nie, kosmetyki te lądowały w koszu na śmieci.

2. Czy ten produkt jest odpowiedni do mojego typu cery? Tak więc czy ma odpowiedni kolor, konsystencję? Czy poziom krycia mi odpowiada? Czy dobrze się trzyma?

Jeśli odpowiedź była negatywna, produkt lądował w pojemniku na kosmetyki od oddania / sprzedania.

3. Kiedy po raz ostatni używałam tego produktu? Dlaczego nie używam go na co dzień?

Jeśli okazywało się, że po prawej stronie stołu stoi jego zamiennik, który lepiej  mi odpowiada, produkt lądował w pojemniku do oddania / odsprzedania. Jeśli okazywało się, że jest to produkt tylko na specjalne okazje, każdorazowo decydowałam, czy jest wart tego, by go zatrzymać.

Po takiej selekcji postanowiłam dać pojemnikowi jeszcze jedną szansę i wydobyć z niego po jednym zamienniku dla niektórych produktów z prawej części stołu, których używam na co dzień i stworzyć z nich zestaw awaryjny na przykład na wypadek zagubionego bagażu czy zapomnianej kosmetyczki. W mojej pracy na co dzień wymagany jest makijaż, nie wyobrażam sobie  nie mieć awaryjnego zestawu w domu. Dzięki temu zabiegowi objętość pojemnika do oddania / odprzedania nieco się uszczupliła, ale i tak jest czym się dzielić ze światem.

Okazało się, że oprócz samych kosmetyków kolorowych w toaletce posiadam wiele pojemników do ich przechowywania, ale żaden nie spełnia moich oczekiwań w pełni. Zdecydowałam się więc zastąpić wszystkie nieużyteczne, kupione najczęściej w promocji pojemniki jednym, funkcjonalnym, dobrze przemyślanym, wysokiej jakości. I tu po zidentyfikowaniu prawdziwej potrzeby świadomie zdecydowałam się na zakup. Wybrałam transparentny organizer z Ikei, a którym poukładałam wszystkie kosmetyki kolorowe i pielęgnacyjne, a także akcesoria do makijażu, których używam na co dzień. Poukładałam je dokładnie w takiej kolejności, w jakiej najbardziej lubię ich używać, a wielką toaletkę w sekretarzyku zniosłam do pokoju dla gości, zastępując ją małym stolikiem, na którym mam piękny porządek. Dodałam do nich także kosmetyki używane okazjonalnie jak eye-liner lub tylko latem jak puder mineralny. Finalnie, wszystkie kosmetyki, które sobie pozostawiłam mieszczą się w nowym organizerze:

minimalistyczna kosmetyczka

Na koniec porządków zrobiłam listę kosmetyków, których używam i dla każdego z nich zdecydowałam, czy jego walory mi odpowiadają czy też nie do końca. Dla kosmetyków, których walory mi odpowiadają zrobiłam postanowienie nie kupowania zamienników, a więc w przypadku cieni, podkładu czy tuszu do rzęs postanowiłam kupować je z wyprzedzeniem potrzeby – na zapas, co z jednej strony pozwoli mi na zakup w promocyjnej cenie, z drugiej posiadanie zapasu zapobiegnie sytuacji, w której ulubionego produktu mi zabraknie, a ja w sklepie skuszę się na jego niekoniecznie lepszą alternatywę lub nie będę miała wyjścia i kupię zamiennik, gdy ulubionego produktu akurat nie dostanę.

W przypadku kosmetyków, którym nadałam na liście atrybut niepełnego zadowolenia, jak na przykład korektor pod oczy, gdy ten będzie na wykończeniu pozwolę sobie na eksperyment z nowym produktem.

Nie byłabym sobą, gdybym na nowej toaletce nie postawiła czegoś, co cieszy oko – przyniosłam więc tacę i świeczkę, które stały z salonu i kwiaty, które zostały mi po pracowitym weekendzie.

spodkocyka-minimalizm-toaletka-4

spodkocyka-minimalizm-toaletka-5

spodkocyka-minimalizm-toaletka-7

spodkocyka-minimalizm-toaletka-9

Jak podoba Ci się taka forma zaproszenia minimalizmu do swojego życia? Kiedy po raz ostatni Ty przyglądałaś się swoim kosmetykom kolorowym? 

W kolejnym poście z tej serii zajmę się łazienką… dolna szuflada szafki pod umywalką już się nie domyka!

PS Jeśli podoba Ci się u mnie, koniecznie dołącz na mnie na Fb, Instagramie. Możesz także zapisać się na mój newsletter.

Artykuł Minimalizm na co dzień – toaletka pochodzi z serwisu Blog SPOD KOCYKA - Blog lifestylowy i parentingowy.

Jest dziecko, nie ma mleka! czyli problemy z laktacją

$
0
0
blog parentingowy problemy z laktacją karmienie piersią

Czy wiesz, że we Francji zaledwie 60% matek w ogóle próbuje przystawić po porodzie dziecko do piersi? A w Szwecji niemal 100% noworodków jest karmionych piersią? Czy wiesz, że za to, że kobietom nie udaje się karmić piersią, w większości odpowiedzialny jest brak odpowiedniej pomocy?

Wybierając szpital, w którym chciałam urodzić Dziecko, przykładałam dużą wagę do podejścia personelu do karmienia piersią. Szpital, w którym przyszło na świat moje Dziecko miał pod tym kątem bardzo dobre opinie. To dlatego do szpitala nie spakowałam laktatora – wyszłam z założenia, że otoczona fachową opieką położnych specjalizujących się w laktacji na pewno sobie poradzę, a w razie niepowodzenia mąż dowiezie mi laktator, który czekał w domu.

Brak pokarmu po porodzie niczego złego nie wróży. Tak naprawdę takiemu Maluszkowi wystarczy zaledwie kilka kropelek, gdyż jego żołądeczek jest wielkości naparstka. Natura, a także Ty macie więc czas, aby o produkcję mleczka odpowiednio zadbać.

Gdy wraz z mijającymi od porodu godzinami pokarm się nie pojawiał, zgłosiłam położnej, że moje Dziecko wygląda na głodne, a ja CHYBA nie mam pokarmu. Otrzymałam odpowiedź: „dobrze, dokarmimy dziecko”. Byłam w szoku. Przecież nie o to prosiłam. Gdy poprosiłam drugą położną o pomoc i usłyszałam „dobrze, podamy sztuczne” wyraźnie zaprotestowałam, że ja nie proszę o dokarmienie dziecka tylko o pomoc, abym sama mogła je wykarmić. Niestety, pomocy nie otrzymałam. Nie muszę pisać jak bardzo źle się czułam, mając przy boku płaczącego Noworodka w obliczu braku pomocy z zewnątrz. Dosłownie – gdyż, niestety, na oddziale obowiązywał całkowity zakaz wizyt, a pokój odwiedzin pozostawał wciąż poza moim zasięgiem.

Gdybym na tym etapie nie wykazała determinacji, gdyby nie te wszystkie – zebrane przeze mnie – informacje, z którymi poszłam do porodu, pewnie nigdy bym nie karmiła piersią. Uwierzyłabym w to, że skoro specjalista w osobie położnej mówi mi, że radą na brak pokarmu jest dokarmienie, tak bym robiła. Karmiłabym Dziecko sztucznie czekając na pokarm, który wcale nie musiałby nadejść. Dlatego jeśli poród dopiero przed Tobą, chcesz karmić piersią, albo przynajmniej chcesz spróbować, przygotowałam dla Ciebie kilka porad.

 

Przygotuj się do karmienia piersią!

 

1. Odpowiednia pozycja podczas przystawiania i karmienia dziecka

Po pierwsze: dobrze, abyś jak najwięcej wiedziała o tym, co stoi za sukcesem w karmieniu piersią. Osobiście jeszcze przed porodem zaprosiłam do domu położną, która pokazała mi różne, dogodne dla mnie pozycje do karmienia piersią, a także pokazała, na co zwracać uwagę podczas karmienia oraz jak przystawiać dziecko do piersi i uświadomiła mi, że za sukcesem całego przedsięwzięcia w ogromnej mierze stoi mój spokój, relaks i wygoda. Dlatego gdy po porodzie nie miałam siły trzymać Maluszka na rękach, a szpitalna poduszka nie wystarczała, mąż przywiózł mi do szpitala poduszkę do karmienia – Ty możesz od razu zabrać ją ze sobą. Jeśli masz pokarm i odpowiednią pozycję podczas przystawiania i karmienia, masz ogromne szanse na sukces. Jeśli masz problem z ułożeniem dziecka, jest Ci ciężko i niewygodnie, koniecznie skorzystaj z fachowej pomocy.

 

2. Pobudzanie do produkcji mleka

Jeśli masz odpowiednią pozycję do karmienia, dziecko chwyta i ssie pierś, ale Ty cierpisz na brak lub niedobór pokarmu, zawsze najlepiej skontaktować się ze specjalistą. Pamiętaj, że najlepszą metodą pobudzania piersi do produkcji mleka jest jak najczęstsze i jak najdłuższe przystawianie Dziecka do piersi. Bardzo ważne jest to, aby dziecko chwytało jak największą część brodawki i na jak największej powierzchni ją pobudzało, dzięki czemu w Twoim mózgu będzie wydzielało się więcej prolaktyny, odpowiedzialnej za produkcję pokarmu. Bardzo ważny jest bezpośredni kontakt Twojej skóry z ustami i śliną Twojego Dziecka, dlatego pamiętaj, że nakładki na piersi to ostateczność, z której powinnaś skorzystać tylko pod opieką specjalisty i zawsze przed ich użyciem powinnaś podać Dziecku pierś bez nich, aby pomimo ich stosowania komunikacja na linii Dziecko – Twoja pierś – Twój mózg była chociaż w części zachowana.

Zanim jednak fachowa pomoc nadejdzie, możesz rozpocząć dodatkowe, samodzielnego pobudzanie piersi do produkcji pokarmu. Tutaj przedstawię Ci metodę 7-5-3, z której sama korzystałam, gdy po cesarskim cięciu nie miałam pokarmu w ogóle.

Wg metody 7-5-3 dziecko przystawiasz do piersi na żądanie, na tyle czasu ile tylko ma ochotę ssać, a po każdym karmieniu (lub po każdej próbie karmienia) odciągasz (a właściwie próbujesz odciągać) mleko z piersi metodą 7-5-3, a więc:

  • 7  minut z prawej piersi
  • 7 minut z lewej piersi
  • 5 minut z prawej piersi
  • 5 minut z lewej piersi
  • 3 minuty z prawej piersi
  • 3 minuty z lewej piersi.

Piersi możesz pobudzać w ten sposób laktatorem ręcznym lub elektrycznym, które bardzo polecam. Możesz także poradzić sobie sama, szczególnie, gdy nie masz jeszcze laktatora, a jak najszybciej chcesz zacząć pracę nad produkcją mleka – poczytaj wtedy na czym polega ręczne odciąganie pokarmu.

Pamiętaj – najlepszą formą stymulacji piersi do produkcji lub do zwiększonej produkcji mleka jest ssące Maleństwo. Słyszałaś na pewno nie raz, że „dziecko tylko by wisiało na piersi„? Ot masz odpowiedź – to najbardziej naturalna rzecz na świecie. Myśląc „traktuje mnie jak smoczek” warto odpowiedzieć sobie na pytanie – a co było pierwsze? Pierś czy smoczek? Raczej pierś, więc Dziecko ssące smoczek może co najwyżej traktować smoczek jak pierś, odbierając tym samym cenną stymulację Twoim piersiom, co pogłębia tylko problemy z niedoborem pokarmu. Żałuję, że o tym akurat dowiedziałam się dopiero po porodzie.

Pamiętaj – nie przejmujesz się, jeśli po kilku próbach dalej nie masz pokarmu, jeśli wciąż nie udało się odciągnąć ani kropli. Pracujesz dalej – próbując odciągać pokarm regularnie, pobudzasz piersi do jego produkcji. Pokarm w 99% przypadków w końcu się pojawia. U mnie zajęło to 48 godzin, ale znam przypadek, gdy pokarm pojawił się dopiero po 14 dniach. Po 14 dniach pompowania. To była moja motywacja. To był czas, w którym na pewno byłam zdeterminowana, aby pracować nad naturalnym karmieniem. Na szczęście nie musiałam pracować nad tym tak długo.

Pamiętaj też o tym, że z niektórych piersi nie da się odciągnąć pokarmu laktatorem. Dlatego ilość odciągniętego mleka nie jest żadnym miernikiem ilości produkowanej przez piersi. Stąd tak ważne jest „pompowanie” bez względu na wynik czyli ilość otrzymanego mleka i ciągłe przystawianie Dziecka do piersi (zawsze przed „pompowaniem”). W naszej sytuacji okazało się, że Dziecko zaczęło się najadać zanim zobaczyłam pokarm w butelce podłączonej laktatora. W późniejszym okresie nie miałam natomiast problemu z odciąganiem pokarmu w ten sposób. Pamiętaj, że każda z nas jest inna i wyjątkowa, historia karmienia każdej z nas również.

A co jeśli nie masz już siły tak ciężko pracować nad produkcją mleka? Przyznaję, zdarzało mi się raz na dobę – zazwyczaj w nocy – nie pobudzać piersi po karmieniu. Gdy byłam bardzo zmęczona, zdarzało mi się skrócić cykl do 5-3-1 minut. Najważniejszym jednak, czego potrzebujesz, to spokój, pomoc i wsparcie bliskich osób, maksymalnie dużo czasu na relaks i odpoczynek, dobre słowo, wiara. Pamiętaj, ja w Ciebie wierzę, a Twoje Dziecko przede wszystkim.

Możesz dodatkowo wspomagać się odpowiednimi mieszankami herbat czy suplementami stworzonymi specjalnie z myślą o mamach mających niedobór pokarmu (na przykład produktami na bazie słodu jęczmiennego – i oczywiście nie mam tutaj na myśli piwa).

Nie odpowiem Ci tutaj: czy i kiedy powinnaś dokarmiać sztucznie swoje Dziecko. To sprawa wielce indywidualna i zawsze polecam tutaj konsultację z zaufanym doradcą laktacyjnym, który doradzi i ewentualnie pomoże w doborze najlepszego mleka zastępczego i otoczy Was odpowiednią opieką.

Pamiętaj, że jeśli uda Ci się odciągnąć jakikolwiek pokarm, śmiało możesz podać go Maluszkowi po kolejnej próbie karmienia – jeśli nie będzie najedzony, a piersi będą już opróżnione. Szczególnie na początku każda kropla Twojego pokarmu jest na wagę złota. Proponuję jednak, szczególnie początkowo, nie stosować do tego celu butelki, aby nie zaburzyć odruchu ssania u Dziecka. Osobiście dokarmiałam Noworodka strzykawką tzw. metodą „po palcu”. Dawałam Maluszkowi do possania paluszek, a w kącik ust wstrzykiwałam po kropelce moje mleczko. Oczywiście, pamiętając o zasadach higieny. Metodę tę warto jest stosować także, jeśli zdecydujecie się na dokarmianie Maluszka mieszanką.

Podobnie odradzam podawanie Maluszkowi smoczka uspokajającego – szkoda, aby zamiast stymulować piersi do pełnej laktacji Maluszek oferował to co ma najlepsze kawałkowi gumy. Szkoda, że w szpitalu, w którym rodziłam o tym również  nikt mi nie powiedział.

 

3. Kłopoty z karmieniem

Jeśli wystąpią u Was jakiekolwiek problemy z karmieniem pamiętaj – nie ma na co czekać, dlatego jeszcze przed porodem poszukaj w swojej okolicy rekomendowanej położnej laktacyjnej, która na wypadek problemów z karmieniem przyjedzie do Was na wizytę domową.

 

Kochana, a teraz życzę Wam pięknego, długiego karmienia – jeśli oczywiście tego oboje chcecie.

Artykuł Jest dziecko, nie ma mleka! czyli problemy z laktacją pochodzi z serwisu Blog SPOD KOCYKA - Blog lifestylowy i parentingowy.


Jak odsmoczkować Dziecko?

$
0
0
jak odsmoczkować dziecko

Zastanawiasz się, kiedy jest odpowiedni moment na odsmoczkowanie dziecka? Chciałabyś spróbować, ale nie wiesz jak się do tego zabrać? Sprawdź naszą historię.

Podobno pierwszy dobry okres na odsmoczkowanie Maluszka to jakieś 7 miesięcy, gdy zaczyna siadać i interesuje się wszystkim wokół, gdy niezwykle ławo jest odwrócić dziecięcą uwagę. Kolejne dobre momenty na takie kroki to kolejne ważne kroki w rozwoju dziecka – nauka raczkowania – samodzielnego poruszania się, nauka chodzenia. W naszym wypadku Synek wciąż wydawał się nam taki malutki i niegotowy, że pozwoliliśmy mu wejść ze smoczkiem w wiek 2 lat.

 

Krok 1. Zero smoczka w ciągu dnia

Takie bynajmniej było założenie – smoczek miał być tylko do spania. Zarówno w ciągu dnia, jak i w nocy. W praktyce dawaliśmy go Synkowi także, gdy miał gorsze chwile, aby łatwiej się uspokoił, oraz gdy sam o niego poprosił – słówko „didi” szybko znalazło się w słowniku naszego Synka.

Choć z założenia smoczek miał być tylko na noc, wciąż był w przedszkolnym plecaczku, tak „na wszelki wypadek”. Staraliśmy się nie brać go na spacery czy przejażdżki samochodem, przynajmniej oficjalnie, ale zawsze mieliśmy go (alb kilka) w zapasie, nierzadko z niego korzystając.

W praktyce Synek absolutnie nie potrafił bez smoczka zasnąć. Podczas wieczornego mleczka smoczek musiał być w rączce, gotowy na posterunku. A najlepiej, jak do spania były dwa smoczki – jeden w buzi, drugi w rączce. Zdarzały się przerwy w piciu mleczka na potrzeby „ciumkania” smoczka.

Krok 2. Zero smoczka w ciągu dnia. Na serio

Jeszcze przed 2 urodzinami odbyliśmy z Synkiem poważną rozmowę. Właściwie monolog. Temat przewodni – „didi” jest do spania i po wstaniu z łózka zostawiamy go na poduszce, gdzie czeka na Synka do kolejnej pory spania. Smoczek przestał jeździć z nami na wycieczki, nie zabieraliśmy go na spacer czy przejażdżkę (a bynajmniej nigdy – abo prawie nigdy – się do tego nie przyznawaliśmy). W końcu przestał mieszkać w przedszkolnym plecaczku. Na każdą prośbę o smoczek dawaliśmy odpowiedź, że smoczek czeka w łóżeczku, a gdy nadejdzie pora spania to przyjdzie pora na didi. Do spania wciąż pozostawał obowiązkowy. Zbiegło się to w czasie z ząbkowaniem piątek. Okazało się, że gryzienie smoczka przynosiło Synkowi ogromną ulgę, a nam dziurę w budżecie – jeden smoczek starczał na maksymalnie 2 dni, po których rozpadał się na części pierwsze, co zaczęło być także bardzo niebezpieczne, gdyż takim nadgryzionym smoczkiem można się udławić.

Krok 3. Zero smoczka do spania

Pewnego dnia postanowiliśmy wykorzystać okazję i nie kupować kolejnego, nowego smoczka. Po raz kolejny odbyliśmy kolejną poważną rozmowę (monolog), że ostatni już „didi” został pogryziony, ma wielką dziurę, przez którą nie nadaje się dla Synka, a więcej smoczków już nie mamy. Jako rekwizyt posłużył smoczek z odciętą końcówką – odcięliśmy nadgryzioną końcówkę ze względów bezpieczeństwa. Gdy nadeszła pora wieczornego spania, z nią nadeszła pora próśb i płaczu. Cały czas byliśmy z Synkiem tłumacząc mu na spokojnie co się stało, pokazując zniszczony „didi”. Przytulaliśmy, mówiliśmy, że rozumiemy jego smutek i że jesteśmy w tym z nim.

Pierwszej nocy bez „didi” Synek zasnął głaskany po pleckach przez Tatę jakieś 2 godziny później niż zawsze. Obudził się jednak około 3 w nocy i tutaj już tłumaczenie nie pomogło, a Synek zdecydował się na wzięcie smoczka z odciętą końcówką.

Krok 4. Zero smoczka do spania. Na serio

Zdecydowaliśmy się nie pokazywać więcej i nie pokazywać więcej smoczka z odciętą końcówką tylko ostatecznie się z nim pożegnać. Urządziliśmy więc uroczyste pożegnanie smoczka.

Druga noc bez smoczka była znów pełna próśb, a Synek zasnął mi na rękach i znów spał do 3 w nocy. Wtedy nie ulegliśmy już jednak i nie daliśmy nawet zniszczonego smoczka, co zaowocowało tuleniem i noszeniem naszego kłębka smutku do 5 rano.

Kolejnej nocy Synek zasnął wtulony i wycałowany w łóżeczku sam, ale pod warunkiem, że ktoś z nas musiał z nim być w pokoju. Był tak czujny, że nawet przez sen potrafił wyczuć moment naszej ewakuacji. Natomiast nie było próśb o smoczek w środku nocy.

Każda kolejna noc oznaczała krótsze i spokojniejsze zasypianie a w ciągu dnia… większą czułość ze strony dziecka w stosunku do nas. Jak pomyślę ile tej czułości do tej pory dostawało się kawałkowi gumy myślę, że jeśli jeszcze raz zostaniemy rodzicami postaramy się nie dawać dziecku smoczka w ogóle.

Całego tego odsmoczkowania bałam się ogromnie. Miałam w głowie wizję nieprzespanych tygodni i lamentów, a w praktyce, choć daleko nam do historii w stylu dziecko samo zrezygnowało ze smoczka, uważam, że zupełnie nie było się czego bać, a godziny poświęcone na cały proces zwróciły nam się już z nawiązką w postaci czułości Maluszka i mniejszej troki o krzywy zgryz w przyszłości, nie wspominając o zaoszczędzonych wydatkach na hurtowy zakup smoczków podczas ząbkowania.

Dlatego jeśli intuicja podpowiada Ci, że to odpowiedni moment, a przed podjęciem decyzji blokuje Cię głównie strach to polecam: spróbuj jeszcze dziś.

A czy Twoje dziecko jest fanem smoczka? Czy myślicie o odsmoczkowaiu? A jeśli macie ten proces już za sobą to koniecznie podziel się z nami tutaj swoimi radami – każde Dziecko jest inne, więc każda rada jest na wagę złota.

Artykuł Jak odsmoczkować Dziecko? pochodzi z serwisu Blog SPOD KOCYKA - Blog lifestylowy i parentingowy.

Dekoracje na Wszystkich Świętych

$
0
0
dsc_2631

Dziś pokażę Ci jak w prosty sposób wykonać piękne i bardzo osobiste nagrobne dekoracje nie tylko na zbliżające się Święto Zmarłych.

Uwielbiam sama przygotowywać dekoracje dla Bliskich, którzy są już po drugiej stronie drogi. To dla mnie bardzo duchowa forma przygotowań do dnia Wszystkich Świętych, które jest dla nas zawsze silnym wewnętrznym przeżyciem. Idealnie sprawdza się wtedy zajęcie rąk kwiatami, aby myśli spokojnie odpłynęły w kierunku Tych, za którymi tęsknię – to z myślą o nich składam i dobieram kwiaty.

 

Krok 1. Wybór kompozycji

Z okazji Święta Zmarłych bardzo często groby naszych bliskich są tak pełne lampek i kwiatów, że przychodząc z naszą wiązanką nie mamy jej już gdzie postawić. Dlatego też zdecydowałam się na przygotowanie kompozycji kwiatowych montowanych na przyssawkę do pionowej płyty nagrobka.

 

Krok 2. Zakupy

Zdecydowałam się na zakup systemu do montażu tzw. auto corso (ich nazwa pochodzi chyba od tego, że we florystyce ślubnej mocuje się w ten sposób dekoracje na samochodzie nie uszkadzając lakieru, zapewniając jednocześnie trwałą przyczepność na czas podróży). To nie jest zwykła przyssawka – zasysa się, gdy przyłożymy ją do płaskiej powierzchni i zaciągniemy plastikowe patyczki – potrafi trzymać się rok, a nam pozwala wymieniać tylko kwiaty na świeże.  Możecie kupić ją przez internet, w kwiaciarni lub na giełdzie kwiatowej.

dsc_2631

Na kwiaty wybrałam białe róże, ciemno-różowe goździki i eukaliptus w roli wypełniacza.

agnieszkakudela-diy-wszystkich-swietych-2

 

Krok 3. Do dzieła!

Kwiaty, które chcemy wetknąć w auto corso, czyli tak na prawdę w gąbkę florystyczną wzmocnioną plastikowym stelażem, muszą być ścięte na prawdę króciutko. Jak bardzo? To zależy od rozmiaru auto corso, na które się zdecydujecie.

agnieszkakudela-diy-wszystkich-swietych-3

Odpowiednio docięty kwiat po prostu wciskamy w gąbkę florystyczną – osobiście zawsze zaczynam od samego środka, a następnie po kolei wpinam kolejne rzędy kwiatów.

agnieszkakudela-diy-wszystkich-swietych-4

Gdy już wszystkie róże były na swoim miejscu, uzupełniłam je liśćmi eukaliptusa – oczywiście również odpowiednio dociętymi. I gotowe!

agnieszkakudela-diy-wszystkich-swietych-5

 

Do drugiej kompozycji postanowiłam użyć goździków w intensywnym kolorze. Znów rozpoczęłam działanie od przycięcia kwiatów do odpowiedniej długości.

agnieszkakudela-diy-wszystkich-swietych-7

Tu także zaczęłam tworzenie kompozycji od środka.

agnieszkakudela-diy-wszystkich-swietych-8

Gdy pracuję z goździkami, które nie są jeszcze w pełni rozwinięte (a takie staram się zawsze wybierać) zawsze rozwieram ich płatki w dłoniach, aby sprawdzić jaką powierzchnię zajmą w kompozycji, gdy już się w pełni rozwiną – aby nie były ułożone ani za ciasno, ani za luźno.

agnieszkakudela-diy-wszystkich-swietych-9

agnieszkakudela-diy-wszystkich-swietych-10

W tej kompozycji cała trzecią (licząc od góry) warstwę kwiatów zrobiłam z liści eukaliptusa, aby stworzyć dla goździków piękne tło.

agnieszkakudela-diy-wszystkich-swietych-13

 

Do trzeciej kompozycji również wykorzystałam różowe goździki, ale zdecydowałam się wprowadzić do niej nieco luzu, dlatego tym razem gałązki eukaliptusa powtykałam pomiędzy trzy rzędy luźniej ułożonych goździków.

agnieszkakudela-diy-wszystkich-swietych-14

 

I gotowe!

agnieszkakudela-diy-wszystkich-swietych-15

 

Teraz wystarczy zanurzyć gąbki w wodzie, aby nasiąknęły wodą i są gotowe, aby zanieść je na groby naszych Bliskich.

dsc_2777

 

Z tej okazji pragnę życzyć Wam spokojnych, rodzinnych, pełnych zadumy i czasu dla najbliższych dni Wszystkich Świętych.

agnieszkakudela-diy-wszystkich-swietych-17

agnieszkakudela-diy-wszystkich-swietych-6

Artykuł Dekoracje na Wszystkich Świętych pochodzi z serwisu Blog SPOD KOCYKA - Blog lifestylowy i parentingowy.

10 najlepszych zabawek na pierwsze 24 miesiące życia dziecka i KONKURS

$
0
0
najlepsze zabawki blog paretingowy

Jeśli szukacie sprawdzonych pomysłów na zabawki dla Maluszków, koniecznie sprawdźcie nasze hity, które są świetną inwestycją we wspólną zabawę i rozwój Dziecka.

Przygotowując zestawienie 10 najlepszych zabawek na pierwsze 24 miesiące życia Dziecka celowo nie daję dolnej granicy. Dlaczego? Gdyż jest ona zależna od tempa rozwoju i zainteresowań konkretnego Maluszka, a także tego kiedy zacznie raczkować czy chodzić. U nas zabawki z tego zestawienia pojawiały się stopniowo począwszy od pierwszych urodzin. Jestem jednak pewna, że każdą nich warto przynajmniej wypróbować przed ukończeniem przez Dziecko 2 lat.

 

1. Tunel

Nasz wybór: BUSA Tunel dziecięcy, IKEA

Małe Dzieci uwielbiają wchodzić do kartonów, chować się pod kołdrą czy wchodzić po stół. Warto wykorzystać to i sprawić dziecku tunel, który będzie świetną zabawą dla całej rodziny. Taki tunel jest też świetną pomocą w nauce czołgania i raczkowania, gdyż  w żaden inny sposób nie da się przez niego przejść na drugą stronę. U nas była to idealna forma walki z asymetrycznym raczkowaniem, gdyż zmuszała Maluszka to ciasnych i symetrycznych ruchów. Jak dla nas bomba, korzystamy do dziś, a z czasem dokupiliśmy do niego kompatybilny  namiocik.

 

2. Namiot, tipi, domek

Nasz wybór: Domek z kartonu, Obi

Skoro już wiemy, że Dzieciaki uwielbiają ciasne i ograniczone powierzchnie, warto pomyśleć o namiocie, tipi czy domku. Oczywiście nie musicie od razy ich kupować – na pewno idealnym pomysłem będzie wspólne budowanie takiej bazy z kocy, kołder i poduszek. My zdecydowaliśmy się także na zakup wspomnianego namiociku, pasującego do tunelu, a w późniejszym okresie do zakupu domku z kartonu. Każda z tych zabawek kosztowała mniej niż 40 zł, a do dziś są przez nas mocno eksploatowane.

 

3. Puzzle

Nasz wybór: 20 el. - Policja Castorland Puzzle | 24 el. - Świnka Peppa, Trefl | 16+ Króliczki, Sówki - CzuCzu

Puzzle to nasz absolutny hit. Trudno o tańszą i bardziej trafioną zabawkę.

Puzzle 2 elementowe

Zaczynaliśmy od puzzli dwuelementowych – zestaw wielu dwuelementowych obrazków, a zabawa polegająca nie tylko na połączeniu dwóch puzzli, ale także na nieznalezieniu dwóch pasujących do siebie elementów.

Kolejne fantastyczne puzzle to zestawy obrazków, z rosnącą liczbą elementów i tak w pudełku mamy 6 obrazków składających się rosnącą z od 2 do 7 puzzli. Sama nie wiem kto w domu miał największą radochę z ich złożenia.

Puzzle 16+ elementowe

Kolejnym etapem były puzzle 16 elementowe i tak w wieku 2 lat doszliśmy do puzzli 24 elementowych. To co na pewno zauważyłam to to, że jeśli puzzle są z postaciami znanymi Dziecku na przykład z książeczek, jak u nas Świnka Peppa, to takie obrazki o wiele łatwiej było mu układać. Na pewno też nasz Synek chętniej składa puzzle w samochodziki niż w owady, a więc jego zainteresowania również pięknie można zaobserwować.

 

4. Rowerek biegowy

rowerek biegowy blog parentingowy

Dzięki temu, że wybraliśmy model, który można zmontować jako wersję na 3 i na 2 kółkach, a kupując sprawdziliśmy minimalną wysokość siodełka, nasz Synek mógł korzystać z rowerka niedługo po tym, jak nauczył się stawiać pierwsze kroki. Do dziś to świetna aktywność, nawet w ulewny deszcz, gdy spacer  nie jest szczytem marzeń – jedziemy wtedy do dużego centrum handlowego, gdzie nasz Maluszek może spożytkować efektywnie swoją energię robiąc kółka po kolejnych piętrach. Niestety pomimo dość wysokiej ceny i fajnej funkcjonalności nasz rowerek biegowy jest niestety dość niskiej jakości, dlatego polecamy poszukanie innego modelu, który nie trzeszczy, w którym nie opada siodełko, a rurki dystansowe nie będą zrobione z gumowego węża który jest za miękki do tego celu.

 

5. Ciastolina

agnieszkakudela-pl-najlepsze-zabawki-12

To nasze ostatnie odkrycie,  ale nie mniej uwielbiane od pozostałych. Nasz Maluch uwielbia lepienie, krojenie, formowanie, wypełnianie foremek i wycinanie kształtów. Na pewno zdecydujemy się na dodatkowe zestawy.

 

6. Kredki stożkowe

Kredki Stożkowe PLAYON PRIMARY od Playon Crayon

Kredki Stożkowe PLAYON PRIMARY od Playon Crayon

Bezpieczne, wygodne do chwytania, bezpieczne (ciężko nimi wydłubać sobie oko), nie łamią się i nie trzeba ich temperować. Dodatkowo  można zbudować z nich wieżę. Kupując je niechcący wybrałam wersję pastelową, przez co kolory są mało intensywne, więc polecam wersję standardową.

 

7. Klocki

najlepsze zabawki klocki lego duplo

Chyba nikt nie ma wątpliwości, że klocki to obowiązkowa zabawka dla każdego Dziecka. Pierwszy zestaw klocków, jaki otrzymaliśmy to słynne Lego Duplo, które nieustannie rozbudowujemy, zapewniając fantastyczną zabawę dla całej rodziny na wiele lat. Ogromna ilość zestawów z bohaterami ulubionych bajek jest rewelacyjną bazą do tworzenia nieskończonej ilości scenariuszy zabaw.

 

8. Kuchnia

kuchnia dla dzieci tefal

Odkąd kuchnia dla dzieci stanęła w kuchni dla dorosłych, wspólne gotowanie stało się przyjemnością, a nie przykrym obowiązkiem, gdy Mama czy Tata są poza zasięgiem Dziecka. Piekarnik, kuchenka czy zlew pozwalają Dziecku na fantastyczną zabawę w naśladowanie.

 

9. Zestaw Instrumentów

zabawki zestaw instrumentów

Cymbałki, bębenek, grzechotki… wszystko na czym można wystukać melodię (nawet garnki i drewniane łyżki). U nas wspólne śpiewanie i granie pełni bardzo ważną funkcję integracji rodzinnej i nauki, a dostęp Dziecka do instrumentów pozwoli na wychwycenie jego upodobań czy zdolności – u nas rodzinne zajęcia z rytmiki to stały punkt zajęć. Okazało się, że nasz Maluch o wiele szybciej uczy się melodii niż słówek. Śpiewanie o codziennych czynnościach takich jak sprzątanie czy mycie rączek pozwala Dziecku na rozwój na wielu płaszczyznach, a także pozwala fantastycznie rozładować emocje.

 

10. Tor zjazdowy

najlepsza zabawka tor zjazdowy samochodziki

Tor zjazdowy i 3 samochodziki to jedna z naszych ulubionych zabawek. Bardzo fajnie kształtuje zdolności manualne. Z drugiej strony to niesamowite na jak długi czas ta prosta zabawka potrafi pochłonąć Malucha.

Jestem ciekawa co Ty albo Twój Maluch dopisalibyście do tej listy???

 

KONKURS AKTYWNA JESIEŃ

A skoro jesteśmy przy najlepszych zabawkach, nie powinno na liście najlepszych zabawek dla Dzieci zabraknąć maty edukacyjnej, która świetnie sprawdzi się już od pierwszych miesięcy życia Dziecka.

Jesienią absolutnie nie musimy, a nawet nie powinniśmy siedzieć w domu. Aby dbać o naszą odporność codzienna aktywność na świeżym powietrzu jest bardzo wskazana. Pamiętajcie więc o odpowiednim ubiorze (nie za chłodnym, ale i nie za ciepłym), wyjdźcie na dwór i pokażcie nam jak Ty i Twoje dziecko aktywnie spędzacie czas jesienią.

Jak wziąć udział w konkursie?
Wystarczy wypełnć formularz zgłoszeniowy.

Na Instagramie i Facebooku możecie podglądać naszą aktywność. A Wy, jesteście z nami?

blogerki_napis

Artykuł 10 najlepszych zabawek na pierwsze 24 miesiące życia dziecka i KONKURS pochodzi z serwisu Blog SPOD KOCYKA - Blog lifestylowy i parentingowy.

Jak urządziłam salon na przekór smutkom

$
0
0
dsc_3303

Głupio byłoby nie znosić jednej czwartej swojego życia, dlatego musiałam coś z tym zrobić.

Na myśl o jesieni wcale nie mam przed oczami pięknych złotych liści, co nie znaczy, że ich nie dostrzegam. Po prostu o wiele bardziej dokuczają mi dni tak krótkie, że słońce oglądam głównie przez okno biura, a mój nastrój zwyczajnie opada jak wspomniane liście.

Jesień trwa 1/4 roku,głupio byłoby nie lubić 25% swojego życia, więc postanowiłam zawalczyć o siebie, o nastrój fantastyczny klimat.

Uwielbiam zachody słońca i ciepłe światło. Kocham ciepło i klimat ogniska. Ciepłe letnie wieczory i pogaduchy do północy. Dlatego postanowiłam stworzyć sobie pozytywny klimat tej jesieni.

Jeśli jesteście ze mną na co dzień wiecie, że wdrażam minimalistyczny plan na siebie, dlatego głupotą byłoby polecieć teraz do sklepu i kupić masę jesiennych ozdób, którymi ozdobiłabym dom, dlatego zdecydowałam się na naturalne dekoracje, które w niedzielę mogę wrzucić do gara i ugotować z nich pyszną, rozgrzewającą zupę krem. I taką też przestrzeń sobie stworzyłam.

Ciepłe światło, miękkie tkaniny, żywe kwiaty, spokojna muzyka i dobra książka sprawiają, że nie mogę doczekać się wieczoru i tej chwili dla siebie, choćby 10 minut. Po których uwielbiam odpływać do krainy pozytywnych afirmacji, które szykują mnie na kolejny dobry dzień. Zobacz jak niewielkim kosztem można udekorować mieszkanie, oswoić jesień i czerpać przyjemność z deszczowej pogody za oknem.
dsc_3303

dsc_3306

dsc_3315

dsc_3321

dsc_3326

dsc_3331

dsc_3338

dsc_3345 dsc_3350

dsc_3297

dsc_3363

dsc_3378

Kochana, mam nadzieję, że czujesz się dobrze tej jesieni, a jeśli nie, biegnij po pozytywną książkę, zapal świeczkę i podziękuj Bogu albo inne Sile Wyższej, w którą wierzysz za wszystko co masz. Wymień 20 rzeczy, za które jesteś wdzięczna, a życie stanie się od razu piękniejsze.  Obiecuję.

Artykuł Jak urządziłam salon na przekór smutkom pochodzi z serwisu Blog SPOD KOCYKA - Blog lifestylowy i parentingowy.

Jak zaplanować Święta Bożego Narodzenia?

$
0
0
jak przygotowac sie do swiat

Choć przygotowania do świąt rozpoczynamy najczęściej w grudniu, to już teraz warto sobie wszystko zaplanować. Dziś przygotowałam dla Was plan takich przygotowań, dzięki którym wierzę, że przygotowania będą przyjemnością, a nie szaleństwem.

Od czego więc zacząć aby nie oszaleć i nie wejść w Nowy Rok z długami?


1. Budżet

W moim rodzinnym domu na Święta odkładało się przez cały rok – co miesiąc z góry ustalona kwota lądowała (a nawet dalej ląduje) w skarbonce. Dzięki temu świąteczny budżet był z góry dość konkretnie określony, a dzięki oszczędnościom nie musieliśmy rozpoczynać Nowego Roku na minusie.

Określenie budżetu na Święta jest ogromnie ważne – tak na prawdę dopiero po odpowiedzeniu sobie na pytanie ile możemy i chcemy wydać możemy przejść do planowania pozostałych punktów.

Jeśli masz już kwotę, którą chcesz przeznaczyć na Święta, podziel ją na mniejsze budżety na wydatki związane ze świątecznym:

  • kartkami,
  • wystrojem (dekoracje, choinka),
  • prezentami i ich pakowaniem,
  • ubraniami,
  • a przede wszystkim świątecznym menu i napojami.

A co najważniejsze – trzymaj się raz określonego budżetu!


2. Kartki świąteczne

Jeśli ten zwyczaj jest w Waszej rodzinie wciąż żywy to gratuluję! Jeśli został zapomniany, czyż ten rok nie jest idealny, aby świąteczne kartki znów zagościły w naszych domach?


3. Motyw przewodni

Dekoracji, choinki, pakowania prezentów. Zanim wyruszysz na świąteczne zakupy, gdzie ze wszystkich sklepowych witryn będą kusiły Cię przepiękne dekoracje w kolorach tęczy, zanim odpalisz komputer i będą goniły Cię produkty z sklepów internetowych, które odwiedziłaś, a na maila zaczną spływać newslettery z promocjami życia, warto abyś miała plan na to jak ustroisz Wasz dom na święta, jakie dekoracje już posiadasz, a jakie będziesz chciała dokupić. Koniecznie zdecyduj się na kolory przewodnie, do których możesz dodać motyw wiodący. Jak to zrobić? Przeczytasz w osobnym poście na ten temat. I pamiętaj – trzymaj się założonego na ten cel budżetu. Idealnie sprawdzą się tu pomysły na takie dekoracje, które nie nadwyrężą portfela i nie zagracą domu. Co roku wykorzystuję do tego celu gałązki, bombki, świeczniki, wstążki, sznurki… Tutaj sprawdzisz moje pomysły na świąteczny stół.


4. Porządki

Najważniejsze zaangażować w sprzątanie całą rodzinę. Dobrze zacząć już teraz i rozpisać porządki na cały miesiąc, dzięki temu dni przed samymi świętami będą przyjemnością, a nie męką. Osobiście dzielę dom na strefy i poświęcam im kolejne tygodnie. Co w naszym domu odróżnia świąteczne porządki od tych zwyczajnych? Są one połączone z ograniczeniem ilości posiadanych rzeczy i ich lepszą organizacją. Jeśli temat Cię interesuje, sprawdź jak wprowadziłam minimalizm do mojej toaletki.


5. Menu

Zanim przystąpisz do przygotowywania świątecznego menu ustal z rodziną i bliskimi gdzie i w jakim składzie spędzacie te Święta.  Odpowiedzcie sobie na pytanie, czy będą one finansowane tylko przez gospodarzy, czy może w formie składkowej, gdzie każdy przyniesie swoje 2-3 swoje popisowe dania – ten model idealnie sprawdza się przy dużych rodzinach i ograniczonych budżetach. Nie da się ukryć – goszczenie 20 osobowej rodziny na Wigilii i jeden czy dwa dni świąt to spory wydatek.

Jak wygląda moja lista gości?

Otwieram arkusz kalkulacyjny i w pierwszej kolumnie wypisuję wszystkie osoby, z którymi spędzę te Święta. Kolejne kolumny to Wigilia, Pierwszy Dzień Świąt, Drugi Dzień Świąt – to w nich zaznaczam z kim widzę się w danym dniu, co pozwala wygenerować fajne podsumowanie ilościowe i jest wyjściem do stworzenia listy prezentów.

Dzięki temu zobaczysz też ile miejsc przy stole i krzeseł potrzebujesz na dany dzień, co pomoże Ci rozplanować domową przestrzeń.


6. Prezenty

Choć spotkałam się już ze Świętami bez prezentów, jeśli Twoje takie nie będą koniecznie spisz listę osób, które chcesz obdarować. Spójrz na budżet, jaki na ten cel przygotowałaś rozdziel go wedle uznania. Zanim ruszysz w szał zakupów spróbuj znaleźć prezentowe inspiracje przez Internet. Jeśli zdecydujesz się na zakupy odpowiednio wcześniej, zrobienie ich zdalnie jest również świetnym pomysłem – pozwala zaoszczędzić wiele czasu, nerwów i pieniędzy. W grudniu przygotuję dla Was na pewno post z prezentowymi inspiracjami.

7. Stroje

Polecam odpowiednio wczesne skompletowanie świątecznej garderoby – zestawy, w których dobrze będzie się czuła cała rodzina i ewentualne dokupienie tylko brakujących elementów. Zapobiegniesz w ten sposób nieplanowanym i impulsywnym zakupom ubrań na widok świątecznych promocji. U nas zwyczajem jest także świąteczna sesja zdjęciowa, do której kompletuję stroje i gadżety – taką sesję mam zamiar wykonać w tym roku na początku grudnia, aby zdjęcia wykorzystać do budowania świątecznego nastroju, a może także do kartek świątecznych.

Osobiście lubię mieć także świąteczne akcenty także w trakcie świątecznych przygotowań, stąd rok temu kupiłam dla siebie i Mikołaja świąteczne piżamki – były idealne do ubierania choinki w wigilijny poranek.


8. Choinka

Gdy masz już motyw przewodni oraz plan Świąt możesz zaplanować gdzie i kiedy stanie choinka oraz kto i jak ją przystroi. Jeśli wyprawiacie Wigilię w domu, a wszystkie potrawy szykujesz sama, warto rozważyć przygotowanie choinki nieco wcześniej niż w wigilijny poranek. W tym roku poważnie rozważam postawienie choinki na początku grudnia – świąteczny zapach to jeden z moich ulubionych sposobów na radzenie sobie z jesienną chandrą.

 

A jak ma się Twój plan na świąteczne przygotowania? Czekam na Twój komentarz

PS A jeśli podoba Wam się u mnie i chcesz być na bieżąco – zapraszam także na mój FB i Instagram.

Artykuł Jak zaplanować Święta Bożego Narodzenia? pochodzi z serwisu Blog SPOD KOCYKA - Blog lifestylowy i parentingowy.

Przestaję pisać spod kocyka

$
0
0
blog parentingowy

Aby wszystko Ci wytłumaczyć, muszę zacząć od początku.

Zawsze wiedziałam, że chcę prowadzić własny biznes. Wiedziałam też, że pieniądze na jego rozpoczęcie muszę zarobić  sama. To dlatego jadąc na pół roku studiów do Paryża zamiast oddawać się w pełni erasmusowym uciechom znalazłam sobie pracę jako au-pair, z fajną pensją i własnym pokojem z łazienką na poddaszu willi w najbogatszej, XVI dzielnicy Paryża. Przez całe pół roku nie skusiłam się nawet na zakup jednych perfum czy butów, zjadłam tylko jednego prawdziwego francuskiego naleśnika (tak mi pachniały, że piekłam je sobie sama), a wszystkie zarobione pieniądze odkładałam na swoją przyszłość, w którą od zawsze wierzyłam.

15 czerwca 2007 roku – w wieku 22 lat po niemal dwuletnich przygotowaniach założyłam własną firmę. Od tego czasu zmieniło się tak wiele, a moja kariera rozwinęła się w kilku kierunkach.

Pierwszy, w 2007 roku, był Portal Ślubny PobieramySię – tu postawiłam pierwsze biznesowe kroki, wyremontowałam i wynajęłam pierwsze biuro w piwnicy, zwanej przez moją rodzinę dumnie suteryną, zatrudniłam pierwsze osoby, odniosłam pierwsze sukcesy i popełniłam pierwsze błędy. Nie, nie obyło się także bez porażek. Dziś, po prawie 10 latach wiem, że to właśnie PobieramySię zawdzięczam masę cudownych znajomości, solidną porcję biznesowej i interpersonalnej wiedzy, a także trampolinę do dalszych działań. Co więcej, PobieramySię jest na rynku do dziś i ma się bardzo dobrze, a ja wciąż dbam o to, aby z tego rynku nie wypadł, fundując mu liftingi i nowe funkcjonalności.

Około 2010 roku zdecydowałam, że dość siedzenia za ekranem komputera i oto nastał najwyższy czas na wyjście z mojej strefy komfortu budowanej za ekranem komputera i osobiste spotkanie z Klientami, których to marzenia o cudownym ślubie zaczęłam spełniać pod marką Wytwórni Ślubów. Praca jako Konsultant Ślubny dała  mi w życiu chyba najwięcej pozytywnych emocji i doświadczeń, a także prawdziwych przyjaźni, o co z biznesie wcale nie łatwo.

W szczycie mojego zapracowania, w maju 2012 roku, w tajemnicy przed całym światem i własnym mężem, opublikowałam pierwszy post na blogu Spod kocyka. To było po tym, jak przez dwa lata byłam bardzo zaangażowana na portalu Deccoria, gdzie tworzyłam galerie swoich wnętrz i inspiracji, wokół których skupiło się spore grono odbiorców. Zapragnęłam zebrać je w jednym, własnym miejscu i tak własnie powstał ten blog. I choć nazwa Spod kocyka kojarzy się dziś przede wszystkim z „parentingiem”, którego częścią stałam się dopiero ponad 2 lata później, jego geneza jest zupełnie inna. W moim zapracowanym świecie uwielbiałam znaleźć wieczorem chwilę dla siebie, napić się ulubionej herbaty, usiąść z laptopem pod ciepłym kocykiem i pisać… dosłownie spod kocyka.

Kolejnym krokiem było wspólnie z mężem stworzenie w 2015 roku biznesowej sieci – franczyzowej sieci Wytwórni Ślubów, dzięki której swoim zasięgiem obsługujemy już dziś niemal całą Polskę. Sama zobacz, jaki cudowny zespół udaje nam się tworzyć. A wzajemne wsparcie, wspólne priorytety sprawiają, że nasza marka rośnie w siłę każdego dnia.

Na samym początku 2016 roku spełniłam swoje kolejne biznesowe marzenie – stworzyłam Akademię Konsultanta Ślubnego, gdzie za pomocą biznesowych kursów i szkoleń przygotowuję do zawodu przyszłych Konsultantów Ślubnych, a to wszystko posiada rekomendację Polskiego Stowarzyszenia Konsultantów Ślubnych.

Dziś blog ten ma już niemal 5 lat, a ja wiem, że to najwyższy czas na kolejną zmianę. Pragnę dalej łączyć ze sobą wszystko, czym zajmuję się na co dzień, czyli moją rodzinę, dom, dbanie o zdrowie, urodę i o siebie, o własny, szeroko rozumiany „biznes”, w którym jest miejsce na rozwój osobisty, karierę i domowe, osobiste szczęście i spełnienie.

Utrzymywanie rozpoznawalności kilku marek nie jest łatwe, dlatego postanowiłam spiąć je tym, co mają wspólnego, a więc moim imieniem i nazwiskiem i od dziś witaj na blogu AgnieszkaKudela.pl. Tak, to tutaj, zmienił się tylko mój adres, ja zostaję. Choć codziennie inna, a to w ogromnej mierze zawdzięczam to także Tobie i temu, że dajesz mi to, co masz najcenniejsze – swój czas, który spędzasz tutaj. Ogromnie to doceniam i dziękuję Ci za to z całego serca.

Jak każda zmiana, ta również niesie ze sobą niepokój i takie uczucie z pewnością mi dziś towarzyszy. Bez wątpienia żegnam się dziś z kawałkiem czegoś, co tworzyłam przez 1667 dni. Wierzę jednak, że lada moment to co czuję przerodzi się w ekscytację i napędzi mnie tylko pozytywnie do dalszego działania.

Abyśmy mogli być bliżej, zapraszam Cię także do zapisania się do mojego Newslettera.

Artykuł Przestaję pisać spod kocyka pochodzi z serwisu Blog SPOD KOCYKA - Blog lifestylowy i parentingowy.

Moja pielęgnacja cery tej jesieni czyli ulubione kosmetyki ekologiczne

$
0
0
najlepsze kosmetyki ekologiczne

Dostaję od Was masę pytań o kosmetyki ekologiczne, których używam, więc dziś małe uzupełnienie tego, co pokazuję Wam na Instagramie czy Facebooku. Dziś opowiem Wam o mojej pielęgnacji cery tej jesieni.

Lato odeszło w zapomnienie, ale nasza skóra pewnie jeszcze dobrze je pamięta. Może być wciąż grubsza – tak broniła się latem przed słońcem i wiatrem. Prawdopodobnie jest także przesuszona, a to, że ma tendencję do błyszczenia wcale przesuszeniu nie zaprzecza. Może także mieć przebarwienia – pamiątki po kąpielach słonecznych. Dlatego moja pielęgnacja tej jesieni nastawiona jest na złuszczanie, nawilżanie i odżywanie. Nie tylko u kosmetyczki, ale przede wszystkim każdego jednego dnia.

 

Wieczorna pielęgnacja w 5 krokach

Krok 1. Szczoteczka do twarzy Clarisonic

Recenzję tej szczoteczki możecie przeczytać tutaj. Szczoteczkę uwielbiam, ale niestety wciąż nie znalazłam idealnego płynu do niej, dlatego wciąż testuję i szukam. Z przyjemnością poznam Wasze ulubione żele do demakijażu, które są jak najbardziej naturalne.

 

Krok 2. Wygładzający olejek do mycia twarzy i demakijażu od Clochee

Wygładzający olejek do mycia twarzy i demakijażu od Clochee opinie

Po zmyciu makijażu szczoteczką, wylewam porcję olejku na wacik kosmetyczny i delikatnie przykładam do powiek, bardzo delikatnie przecierając. Skóra wokół oczu jest nawet 10 razy cieńsza niż na pozostałych częściach twarzy i wymaga specjalnego traktowania. Tak na prawdę to pierwszy olejek, który pozwolił mi na tak ultradelikatny demakijaż oczu i ich okolic.

Olejek ten bazuje na głównie na wysokiej jakości oleju ze słodkich migdałów, bogatym w witaminy A, B1, B2, B6, D i E oraz na oleju sezamowym bogatym w składniki mineralne i witaminę B. Zatem nie tylko fantastycznie zmywa makijaż, ale odżywia, łagodzi i poprawia elastyczność – tego właśnie brakowało mi, gdy korzystałam z płynu micelarnego do demakijażu oczu.

Olejek kupiłam na stronie producenta Clochee – akurat miałam ważny kod rabatowy, ale kosmetyki tej firmy są często w konkurencyjnych sklepach dostępne taniej, więc zawsze sprawdzam najlepszą cenę o tu – jak widzicie można sporo zaoszczędzić.

Jeśli chcecie zaoszczędzić na demakijażu przetestujcie do tego celu olej sezamowy czy migdałowy ze sklepu ze zdrową żywnością. Ważne, aby były nierafinowane i tłoczone na zimno – zachowają wtedy większość składników odżywczych. O moich ulubionych zastosowaniach oleju kokosowego możecie przeczytać tutaj.

Krok 3. Łagodzący tonik antyoksydacyjny od Clochee

Łagodzący tonik antyoksydacyjny od Clochee opinie

Jedną-dwie porcje toniku pompuję na wacik i przecieram cała twarz, szyję i dekolt. Na pewno nie wysusza, nie ściąga, daje uczucie nawilżenia, pozwala też usunąć resztki makijażu, jeśli nie udało się to w poprzednich krokach.

Kupiłam go razem z olejkiem na stronie Clochee, ale polecam Ci każdorazowo sprawdzać gdzie jest najlepsza oferta na ten tonik.

 

Krok 4. Krem z kwasem laktobionowym od Organicseries

Krem z kwasem laktobionowym od Organicseries opinie

Przez wiele lat poszukiwałam kremu do twarzy. Żadnego ideału, chociaż takiego, który moja wrażliwa skóra w ogóle by zaakceptowała. Dotychczas każdy jeden krem po kilku czy kilkunastu dniach przestawał być przez moją cerę tolerowany. Pojawiają się wtedy wypryski, niedoskonałości, stany zapalne. Niektóre kremy już odpadają przy pierwszym użyciu, gdy pojawia się pieczenie i szczypanie. Inne gdy wstanę rano i przejrzę się w lustrze. Spora część natomiast jest akceptowalna na etapie próbki, a jak zdecyduję się na zakup pełnego produktu i stosuję go przez kolejne dni to zaczynają się problemy i taki kosmetyk ląduje na półce, a później rozdaję po rodzinie. Dermatolog czy kosmetyczka mówią, że jest to nietolerancja pewnych składników obecnych w kremach. Jakich? Do tego nie doszliśmy. I tak od wielu lat raz na miesiąc czy dwa kupuję nowy krem do twarzy, z coraz mniejszą nadzieją na sukces i godząc się z odwodnioną skórą, jaka pozostaje wtedy, gdy pielęgnację skóry zakańcza się na demakijażu.

Gdy moja Przyjaciółka zaszła w ciążę pożyczyła mi do kolejnych testów swój ulubiony krem, nie miałam wielkich nadziei i niczego sobie nie obiecywałam. Ku mojemu zaskoczeniu krem został w pełni zaakceptowany przez moją kapryśną cerę, nie tylko na dzień czy dwa, ale przynajmniej dwa tygodnie. Wtedy zdecydowałam się na zakup własnego kremu – początkowo w małym 50 ml opakowaniu, aby po jego opróżnieniu (pierwszego całego kremu pielęgnacyjnego w życiu!) kupić drugie, tym razem aż 200 ml opakowanie. Jestem przeszczęśliwa, że w końcu mogę nawilżać i odżywiać moją cerę, która niestety, ale w wieku 30+ tego wymaga. Dodatkowo krem jest w próżniowym opakowaniu z pompką – nie dostają się do środka bakterie ani powietrze, dzięki czemu dużo dłużej zachowuje świeżość i higienę.

Wiem, że każda cera jest inna, każda me inne potrzeby jednak jeśli masz cerę wrażliwą, mieszaną, ze skłonnością do niedoskonałości i wciąż szukasz tego idealnego kremu, na prawdę warto spróbować tego. Jeśli masz jakąkolwiek inną i szukasz kremu dla siebie, koniecznie wypróbuj inne kremy z tej firmy, mojej Mamie sprezentowałam krem do cery dojrzałej i już kupiła sobie trzecie opakowanie. Uwielbia je, a pojemność 200 ml wychodzi bardzo korzystnie. A w nim 95% składników odżywczych, 98% składników certyfikowanych i 100% składników naturalnych. O to chodzi!

Kupuję go hurtowni, dostępny jest w dwóch pojemnościach 50 ml i 200 ml

 

Krok 5. Krem forte pod oczy od Organicseries

Krem forte pod oczy od Organicseries

Po fascynacji kremem z kwasem laktobionowym, zdecydowałam się na krem pod oczy z tej samej firmy. Jest w moim ulubionym, próżniowym opakowaniu z pompką, nie powoduje u mnie żadnych podrażnień (z kremami aptecznymi bywało różnie), a co najważniejsze – widzę poprawę kondycji skóry wokół oczu. Z przyjemnością wykorzystam całe opakowanie i kto wie, może zostanie ze mną na długo.

Do kupienia na stronie Organicseries.

 

Poranna pielęgnacja w 3 krokach

Krok 1. Czysta woda

Po nocy przemywam twarz czystą wodą i nie stosuję wtedy na skórę twarzy żadnych detergentów i przemywam ją czystą wodą. Śmieję się, że tak zmywam sen z twarzy.

 

Krok 2. Łagodzący tonik antyoksydacyjny od Clochee

Łagodzący tonik antyoksydacyjny od Clochee opinie

Ten sam, który stosuję wieczorem, pomaga zmyć zanieczyszczenia, które pojawiły się na twarzy nocą.

 

Krok 3. Nawilżający krem z naturalnym filtrem od Organicseries

Organicseries nawilżający krem z naturalnym filtrem

Gdy pisałam ten post kilka tygodni temu, w tym miejscu umieściłam Normalizujący krem dla skóry tłustej i trądzikowej od Organique, ale wciąż czułam, że chyba jednak nie jesteśmy dla siebie stworzeni. Wciąż odnosiłam wrażenie, że mnie po prostu zapycha. Zdecydowałam się więc na zakup małego kremu z Organicseries i jak widzicie na zdjęciu właśnie kończę pierwsze opakowanie – wyjęłam pompkę aby wydostać go do ostatniej kropli. Bardzo dobrze sprawdza się pod makijaż, choć nie matuje, ale na pewno cera nie błyszczy się po nim bardziej. Stosuję go czasami także na noc zamiast tego z kwasem. Po zużyciu całego opakowania mogę powiedzieć, że skóra jest wyraźnie bardziej nawilżona i sprężysta. To na pewno nie koniec naszej znajomości, choć jako kolejny krem na dzień zamówię krem do cery naczynkowej, gdyż niestety powiększone naczynka i zaczerwieniona skóra także mi towarzyszą.

 

Na zdjęciach możecie zobaczyć także bambusowy peeling, który stosuję raz w tygodniu. Ale o takich kosmetykach do zadań specjalnych poświęca osobny temat.

A jak Wy dbacie o swoją cerę? Macie stałe rytuały pielęgnacyjne czy wciąż jesteście na etapie poszukiwań? Lubicie kosmetyczną rutynę czy ciągłe zmiany i eksperymenty? I czy czytacie składy tego, co nakładacie na skórę? Jak zawsze czekam na Wasze komentarze i podpowiedzi.

Artykuł Moja pielęgnacja cery tej jesieni czyli ulubione kosmetyki ekologiczne pochodzi z serwisu Blog SPOD KOCYKA - Blog lifestylowy i parentingowy.


Nasza pierwsza przygoda ze Świętym Mikołajem… i KONKURS

$
0
0
Blog parentingowy święty Mikołaj

Wytłumaczenie dwulatkowi o co chodzi z tym Świętym Mikołajem wcale nie jest takie proste. Nie pomoże Ci na pewno też to, jeśli swojemu Synkowi dałaś na imię Mikołaj, dokładnie tak jak ja.Wtedy Mikołaj po prostu jest jeden, On sam.

Postanowiłam więc do całego mikołajowo-prezentowego szaleństwa się zawczasu przygotować…

W pierwszej kolejności udałam się po zakup odpowiedniej, świątecznej literatury, co wcale nie było takie proste, gdyż większość historyjek, na które natknęłam się w księgarni wcale nie tłumaczy takiemu Maluchowi kim jest ten Pan w dziwnym stroju i co ma wspólnego z prezentami. Sprawa jest o tyle poważna, że w naszej rodzinie Prawdziwy Święty Mikołaj przynosi prezenty osobiście, fajnie by więc było się z nim lekko zawczasu oswoić.

I wtedy w nasze ręce trafił…

2016-12-film-od-swietego-mikolaja-3
2016-12-film-od-swietego-mikolaja-6
2016-12-film-od-swietego-mikolaja-7
2016-12-film-od-swietego-mikolaja-8

Spersonalizowany film od Najprawdziwszego Świętego Mikołaja!

2016-12-film-od-swietego-mikolaja-9

 

Święty Mikołaj zwraca się w nim bezpośrednio do naszego Mikołajka – po imieniu, pokazuje kim jest i gdzie mieszka, co robi każdego dnia, a przede wszystkim w święta – rozdaje Dzieciom prezenty.

Święty Mikołaj sprawdził także od razu, czy nasz Mikołaj znalazł się na jego liście grzecznych dzieci – zobaczcie, jaka ona jest długa! Czekaliśmy w ogromnym napięciu – „Święty” to potrafi budować emocje.

2016-12-film-od-swietego-mikolaja-11

 

Na szczęście Mikołaj miał na niej swoje miejsce!

2016-12-film-od-swietego-mikolaja-12

 

Mikołajka mina – bezcenna!

2016-12-film-od-swietego-mikolaja-13
2016-12-film-od-swietego-mikolaja-14

 

Były też tańce z radości!

2016-12-film-od-swietego-mikolaja-2

 

Święty Mikołaj upewnił nas także, że prezent dostarczy pod właściwy adres – patrz! To mój pokój!

2016-12-film-od-swietego-mikolaja-15

 

I wygłosił przesłanie na kolejny rok…

W filmie znalazło się także miejsce dla nas…

2016-12-film-od-swietego-mikolaja-16
2016-12-film-od-swietego-mikolaja-18

 

Lada dzień trafi też do nas także prawdziwy list od Świętego Mikołaja, który będzie cudowną odpowiedzią na ten, który my wysłaliśmy do niego kilka dni temu. Schowamy go na pamiątkę do naszego nowego albumu z serii Project Life, jako uzupełnienie mikołajowej historii i cudowne wspomnienie.

Nasz cały magiczny film możesz zobaczyć tutaj:


A teraz coś Ci zdradzę – i Ty możesz podarować swojemu Maluchowi mikołajową przygodę, film możesz zamówić o tutaj, będzie gotowy dosłownie w kilka godzin.

 

KONKURS

Z racji tego, że to bardzo ekspresowy prezent do wykonania bez wychodzenia z domu i cudowna zapowiedź nadchodzących świąt, mam dla Ciebie do wygrania jeden 5 filmów od Świętego Mikołaja, spersonalizowanych i stworzonych specjalnie dla Twojego Dziecka.

Aby wziąć udział w konkursie, napisz mi w komentarzu do tego posta, jaki masz pomysł na prezent dla Dziecka w konkretnym wieku, a jeszcze jutro o północy wybiorę pięć odpowiedzi, które najbardziej mi się spodobają, tak po prostu 🙂

Wystarczy, że w komentarzu do tego posta napiszesz:
Wiek dziecka:
Twój pomysł na prezent:

I gotowe!

Jak Ci się podoba nasza mikołajkowa przygoda?

PS Czy obejrzymy raz jeszcze? 😉

2016-12-film-od-swietego-mikolaja-1

WYNIKI KONKURSU

Kochani, jesteśmy z Wojtkiem zachwyceni wszystkimi Waszymi pomysłami na prezenty dla Waszych pociech, jesteśmy pewni, że w te Święta spełnią się w Waszych domach wszystkie dziecięce, ale i Wasze marzenia. Pełni wzruszenia, z ogromnym trudem, rozdajemy tylko 5 nagród i ogromnie żałujemy, że nie jesteśmy Mikołajem i nie mamy prezentu dla każdego z Was.

Filmiki polecą do:

Luiza Skrobich
Ania Szczęśniak
Kasia Baranowska-Giza
Natalia Stefania Potocka
Magdalena Krawczyk

Kochane, napiszcie do mnie szybciutko maila na hello@agnieszkakudela.pl.

Cudownych Świąt i każdego dnia po Świetach dla Was wszystkich od naszej miołajkowej rodzinki :*

Artykuł Nasza pierwsza przygoda ze Świętym Mikołajem… i KONKURS pochodzi z serwisu Agnieszka Kudela - Blog lifestylowy i parentingowy - Blog modowy.

Moje najnowsze biuro Konsultanta Ślubnego + prezent na Święta, o którym marzy chyba każda Kobieta

$
0
0
biuro konsultanta ślubnego

Przygotowania do Świąt to dla mnie także czas porządków w sercu, w domu, ale także w biurze – w miejscu, w którym spędzam największą część mojego aktywnego dnia, stąd pomyślałam, że to idealna okazja, aby je Wam pokazać. 

Najważniejsze dla mnie miejsce to oczywiście moje biurko i jest to najdroższy mebel w tym pomieszczeniu, bardzo zależało mi na czymś wyjątkowym i szukałam go sporo czasu. Dziś mam je prawie rok i wciąż tak samo mi się podoba. Jest białe, w moim ulubionym kolorze, który stanowi także idealne tło do zdjęć.

biuro-konsultanta-slubnego-3
biuro-konsultanta-slubnego-5
biuro-konsultanta-slubnego-7
biuro-konsultanta-slubnego-15

biuro-konsultanta-slubnego-59

 

Z biurkiem zdecydowałam się na dość odważną tapetę – białą w czarne cętki. Przyznam Wam się, że troszkę obawiałam się efektu końcowego, dziś wiem, że niepotrzebnie – pasuje mi w 100%. Jest fajnym tłem do zdjęć, a jeśli kiedyś w końcu zdecyduję się komunikować z Wami za pomocą filmików, myślę, że również może być ciekawie.

biuro-konsultanta-slubnego-19
biuro-konsultanta-slubnego-27
biuro-konsultanta-slubnego-50

 

W biurze stworzyłam także mały kącik konferencyjny, idealny do spotkań z Klientami, Wykonawcami czy współpracownikami, a także odbywają się tu Kursy na Konsultanta Ślubnego w kameralnych grupach. Zapadło przy nim wiele ważnych decyzji, zjedliśmy tu wiele pysznych dań, zdegustowaliśmy wiele pysznych win i chyba tonę słodkości 🙂

biuro-konsultanta-slubnego-55

 

W miejscu, w którym spędzam tak wiele czasu nie mogło zabraknąć wygodnego kącika, który sprzyja zebraniu myśli, odpoczynkowi czy zapoznaniu się z literaturą i prasą ślubną.

biuro-konsultanta-slubnego-51

 

Bardzo ważne miejsce zajmuje w biurze także regał, na którym na degustacjach prezentuję wszystkie smakołyki, na spotykaniach z Klientami najróżniejsze cuda, gdzie przechowuję moje najważniejsze książki i dokumenty. Jest tu także aparat fotograficzny, którym moi rodzice fotografowali się i nas w młodości, i od którego zaczęła się moja przygoda ze zdjęciami.

biuro-konsultanta-slubnego-53

biuro-konsultanta-slubnego-54

 

Przygotowania biura do zdjęć były idealną okazją, aby otworzyć pierwszy świąteczny prezent…

biuro-konsultanta-slubnego-28

biuro-konsultanta-slubnego-29
Który pozwolił mi przygotować zasłony do zdjęć – to Steamaster, żelazko parowe do prasowania w pionie. Możecie je spotkać w niemal każdym sklepie odzieżowym, idealnie nadaje się do prasowania dużych pionowych powierzchni, sukienek, swetrów (koniec ze kantami, spłaszczonymi włóknami i sztywnymi swetrami), a co w mojej pracy najważniejsze – do prasowania obrusów na weselach. Poradzi sobie z każdą suknią ślubną, nie narażając jej na żadne uszkodzenia, cudownie odprasowuje koktajlowe sukienki, kocha muślinowe sukienki, atłasy, jedwabie, a nawet uporczywe tafty.

1200-wm

 

W domu uwielbiam go wykorzystywać do prasowania poduszek na kanapie – nie da się ukryć, że po jednym wieczorze filmowym na kanapie nie wyglądają za dobrze, a nie zawsze chce mi się ściągać poszewki, wyciągać deskę do prasowania żelazko i prasować pogniecione poszewki, następnie znów je zakładać i tak w kółko… Zobaczcie jak poradził sobie z absolutnie wygniecioną poduszką w moim biurze.

biuro-konsultanta-slubnego-36
biuro-konsultanta-slubnego-37
biuro-konsultanta-slubnego-38
biuro-konsultanta-slubnego-39
biuro-konsultanta-slubnego-41
biuro-konsultanta-slubnego-45

biuro-konsultanta-slubnego-43
biuro-konsultanta-slubnego-46
biuro-konsultanta-slubnego-48
biuro-konsultanta-slubnego-52

 

Uwielbiam moją pracę Konsultanta Ślubnego za to, że pozwala mi się rozwijać i spełniać marzenia – takie jak to własne, kobiece biuro. A jaka jest Twoja praca marzeń?

Artykuł Moje najnowsze biuro Konsultanta Ślubnego + prezent na Święta, o którym marzy chyba każda Kobieta pochodzi z serwisu Agnieszka Kudela - Blog lifestylowy i parentingowy - Blog modowy.

Torebka minimalistki

$
0
0
Torebka minimalistki

Im większa torebka tym większy bałagan. Znasz to?

 

Odkąd pamiętam moje torby/torebki/plecaki były wielkie. Przy ich wyborze stawiałam na niezliczoną liczbę kieszonek, zameczków, przegródek, aby wszystko perfekcyjnie w nich poukładać, a na koniec i tak nie móc niczego znaleźć. Wszystko zmieniło się, gdy dostałam od męża malutką, czarną torebkę…

 

Nie mieścił się w niej nawet mój dotychczasowy portfel wypchany kartami, paragonami, kwitkami z pralni czy kwitami parkingowymi oraz niezliczoną ilością potwierdzeń płatności kartą. Nie było miejsca na kosmetyczkę, zapasowe długopisy czy perfumy. Nie mieścił się do tego mój pęk kluczy z breloczkiem większym od samego pęku.

 

Dopóki nosiłam wielkie torebki w ogóle nie zastanawiałam się nad optymalizacją tego, co do nich wrzucam, a wręcz przeciwnie – im więcej zdołałam do takiej torebki napchać, tym większe (złudne) poczucie bezpieczeństwa miałam.

 

Pierwsze zbuntował się mój kręgosłup. Już po kilkunastu  minutach spaceru z ciężką torebką mięśnie napinały  mi się tak mocno, że uciskały na zrotowany w tym miejscu kręgosłup, ból był tak ogromny, że nie obyło się bez rehabilitacji i masaży zbolałego barku. Prezent od Męża w postali maleńkiej torebki zdawał się być wybawieniem, aby jednak się do niej zmieścić byłam zmuszona poważnie odchudzić swój codzienny bagaż.

 

Torebka minimalistki

1. Portfel

Karty lojalnościowe

Liczyłaś kiedyś ile kart zniżkowych czy lojalnościowych albo takich do zbierania punktów posiadasz w swoim portfelu? Moje już się w nim nie mieściły, więc zainwestowałam w dodatkowy kartownik do ich noszenia, ale wciąż musiałam z niektórych rezygnować. I tak zwykle gdy chciałam coś kupić w sklepie, który odwiedzam raz na pół roku konkretnej karty akurat nie miałam. Wtedy mój Mąż znalazł dla mnie idealne rozwiązanie.

torebka minimalistki

Beep’nGo to darmowa aplikacja na telefon, do której zeskanowałam wszystkie swoje karty lojalnościowe. Co więcej, daje ona możliwość zbierania punktów razem z Mamą, Siostrą, Mężem czy Przyjaciółką, co często oznacza jeszcze większe rabaty dla wszystkich. Na przykład aby mieć 10% rabat na zakupy dla Dzieci w sklepach Rossmann trzeba robić w nich zakupy dla Dzieci minimum dwa razy w miesiącu.  Do tej pory ja miałam jedną kartę, Wojtek drugą i żadnych sensownych rabatów nie udawało nam się uzyskać. Teraz każdy z nas ma tę samą kartę w telefonie, punkty zbieramy razem i w końcu ma to sens. Aplikację możesz pobrać tutaj.

Karty płatnicze

Prywatne konto z kartą, oszczędnościowego konto z kartą, firmowe konto z kartą, drugie firmowe z kartą, karta kredytowa, karta… Tutaj również poszłam po rozum do głowy i zamknęłam wszystkie zbędne rachunki i podpięte do nich karty, a oszczędności zaczęła zbierać na lokatach, gdzie choć zarabiają grosze, są naprawdę bezpieczne przed zakupowym szaleństwem 😉 o wiele trudniej jest dokonać zakupu, gdy muszę zerwać lokatę, niż zapłacić kartą podpiętą do konta oszczędnościowego.

Paragony, pokwitowania płatności

Zadałam sobie szczere pytanie – jak często na koniec miesiąca sprawdzam, czy mój  rachunek bankowy został prawidłowo obciążony zgodnie ze wszystkimi zebranymi potwierdzeniami? Hm… no właśnie. Wcale. Więc wprowadziłam nową zasadę – do płatności poniżej 50 zł wcale nie zabieram potwierdzeń bo wiem, że nigdy tego nie sprawdzam. Do większych kwot zbieram, ale odkąd nie mam wielkiego portfela i miliona przegródek na ich przechowywanie, muszę bardzo często je przeglądać. Dodatkowo w salonie zaraz przy wejściu zrobiliśmy specjalną szufladę na paragony i potwierdzenia, gdzie trafiają wszystkie te papierki. Nie porządkuję ich już tak często jak kiedyś,  nie układam w osobnych przegródkach organizera, jak coś kupiłam w ciągu 2 lat na pewno kwitek będzie tam i odszukanie go w razie potrzeby zajmuje mi o wiele mniej czasu niż segregowanie i opisywanie wszystkiego jak kiedyś.

Dowód rejestracyjny

Samochodu użytkuję na spółkę z Mężem, więc dowód osobisty trzymamy w cieniutkim etui, które zmieści się na prawdę wszędzie i zabieram je tylko, gdy go potrzebuję.

Kwitki do pralni i inne papiery

Mam nowy zwyczaj – ogromnej ilości kwitków przed włożeniem do portfela robię zdjęcie, a papierek wyrzucam. Aby mieć pewność, że taki dowód jest wystarczający zawsze przy otrzymaniu kwitka pytam się Pani w sklepie, czy zaakceptuje taką formę. Zawsze akceptuje.

 

2. Klucze

Ciężki temat. Czy serio muszę nosić ze sobą klucze do siebie, do Mamy, do Teściowej, do magazynku, do szafek na dokumenty, do samochodu, wszystkie piloty, scyzoryki (słynę z tego, że zawsze mam jeden przy sobie), smyczki i breloczki?

Zafundowałam kluczom więc poważne odchudzanie i wszystkie klucze, piloty i gadżety rozdysponowałam odpowiednio na siebie, męża, samochód i inne lokalizacje. Uff…

 

3. Kosmetyki

Jak często poprawiam makijaż w ciągu dnia? W biurze – nigdy. Na imprezie – czasami, tylko musiałabym znów na nie zacząć chodzić. Jak często używam perfum w ciągu dnia? Nigdy! Sama nie przepadam, jak ktoś tak robi i przesiąka swoim zapachem całe otoczenie. Dlatego w mojej torebce znajdę dziś co najwyżej błyszczyk i puder matujący.

 

4. Damska torebka to nie torba na laptopa

Nauczyłam się odróżniać także damską torebkę od torby na laptopa. To, że pracuję na laptopie nie oznacza przecież, że wszędzie muszę nosić go ze sobą, albo wszędzie taszczyć ze sobą wielką i ciężką torebkę. Dlatego moja damska osobista torebka nie jest torbą do pracy. Nie znajdziesz w niej laptopa, myszki, ładowarki, organizera czy sterty wizytówek. Kilka mam zawsze w portfelu, tak samo jak malutki i leciutki długopis. W telefonie mam kalendarz, dzięki któremu na szybko jestem w stanie sprawdzić moją listę zadań i wszystkie ważne spotkania (więcej na temat mojej organizacji przeczytasz tutaj). Dzięki temu jeśli po pracy wyskakuję na kawę z koleżanką, spacer z dzieckiem czy jadę na zakupy – zabieram ze sobą tylko osobistą torebkę, nie muszę niczego przepakowywać, wypakowywać, niczego więc nie zapomnę.

A tak wygląda moja torebka minimalistki z całym wyposażeniem – spokojnie zmieści się tam jeszcze puder matujący, który noszę na dłuższe wyjścia.

torebka minimalistki

I jak, masz ochotę na mały porządek? Jestem ogromnie ciekawa jak bardzo Ty jesteś w stanie odchudzić swoją torebkę.

Artykuł Torebka minimalistki pochodzi z serwisu Agnieszka Kudela - Blog lifestylowy i parentingowy - Blog modowy.

5 ubrań, na których zbudujesz ciążową garderobę

$
0
0
moda ciążowa

Choć kupowanie ciążowych ubrań bez wątpienia jest przyjemnością, zdecydowanie opowiadam się za zachowaniem umiaru w tym temacie. Większość ubrań ciążowych posłuży nam zaledwie kilka, maksymalnie 5 miesięcy, nie chciałabym więc wydać na nie zbyt wiele, a oczywiście chciałabym wyglądać i czuć się atrakcyjnie. Poznaj moich 5 ubrań z kategorii must-have, które pozwolą stworzyć Ci “capsule wardrobe”, czyli ciążową garderobę w pigułce.

1. Jeansy ciążowe

To chyba najczęściej kupowane pierwsze ubranie ciążowe.

W poprzedniej ciąży postawiłam na szare jeansy, w których chodzę do dziś – tak bardzo je lubię, że nawet po ciąży nie mogłam się z nimi rozstać. Szary kolor idealnie komponował się z całą moją garderobą i jestem pewna, że idealnie wkomponuje się także w Twoją. Szare jeansy to dla mnie nieco bardziej formalna odsłona tych granatowych i wycieranych, które również uwielbiam. Dlatego pierwsze spodnie, jakie kupiłam w tej ciąży, to właśnie granatowe jeansy. Wiem, że przechodzę w nich do porodu i dużo dłużej, pierwsze jeansy noszę już 3 lata!

Wybierając ciążowe jeansy, postawiłam na te z bardzo niskim stanem i materiałowym pasem naciąganym na brzuszek – w mojej ocenie spodnie bez tego pasa gorzej się trzymają i nie są takie wygodne, w późniejszym okresie, gdy nasze bluzki stają się coraz krótsze sprzyjają też odsłanianiu gołego brzuszka, na co nie każdy ma ochotę.

moda ciążowa jeansy

Zdjęcia: 1 2 3

Mój wybór:

moda ciążowa jeansy
Szare jasnsy: H&M MAMA
, Model: MAMA Skinny Jeans, 149,90 PLN – 10% rabatu z aplikacji H&M >> klik
Granatowe jasnsy: H&M MAMA, Model: MAMA Skinny Jeans, 149,90 PLN – 10% rabatu z aplikacji H&M >> klik
Sprawdzona jakość za rozsądne pieniądze.
Rozmiar: Obie pary kupiłam w rozmiarze 38, choć na co dzień noszę w H&M rozmiar 40, czyli jeśli chciałabyś kupić spodnie z kolekcji H&M MAMA przez internet polecam rozmiar mniejsze niż nosiszna co dzień.

 

2. Czarne legginsy

Nie będę udawać, że legginsy to spodnie, ale nie będę też ukrywać, że są one znacznie wygodniejsze niż jeansy – nawet te ciążowe, z bardzo niskim stanem, elastycznym pasem i elastanem w składzie… Wysokiej jakości, elastyczne legginsy są o wiele wygodniejsze niż nawet najlepsze jeansy, a przydadzą się także po porodzie, gdy już nie jesteśmy w ciąży, ale wciąż wyglądamy jak w 4-5 miesiącu. Jeśli będziesz musiała urodzić za pomocą cesarskiego cięcia, przy okazji wyjścia ze szpitala pokochasz te miękkie gatki jeszcze bardziej. Na co dzień zestawisz je zarówno ze sportowymi trampkami czy butami do biegania, jak i z baletkami czy eleganckimi szpilkami. Pójdziesz w nich do restauracji i spędzisz cały dzień na kanapie.

Kupując legginsy ciążowe, kierowałam się tym, aby nie były to zwykłe legginsy z wysokim stanem, ale specjalne legginsy o ciążowym kroju, koniecznie z odcięciem pod brzuszkiem (modele bez odcięcia często odstają i nieestetycznie wiszą na plecach) i wysokim stanem. Tutaj stawiam na jakość – dokonując wyboru, zwracałam uwagę na to, z jakiego materiału są wykonane i odrzuciłam te 100% bawełniane – wypychają się w kolanach i blakną na słońcu, a przede mną całe lato. Odrzuciłam także te z lycry – nie oddychają i nie mają tak intensywnego, czarnego koloru. Swój wzrok kierowałam na te z bawełną i domieszką, te z wiskozy i poliamidu – czy aby na pewno nie będą prześwitywać?

moda ciążowa legginsy

Zdjęcia: 1 2 3

Mój wybór:

Czekam na dostawę dwóch par czarnych legginsów z Zalando i na pewno dam Wam znać, czy udało mi się coś wybrać, a jeśli Ty masz jakieś cudowne czarne legginsy godne polecenia – koniecznie daj nam znać.

 

3. Elastyczne koszulki

Niekoniecznie ciążowe, bo po ciąży będą niepotrzebnie podkreślały powiększony brzuszek – stawiam tu przede wszystkim na na zwykłe koszulki, tylko w nieco większych rozmiarach i sprawdzam, na ile są rozciągliwe. W ciąży pięknie podkreślą powiększający się brzuszek, ale po ciąży również sprawdzą się idealnie  – nie będą podkreślały nadmiaru fałdek. Stawiam także na te z ciut dłuższymi rękawkami – spodziewam się dodatkowych kilogramów, więc idealnie zakryją ramiona. Koszulki wybieram głównie jednolite lub w paski, ale myślę, że upoluję też jakąś ze śmiesznymi napisami. Taka koszulka idealnie pasuje do wszystkich elementów z tego zestawienia, co pozwoli stworzyć Ci wiele różnych stylizacji.

Natomiast przy końcówce ciąży pewnie nie obędziesz się bez typowo ciążowej koszulki, szczególnie jeśli jesteś wysoka – te zwykłe po naciągnięciu na większy brzuszek szybko mogą zacząć być na Ciebie za krótkie.

moda ciążowa bluzka

Zdjęcia: 1 2 3

Mój wybór:

Elastyczne koszulki wybieram najczęściej w sklepach ZARA i H&M, mam też jedną ulubioną z New Look, choć niestety w tym sezonie takich długich i przyjemnych nie mogę znaleźć w ich ofercie. Koszulki ciążowe mam z poprzedniej ciąży ze sklepu H&M MAMA – nie wszystkie są super jakości, ale nosiłam je dośc krótko, nie zdążyły się zniszczyć, choć niektóre się “poskręcały” wokół własnej osi – wiesz co mam na myśli – szwy zamiast iść pionowo pod pachą owijają się naokoło Ciebie.

 

4. Prosta sukienka

To idealny strój na wszelkie badania, na co dzień i od święta. Im prostszy krój wybierzesz, tym bardziej uniwersalny charakter sukienki będziesz miała, a dodatkami stworzysz stylizację odpowiednią zarówno na codzienny spacer, jak i wieczorne wyjście.

Brawo Ty, jeśli ograniczysz się do jednej… mi marzy się także długa sukienka w marynarskie, biało-granatowe paski.

moda ciążowa sukienka

Zdjęcia: 1 2 3

Mój wybór:

moda ciążowa sukienka happymum

Tę żółtą sukienkę kupiłam 3 lata temu w sklepie Happymum, zaliczyłam w niej w tamtym sezonie wszystkie przyjęcia, imprezy i wesela, ale pomimo nie niskiej ceny około 200 zł zabrakło mi w niej podszewki, która sprawiłaby, że sukienka dużo lepiej by się układała. Niestety marka ta szyje sukienki właśnie bez podszewek, co dla mnie jest sporym minusem.

 

5. Długi sweter bez zapięcia

Taki, który nigdy nie będzie za mały w pasie – genialne, prawda?

Idealnie nada się do sukienki, koszulek, jeansów i legginsów, aby dać ciepło, wyszczuplić sylwetkę i przykryć to i owo (pamiętajmy – legginsy to nie spodnie, a przeźroczyste legginsy to już na pewno nie spodnie i gdy wychodzimy w nich z domu, pupa powinna być zakryta). Wiosną i latem zastąpi płaszcz czy kurtkę, zimą ogrzeje pod długą kurtką, a po ciąży będzie nadal dobrze służył. Szczególnie, jeśli będziesz karmić piersią.

moda ciążowa długo sweter

Zdjęcia: 1 2 3

Mój wybór:

Wciąż szukam.

Zdjęcie główne: Alina Siomak

I jak Ci się podoba mój pomysł na ciążową garderobę w pigułce? Koniecznie mi napisz, bez czego Ty się nie możesz obyć.

Jeśli tekst Ci się podobał, kliknij “Lubię to” lub “Udostępnij” i podziel się nim z innymi:

Artykuł 5 ubrań, na których zbudujesz ciążową garderobę pochodzi z serwisu Agnieszka Kudela - Blog lifestylowy i parentingowy - Blog modowy.

Urodziny z motywem… Myszka Miki

$
0
0
urodziny Myszka Miki

Wybór urodzinowego motywu przewodniego dla rocznego Maluszka był dla nas pewnym wyzwaniem, gdyż nasz Synek nie miał jeszcze sprecyzowanych zainteresowań, natomiast z drugimi urodzinami wybór był bardzo prosty – pomiędzy Świnką Peppą i Myszką Miki. Z uwagi na zbieżność imion to Myszka Miki skradła tym razem nasze serce.

Menu

Niezmiennie wychodzimy z założenia, że Urodziny Dziecka powinny być czasem spędzonym wspólnie, a nie osobno, czyli z Mamą siedzącą cały dzień w kuchni. Na naszym przyjęciu było 15 osób, przygotowanie obiadu dla takiej liczby osób to duże wyzwanie organizacyjne i przede wszystkim ogromnie czasochłonne, dlatego nasze urodziny już drugi rok z rzędu mają formę słodkiego poczęstunku w porze poobiadowej i podrzemkowej.


Urodzinowy tort
to chyba podstawa urodzinowego menu. Z uwagi brak talentu kulinarnego zdecydowałam się powierzyć jego wykonanie profesjonalistom. Postawiliśmy na tort o lekkim owocowym smaku, zrezygnowaliśmy z kremu na rzecz owocowego nadzienia, a tort został wykonany bez mleka, aby dzieci borykające się z alergią na białko mleka krowiego czy nietolerancją laktozy nie musiały z niego rezygnować.  Oczywiście nie mogło na nim zabraknąć motywu przewodniego czyli samej Myszki Miki, który kryje się pod postacią kolorów, guzików i uszek.






Oprócz toru zaserwowaliśmy także babeczki z lekką pieczoną masą białkową zamiast mlecznej, które udekorowane czarnymi uszkami nawiązywały do naszej Myszki.





Na słodkim stole znalazł się także popcorn i żelki dla starszych Dzieci. Oprócz słodkiego stołu zorganizowaliśmy także kącik z przekąskami dla dorosłych – małe kanapeczki w formie finger food, kiełbaski i wybór serów idealnie się u nas sprawdza.

 

Dekoracje

Wybierając dekoracje postawiłam na kolorowy papier do pakowania prezentów, nawiązujący do Myszki Miki czyli czerwony i czarny w białe grochy. Z czarnego papieru zrobiłam papierowy obrus na słodki stół, a w czerwony opakowałam pusty karton, dzięki czemu stworzyłam postument, na którym wyeksponowałam tort urodzinowy. Nad słodkim stołem zwieńczeniem dekoracji były lewitujące, ogromne czerwone balony, wypełnione helem. Do tego popcorm w kolorowych pudełeczkach, czerwone słomki w szklaneczkach, talerzyki i serwetki z Myszką Miki i dekoracja słodkiego stołu gotowa.

 

Organizacja

W tym roku zdecydowaliśmy się na wydzielenie dwóch stref – dla dzieci i dla dorosłych. Dzieci posadziliśmy przy osobnym stole, zaraz niedaleko naszego, aby mieć wszystkie na oku, ale zapewniając też swobodną rozmowę dla każdej z grup wiekowych.

Podstawą dekoracji dziecięcego stolika były papierowe naczynia i balon z cyferką 2, miły akcent przypominający wszystkim z jakiej okazji się spotykamy.



Na każdego z gości czekały też myszkowe gadżety – uszka Myszki Miki lub Myszki Minnie.


Bardzo fajnie sprawdziły się też akcesoria do śmiesznych zdjęć – dla dużych i małych, choć chyba właśnie duzi mieli z nich większą radochę.


A to najważniejszy Bohater urodzinowego przyjęcia:




Wszystkiego najlepszego Synku!
Jeśli post Ci się spodobał, kliknij “Lubię to” lub “Udostępnij” i podziel się nim z innymi:

Artykuł Urodziny z motywem… Myszka Miki pochodzi z serwisu Agnieszka Kudela - Blog lifestylowy i parentingowy - Blog modowy.

Viewing all 269 articles
Browse latest View live